Rozdział dziewiąty: "Pomoc domowa"

246 33 6
                                    

/Hej! Wattpad mi ostatnio robi jakieś nieprzyjemne żarty - usuwa szkice (na szczęście wszystko zapisuję w kilku miejscach), ale co najgorsze nie wpuszcza mnie do edycji moich książek (to z kolei chyba sugestia bym zaprzestała tworzyć X D) i nie wspomnę o tym, że cały czas wyskakuje mi błąd sieci na moim profilu - proszę powiedzcie, że nie tylko ja mam ten problem. WTT robi się strasznie irytujący, ale nie mam zbyt wielu alternatyw, chociaż myślałam już, by część książek wstawiać zarówno tu (o ile mi wtt pozwoli ofc) oraz na AO3. 

A teraz coś o rozdziale: Nie wiem czy czujecie, ale atmosfera u naszej dwójki w tym rozdziale się zagęszcza... dajcie po przeczytaniu znać czy to czujecie! Całuję! <3/


-Skoro postanowiłeś zostać nieproszonym gościem w moim domu, czas żebyś poznał zasady jakie tu panują - głęboki głos Severusa rozbrzmiał głucho w surowo urządzonym salonie, gdzie rozkazał się umieścić zaraz po wejściu do domu.

Harry siedział na mało wygodnym krześle, które starszy nakazał mu postawić przed kanapą i na nim usiąść, mówiąc do niego wcześnie, że "ma nie plątać się jak idiota i usiąść na tyłku". No, może ten "tyłek" Harry dodał sam jako podkolorowanie wypowiedzi czarnowłosego. Chociaż coś czuł, że mężczyzna użyłby bardziej wyszukanych słów. I raczej nigdy Harry nie usłyszałby z jego ust słowa "tyłek".

Czemu myśli o tyłkach w takiej sytuacji?! Niemal parsknął śmiechem przez swoje myśli, ale w porę ukrył to kaszlem, za co zarobił od Snape'a spojrzenie, jakby dorobił się drugiej głowy.

-Jeśli skończyłeś swoją dość dziwną próbę samounicestwienia w moim salonie, czy pozwolisz bym kontynuował? - wycedził mężczyzna i przetarł dłonią swoją twarz, by okazać swoją frustrację w kierunku młodego człowieka przed nim. Albo po prostu zajął rękę czymś innym, by nie spełnić obietnicy i przetestować swojej broni, o której wspomniał wcześniej.

Harry kiwnął głową.

-Po pierwsze, masz od czegoś swoją jadaczkę. Używaj więc słów odpowiadając mi...

-Dobrze - zreflektował się Harry i od razu wiedział, że to zły ruch, bo został zaszczycony poirytowanym spojrzeniem.

- Po drugie, nie przerywaj mi. Potwierdzisz, jak skończę. Trzecia zasada, żadnego grzebania po szafkach, pokażę Ci co, gdzie jest. A jeśli będę czegoś potrzebować, a ty nie będziesz wiedzieć, gdzie tego szukać, przychodzisz prosto do mnie, a ja powiem, gdzie masz tego szukać. To samo się tyczy szwendania po domu. Kolejna zasada. Masz być na tyle elokwentny, na ile twój mózg Ci pozwala i w dodatku nigdy nie rób niepotrzebnego hałasu. Nienawidzę hałasu. Będziesz tutaj codziennie o szóstej, a wychodzić będziesz punkt dwudziesta. Nie wcześniej, nie później. Cenię sobie punktualność. To wszystko. Na razie. Teraz skończyłem. Czy będziesz przestrzegać tych zasad? - Severus uniósł wysoko podbródek, gdy zakończył wypowiedź. Nawet gdy siedział na kanapie, w tych śmiesznych ubraniach ze szpitala, blady i z podkrążonymi oczami oraz z ciasno owiniętym bandażem, nadal wzbudzał respekt. Miał w sobie coś, czego nie miała sama rodzina królewska.

- Oczywiście. Zrozumiałem i będę przestrzegać każdej zasady.

Mężczyzna patrzył na niego podejrzliwie, ale potem kiwnął głową i wstał, przez co Harry rzucił się do przodu, by mu pomóc.

Severus warknął coś na niego i odepchnął zdrową ręką.

-Chyba powinienem dodać także zasadę dotyczącą kontaktu fizycznego. Nie dotykaj mnie, chyba że jasno poproszę Cię o pomoc. Idziemy. Pokażę Ci kuchnię i przekażę wszystko, co powinieneś wiedzieć.

Następną godzinę spędzili na obejrzeniu domu, Severus pokazał Harry'emu, gdzie znajdzie artykuły spożywcze, przekazał mu także, że będzie dla niego chodzić po zakupy dwa razy w tygodniu. Pokazał mu, gdzie są środki czystości oraz wszystkie sprzęty, dzięki, którym będzie sprzątać dom. Szczegółowo opisał każde z zadań, jakie młodzieniec będzie musiał dopilnować i w jaki dzień tygodnia będzie je wykonywać. Harry'emu niemal kręciło się w głowie od ilości informacji, ale w końcu Snape miał przynajmniej jasne zasady i preferencje, nie musiał się niczego domyślać i obawiać, że zrobi coś źle, a raczej inaczej, niż ten sobie tego życzy. Zupełnie inaczej było w domu jego wujostwa, więc odetchnął z nieskrywaną ulgą, dziękując niebiosom, że na tej planecie są tak ułożeni ludzie jak Severus Snape.

