Rozdział 23

375 49 6
                                    

Jax

- Nie wierzę, że jej nie poznałem! – Usłyszałem przejęty głos Shane'a.

- Miałeś jedenaście lat, gdy widziałeś ją ostatnio i pełne prawo by nie rozpoznać. – Dodał Archer. – Ja jednak od razu wiedziałem, kto to taki. Zmieniła się, to na pewno. Dorosła... stała kurewsko kobieca i ładna.

- No i pewnie nie jest już tak denerwująca jak potrafiła być za dzieciaka. – Odparł ze śmiechem Cole.

Jest denerwująca. Kurewsko denerwująca.

Moi bracia prowadzili między sobą rozmowę, ja się nie odzywałem. Szedłem w nieznanym mi kierunku, z jedną dłonią wsuniętą do kieszeni dresów, a w drugiej trzymałem telefon, na którym prowadzona była rozmowa na kamerkach z chłopakami. Uznawałem to za jakiś rytuał. Nie robiliśmy tego co chwila, ale zawsze, gdy nam się wydawało, że potrzebujemy coś omówić we czterech. A teraz potrzebowaliśmy, zdecydowanie. Miałem w uszach słuchawki żeby słyszeć co mówią. Śmieszne było to, że jedyne, co powiedziałem odkąd Archer napisał z propozycją połączenia się na kamerkach to „cześć". Nic poza tym. To oni tu wspólnie rozprawiali na temat cholernej Kitty Bullet, która mnie oszukiwała, wodziła za nos, robiła koło dupy, zamiast pokusić się o tyle szczerości, by mi się przyznać, kim, kurwa, jest. Może i miała jakieś powody – których i tak bym pewnie nie zrozumiał – może chciała coś osiągnąć i dlatego nie zamierzała się przyznać do prawdziwego nazwiska, ale nie znosiłem obłudy. Ona wiedziałam kim jestem, bawiła się ze mną w kotka i myszkę. A w tym momencie wszystko – także racjonalne myślenie – przesłaniała mi złość.

- Ale Panowie. – Dotarł do mnie głos najmłodszego brata. – Na żywo to niezła sztuka. Jeszcze bardziej niż w telewizji, bo kamera pogrubia. A tak naprawdę Kitty jest bardzo drobna. No i ładna, to się zgadza.

- Jak dostałem smsa żeby włączyć telewizję, to tego się naprawdę nie spodziewałem. – Westchnął cicho Cole. – Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę.

Ja też. Nigdy bym nie przypuszczał, że moja dawna przyjaciółka, która z własnej woli urwała ze mną kontakt, na powrót pojawi się w moim życiu. Kiedyś byłem złamanym dzieciakiem. Z wielu powodów. Nie chodziło tu tylko o samobójstwo Reese, ale również o moje serce, które zostało mocno zranione, o wiele innych spraw jakie się wydarzyły, a z którymi nie potrafiłem się pogodzić. A teraz, gdy już dorosłem, stałem się mężczyzną, ona znowu pojawiła się w moim życiu siejąc w nim zamęt i wprawiając mnie w stan, do którego nigdy więcej nie chciałem wracać. Bo wiecie co? Kiedyś byłem w niej tak beznadziejnie zakochany. Już chyba od momentu, gdy mając trzynaście lat się pocałowaliśmy żeby zobaczyć jak to się robi, z czym to się je. Potem jakoś poszło. Niby randkowałem z dziewczynami, a z Kitty się wyłącznie przyjaźniłem, ale to ją kochałem. Była pierwszą dziewczyną, którą pokochałem, a która zarazem boleśnie złamała mi serce. Odeszła, zostałem sam. Potem lawinowo... tyle osób ode mnie odchodziło. Po co ona do cholery wróciła? Wszystko byłoby prostsze, gdyby trzymała się tego, co sama ustaliła. Gdyby zniknęła z mojego życia, zerwała całkowity kontakt. A dlaczego po tylu latach postanowiła mnie znaleźć? Jeszcze o coś miała do mnie wyrzuty, a z naszej dwójki, to nie ja tutaj zawiniłem. Nie ja powinienem się przed nią kajać.

- Powiesz coś w końcu, Jax?

- Po co? – Wymamrotałem. – Świetnie wam idzie rozmowa. Możecie mnie wykluczyć, nie obrażę się.

- Daj spokój. – Archer przekręcił się na fotelu, a w jego spojrzeniu dostrzegłem troskę. Oczywiście, starszy braciszek. Widziałem to już. Tak samo patrzył na Cole'a, kiedy ten nie jadł i miał stan depresyjny. A teraz jakimś cudem ja znalazłem się na jego miejscu, a przynajmniej tak musiał uważać Archer. – Jak się czujesz?

Algorytm na miłość. The Thomas Family#3Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum