Rozdział 18

377 40 2
                                    

Jax

- Spać mi się chce. – Jęknęła głośno, a potem tylko usłyszałem jak jej skroń zderza się z szybą, a następnie kolejny jęk, tym razem spowodowany, jak przypuszczałem, bólem.

Miałem już serdecznie dość tego jej marudzenia. Gdyby się z łaski swojej zamknęła, to cała podróż przebiegła by przyjemniej, może nawet szybciej. Tymczasem modliłem by się z wściekłości jaką właśnie czułem nie zjechać gdzieś do rowu. Zaciskałem palce coraz mocniej na kierownicy, co chwila je rozluźniając, a z mojego gardła uciekały nierówne oddechy.

- Zjedziemy na chwilę na stację? Błagam! Muszę do kibelka, no i przekąsiłabym coś na szybko.

- Jedziemy od czterdziestu minut dopiero. W takim tempie, to my nigdzie nie zajedziemy. – A jak się nie przymkniesz, to wylecisz z tego samochodu i będziesz szła na nogach. – Albo wiesz co? Dobra. Też potrzebuję na chwilę wysiąść.

- No to świetnie. Znak pokazywał, że zaraz powinna być.

Oby. Bo jak tak się zastanowiłem, to potrzebowałem odpoczynku od tego jej ględzenia, żeby nie wyjść z siebie w najbliższym czasie. A byłem na najlepszej drodze. Nie sądziłem, że ta kobieta mogłaby mnie jeszcze bardziej denerwować. Jak widać – myliłem się. A miałem najbliższy czas spędzić w jej towarzystwie. Znowu. Ostatnio zdecydowanie za często to się zdarzało i już nie wiedziałem czy to normalne. Wiadomo jak zaczęła się nasza relacja. A moje podejście nawet w najmniejszym stopniu nie uległo zmianie. Ona też nie pałała do mnie sympatią, więc należało dbać o to, byśmy nawzajem się nie pozabijali.

Jesteś pewien, że to możliwe? Wiesz, co teraz myślisz na jej temat.

Właściwie to nic nie wiedziałem. Słowa Wesa wciąż dudniły mi w głowie, lecz nie wiedzieć czemu, nie potrafiłem się do tego przekonać. Na początku może uwierzyłem, a potem coś – gdzieś z tyłu głowy – podpowiadało mi, że przyjaciel popełnił jakiś znaczący błąd. Nie miałem pojęcia czemu broniłem Kitty, czemu starałem się trzymać wersji, że to nie ona ukradła mój program, ale pierwszy raz postanowiłem nie wyciągać pochopnych wniosków. Miałem swoje konkretne powody. Na przykład to, że gdy na nią naskoczyłem na początku, była tak pewna swego, tak się zapierała, jakby rzeczywiście nie miała z tym nic wspólnego. A potem to, jak jej zależało bym się nie poddawał i walczył o dociekanie prawdy. Wstyd było mi to przyznać, ale w ostatnim czasie była jedyną osobą, która wywierała na mnie presję pod tym względem i kazała szukać tego cholernego kreta. Dlatego na ten moment – ignorując to, co powiedział mi Wesley – postanowiłem wstrzymać się z wydawaniem osądów. Jednak nadal pozostawałem czujny, nie zamierzałem ufać Kitty. Nie znaliśmy się na tyle bym mógł bez mrugnięcia okiem to zrobić. Zobaczymy, co wydarzy się niedługo. Jeśli nic nie znajdziemy, to wtedy zacznę rozważać, że być może współpracuję ze zdrajcą. Z osobą, która nienawidzi mnie tak mocno, że chciała mnie wyautować z branży, pozbyć się na dobre.

Myślisz, że osoba, której szukasz siedzi obok ciebie? Że rzeczywiście jej nie doceniłeś, a tak naprawdę jest cholernym geniuszem, który pragnie cię wygryźć?

Nie, kurwa. Na razie nie mogłem o czymś takim rozmyślać. Potrzebowałem czasu by pewne rzeczy sobie poukładać. A potem, jeśli uda się cokolwiek ustalić, będę się zastanawiał, czy na pewno podjąłem współpracę z właściwą osobą. Już samo słowo „współpraca", w odniesieniu do tej kobiety, brzmiało tak kurewsko śmiesznie. A jednak w ostatnim czasie współpracowaliśmy zbyt często. Do tego raz ją pocałowałem, a chociaż to mogłem sobie odpuścić. A ona mnie odepchnęła, czym z jednej strony mi zaimponowała, a z drugiej, chciałem się na niej odegrać. Tylko, jeśli mam być szczery, w obliczu tych wszystkich ostatnich wydarzeń, to zeszło na dalszy plan. Może kiedyś do tego wrócę, ale dopiero, gdy rozwiążę sprawę z osobą, która coś do mnie ma. No i oczywiście wyciągnę z niej o co jej chodzi, złapię za fraki i obiję mordę. Bo z Jaxem Thomasem się nie pogrywa, a ten ktoś zabrnął już za daleko. Wes twierdzi, że to właśnie Kitty, a ja wciąż miałem te swoje myśli, że coś tutaj się nie zgadzało i się pomylił. Gdzieś musiał pojawić się błąd.

Algorytm na miłość. The Thomas Family#3Where stories live. Discover now