-Zrób mi herbatę. Sobie też, rano wyglądałeś jak duch, nie możesz się teraz pochorować - rzucił w końcu od niechcenia Snape. Harry poczuł przyjemne ciepło w klatce piersiowej. U ciotki nigdy nie mógł zrobić sobie herbaty, gdy przygotowywał ją dla nich. Mógł wypić zimną herbatę, którą zostawili na dnie imbryka lub napić się wody i tyle.

W kuchni przygotował dwa kubki, mężczyzna nie preferował filiżanek, jak ciocia Petunia, więc Harry ucieszył się, bo miał uraz do porcelany. Przyniósł mężczyźnie do salony herbatę i postawił na stoliku kawowym.

-Pójdę przygotować obiad, potrzebuje Pan czegoś?

-Tak, muszę iść pod prysznic.

Harry zarumienił się na słowo prysznic i przełknął ślinę, cieszył się, że był już przy wyjściu z salonu, a mężczyzna zajęty był wczorajszą gazetą.

-I... jak mogę pomóc?

-Pomożesz mi zdjąć to okropne... coś. I od razu wyrzuć te szmaty. Sam sobie poradzę z prysznicem oczywiście. Potem cię zawołam, pomożesz mi założyć koszulę. To wszystko.

-Oczywiście. Powinien Pan też odpocząć, wydaje się Pan bardzo zmęczony.

Mężczyzna tylko coś mruknął i odłożył gazetę wstając z kanapy. Ruszył w stronę schodów i Harry zrozumiał, że ich wymiana zdań zakończyła się. Ruszył za Severusem i dotarł do wcześniej już widzianej łazienki, do której musieli przejść przez sypialnię Snape'a.

-Może lepszym pomysłem będzie kąpiel? Mniejsze prawdopodobieństwo, że pomoczy Pan bandaż - zapytał nieśmiało chłopak.

Mężczyzna chwilę wydawał się zastanawiać, ale w końcu kiwnął głową, więc Harry ruszył do łazienki i zaczął przygotowywać kąpiel, a gdy w końcu ustawił odpowiednią temperaturę wody, wrócił do salonu, gdzie Snape, właśnie układał świeże rzeczy na łóżku.

Harry podszedł do niego i zauważył, że Snape zdążył już rozpiąć hawajską koszulę. Której widok nadal niesamowicie bawił Harry'ego. Teraz jednak zaczerwienił się, widząc ukryte pod nią lekko zarysowane mięśnie. Mężczyzna nie był może przesadnie napakowany, ale widocznie dbał o linię, a Harry'emu aż zaschło w ustach i musiał dać sobie mentalnego liścia, by nie zacząć podążać wzrokiem niżej.

W końcu oswobodził starszego z koszuli i uciekł z pomieszczenia czym prędzej tylko mógł, nawet nie czekając na przyzwolenie.

Reszta dnia minęła spokojnie. Harry oczywiście ponownie musiał pomóc Snape'owi ubrać jego koszulę, ale zapanował nad sobą lepiej niż za pierwszym razem. Następnie zjedli razem obiad, a gdy Harry sprzątał po posiłku i wrócił do salonu, zastał Severusa śpiącego na kanapie.

"Musiał być wykończony... zresztą ja też jestem niezbyt wyspany" - pomyślał i chwycił pled, którym następnie przykrył starszego. Sam ruszył do kuchni i westchnął, zabrał się za sprzątanie jej, a gdy skończył na zegarze wybiła godzina dziewiętnasta. Za godzinę będzie wychodzić. Z salonu dobiegło go pomrukiwanie i szelest. Poszedł tam, myśląc, że mężczyzna obudził się i zaraz będzie czego potrzebować.

Jednak stan w jakim zastał tego wyniosłego człowieka niemal zmroził go w miejscu. Czoło Severusa lepiło się od potu, kilka kosmyków przylepiło się do niego w niemal groteskowy sposób. Harry nie był pewny co zrobić - wybudzić go? Dać mu samemu się obudzić?

Zabolało go serce. Oczywiście, że powinien go obudzić, wybudzenie się z koszmaru w samotności i samodzielnie zawsze doprowadzało go do histerii. Może i Snape go zabije, ale nie mógł na to patrzeć. Powoli zbliżył się do niego i chciał położyć mu dłoń na ramieniu, gdy nagle jego serce podskoczyło mu do gardła, a z ust wydobył się bolesny jęk, gdy silna dłoń zacisnęła się na jego palcach tak, mocno, że te aż pobielały.

Uniósł przepełniony łzami wzrok i napotkał dzikie, ciemne źrenice.  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 01, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

i'll be there /snarry/Where stories live. Discover now