Rozdział 16

351 40 6
                                    

Jax

- Zastanów się, Jax. Jakim cudem ktoś mógł sfałszować adres IP komputera żeby cię wrobić. Ja znam odpowiedź, więc jestem pewna, że ty również.

- No jasne. – Pokręciłem głową. Czułem cholerną rezygnację, a naprawdę tego nie chciałem. Już mówiłem, że ja się nie poddaję, nieważne co się wydarzy. – Tylko to w ogóle nie ma sensu, kobieto. Jedyny sposób to cholerny lewy link. Nic takiego nie dostałem, no i co ważniejsze, nigdy w nic takiego nie klikam. Nie sądzę, by był inny sposób na wrobienie mnie.

- Jesteś pewny, że nie klikałeś w nic? Zastanów się dobrze i odpowiedz jeszcze raz. To może nam pomóc, możemy mieć jakiś punkt zaczepienia by wyśledzić tego kreta.

Czy w nic nie klikałem? Byłem tego pewny na dwieście procent. Nawet nie potrafiłem sobie przypomnieć, czy dostałem jakiś link. Po dłuższym zastanowieniu dotarło do mnie, że coś takiego na bank bym zapamiętał, nawet jeśli moja pamięć mocno szwankowała. Nic mi nie przyszło, niczego nie klikałem, więc niemożliwe było sfałszowanie mojego adresu IP. Chyba, że ktoś miał wyjątkowo wybitne umiejętności, w co szczerze wątpiłem. Sam posiadałem bardzo dobre i w życiu nie zrobiłbym czegoś takiego inaczej. Byłem wybitnym hakerem jeśli chciałem, a jednak nie przyszło mi do głowy nic innego, co można by było zrobić w takiej sytuacji. Tylko lewy link. Albo jednak miałem za małą wiedzę.

- Jestem przekonany. Nic nie klikałem.

- Chwila. – Zmarszczyła brwi. – A nie dostałeś ostatnio jakiegoś pliku do pobrania? Czegokolwiek, co musiałbyś pobierać i od kogokolwiek.

- Nie, na pewno nic takiego nie miało miejsca.

Teraz, gdy tak na nią patrzyłem, to mogłem stwierdzić jedno. Chyba jednak była dość inteligentna, ponieważ ja czułem się w pewien sposób zaślepiony, no i wcale nie pomyślałem o plikach, a to rzeczywiście był jeden ze sposobów. Teraz musiałem wytężyć umysł, gdyż nie zamierzałem pozwolić jakimś kretynom sobie ze mną pogrywać. Nikt, do jasnej cholery, nie miał prawa tego robić. Jeśli mieli coś do mnie, to niech powiedzą mi to prosto w twarz zamiast jebać mi życie krok po kroku.

W życiu bym nie pomyślał, że będę współpracować z tą kobietą. Patrząc na to jak zaczęła się nasza znajomość i jak się nie znosiliśmy już od pierwszego dnia. Może nie od samego początku, bo ja zacząłem jej nie znosić gdy mi kazano się nią zająć. Kazano mi opiekować się kolejną osobą, jakbym nie miał ważniejszych spraw na głowie. A ja myślałem tylko o tym, że pojawił się następny wariat, który też postanowi się zabić, a ja będę miał z tyłu głowy, że ewidentnie każdy planuje się przeze mnie wykończyć. