Rozdział 15

308 42 1
                                    

Kitty

Cholera. W nocy wydarzyło się więcej niż przez całe moje życie. A ja wtedy spokojnie spałam, jak gdyby nigdy nic. I chociaż całą sobą nienawidziłam swojego byłego przyjaciela i chłopaka, w którym kiedyś się zakochałam, to jednak w tym momencie było mi go cholernie żal. Bo nawet ja, wysyłając mu anonimowe wiadomości oraz zasypując komputery bezużytecznymi wiadomościami, nie wpadłabym na coś równie okropnego. Przecież to kompletnie mogło mu zniszczyć życie, odebrać wszystko, na co sobie sam zapracował. A mi wcale na tym nie zależało. Chciałam zemsty, lecz nie aż tak okrutnej. Bo tak naprawdę nie mogłam się nazwać złym człowiekiem. Nie byłabym w stanie postąpić tak źle, jak zrobiła to jakaś tajemnicza osoba. Pewnie ta sama, która wykradła program, tym samym eliminując nas z gry. Jakby ktoś – już sama nie wiedziałam, kto to mógł być – próbował odebrać Jaxowi dosłownie wszystko. A myślałam, że do tej pory ja miałam jednak powody by się mścić. A to wszystko... ja za to nie odpowiadałam. Nie ja ukradłam program by oddać go w ręce konkurencji i nie ja próbowałam wrobić go w gównianą burzę, która właśnie się rozpętała. O co tutaj chodziło? Czy Jax Thomas naraził się też innym osobom i mógł nie mieć o tym pojęcia?

Kurwa mać. Ta gra powoli robiła się niebezpieczna i teraz nawet ja nad nią nie panowałam. Nie mówiąc już o Jaxie, który nawet nie wiedział... bo to ja zaczęłam, a teraz ktoś przejął moją rozgrywkę. Moją cholerną zemstę.

Gdy wstałam rano i zaczęłam zbierać się do wyjścia do pracy telefon się rozdzwonił, nieco wyrywając z porannej rutyny. Przetoczyłam się po łóżku by sięgnąć po urządzenie leżące na szafce nocnej. Odpięłam ładowarkę.

Kerri.

Nie mogłam odebrać, ponieważ właśnie myłam zęby. Pobiegłam pędem do łazienki i o dziwo zdążyłam wypluć pianę, przepłukać usta i odebrać, zanim telefon by umilkł.

- Halo?

- Cześć. – Usłyszałam przyciszony głos. – Jedziesz już?

- Nie, ale za chwilę miałam wychodzić. Coś się stało?

- Nie przyjeżdżaj.

- Słucham? – Zmarszczyłam mocno brwi.

- Dzisiaj nie pracujemy, jest pewien problem. Do tego Jax podobno jest tu od wczoraj. Całą noc nie spał i obaj z Wheelerem zamknęli się w biurze. Słyszałam krzyki, ale teraz wszystko ucichło. Pomyślałam, że cię poinformuję, bo to bez sensu byś się pojawiła. I tak nie popracujesz dziś, Kitty.

Co takiego? Naprawdę nic z tego nie rozumiałam. Cholerny Nowy Jork. Ostatnio działy się tu dziwne rzeczy. Byłam nastawiona pozytywnie do pracy dzisiaj, a tu się okazało, że całkowicie niepotrzebnie. Dzwoniła do mnie Kerri żeby mi oznajmić, że dziś nie pracujemy i nie muszę pojawiać się w budynku firmy. A ja nic z tego nie rozumiałam, czułam się cholernie zagubiona. Pragnęłam uzyskać wyjaśnienia, zamiast ot tak przystawać na to, wyłożyć się spokojnie na kanapie oraz odpalić sobie serial. Słodkie magnolie mogą poczekać.

- Co się wydarzyło, Kerri? Powiedz mi, bo mam mnóstwo czarnych scenariuszy.

Ciche westchnienie. Przełknęłam ślinę.

- Wszystkie serwery padły. Wieczorem było włamanie. Podobno mają IP komputera, z którego tego dokonano. Nic poza tym nie wiem, dopiero próbuję się dowiedzieć. – Kobieta mówiła szeptem. A mi praktycznie oczy wyskoczyły z orbit. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, nawet jeśli nie mogła tego zauważyć. – Tylko od ponad godziny panuje cisza. Ani Wheeler, ani Jax nie wyszli z biura szefa. Mam ochotę tam wejść i wyciągnąć cokolwiek. Nawet nie wiem co ze sobą zrobić, czy coś ogarnąć. Dlatego ty siedź w domu, ponieważ twoja obecność tutaj będzie bezużyteczna. Rozumiesz?

Algorytm na miłość. The Thomas Family#3Where stories live. Discover now