Rozdział 13

348 44 0
                                    

Jax

Żeby wyszło jak najlepiej, to trzeba sporo się natrudzić. A czasami też ubrudzić sobie rączki.

Te słowa cały czas dźwięczały w mojej głowie, nawet jeśli usilnie starałem się skupić na pracy. Znaczy pozostawałem skupiony, ale nie umiałem wyzbyć się wrażenia, że już gdzieś wcześniej słyszałem te słowa. Moja pamięć kulała, jeśli chodziło o rzeczy nie dotyczące pracy, o czym dużo osób wiedziało, lecz teraz byłem przekonany, że skądś znałem to, co powiedziała do mnie Kitty. Jednak, jak można się było domyślić, nie potrafiłem sobie przypomnieć skąd. Cały dzień siedziałem w jej towarzystwie, jednocześnie pracując i próbując rozszyfrować, czy aby na pewno się nie myliłem. Te dwa zdania nie dawały mi spokoju, przez co powoli wychodziłem z siebie. A moje serce niebezpiecznie galopowało, czego też nie potrafiłem wytłumaczyć. Do tego pojawiły się złe przeczucia, ale o nich również nie byłem w stanie zbyt wiele powiedzieć, ponieważ nie miałem nawet pomysłu z czego mogły wynikać.

To wszystko przestało mieć znaczenie, kiedy otrzymałem kolejną wiadomość z nieznanego, zastrzeżonego numeru. Już powoli zapominałem o tajemniczym nemezis, chociaż tak niedawno planowałem bliżej się mu przyjrzeć, odkryć, kim ta osoba, do cholery, jest. A jednak ciągle pojawiały się rzeczy, problemy, które znacznie bardziej mnie absorbowały. Tyle do ogarnięcia. Ta cała sprawa z kradzieżą mojego zajebistego programu, dziecka, jakie stworzyłem, a z którego byłem dumny bardziej, niż kiedykolwiek. Gdy Wes do mnie zadzwonił, myślałem, że już dotarł do sedna sprawy i znalazł zdrajcę, lecz nie, niestety. Wciąż nie wiedział, ale chciał bym, dał mu jeszcze trochę, bo sytuacja była na tyle zagmatwana, że nie dało się jej tak prosto rozwiązać. Tak więc postanowiłem poczekać, gdyż sam nie miałem czasu na zajmowanie się tym gównem. Coraz mniej czasu do stworzenia nowego programu, a nam nie szło tak dobrze, jak tego oczekiwałem. Wciąż byliśmy bardzo daleko końca, nawet jeśli dzisiaj Kitty wróciła do siebie dopiero grubo po północy.

I właśnie, gdy zegar wybił pierwszą w nocy, dostałem kolejną wiadomość, która wywołała jedynie irytację. Głowa mnie bolała, chciałem umrzeć z przemęczenia, nie miałem czasu na użeranie się z typem, który ewidentnie coś do mnie miał i nie posiadał też jaj, skoro nie zamierzał powiedzieć mi o swoich urazach i żalach prosto w twarzy. Tym razem również niewiele zrozumiałem z smsa. Konsternacja, nic poza tym.

Nieznany: Trzymaj się z daleka. My jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.

My? Czyli więcej osób mnie nienawidziło? Może nie należałem do ludzi krystalicznych, bez wad i przewinień, lecz nie przypominałem sobie bym naraził się jakiejś większej grupie. Chociaż to „my", mogło oznaczać również tylko dwie osoby. Teraz w mojej głowie powstał o wiele większy mętlik, z którym przestawałem sobie radzić.

A kiedy przyszła druga wiadomość, chciałem głośno klnąć. Powieki mi opadały ze zmęczenia, ponieważ nie pamiętałem kiedy ostatnio naprawdę się wyspałem. Tak porządnie, żeby przespać całą noc, bez ani jednego przebudzenia. A nawet jeśli teraz ogarniało mnie wykończenie, to skupiłem wzrok na treści, która pojawiła się na wyświetlaczu.

Nieznany: Czasami lepiej nie ufać ludziom. A szczególnie tym, z bliskiego otoczenia, którzy mogą ci wbić nóż w plecy. I lepiej byś poznał się na ludziach, z którymi masz styczność na co dzień Jaxie Thomasie.

- Kurwa. – Wymamrotałem. Siedziałem w kompletnej ciemności, w samych bokserkach i wpatrywałem się w otępieniu w telefon. – To jakiś żart, tak?

Potrzebowałem z kimś pogadać, a skoro byłem sam, to pozostawało mi rozmawiać z samym sobą. W sumie często tak robiłem. To mogło wydawać się przykre, ale mi w pełni odpowiadało. Przynajmniej ja jeden naprawdę słuchałem samego siebie, a inni ludzie... bardzo często tego nie robili. Na siebie mogłem liczyć zawsze, nie martwiąc się o nic. A teraz zyskałem pewność. Ta osoba, bądź osoby, wypisujące do mnie, wcale nie pomyliły numerów. Jeszcze trzymałem się tego, przez pewien czas, ale teraz wątpliwości całkowicie rozwiano.

Algorytm na miłość. The Thomas Family#3Donde viven las historias. Descúbrelo ahora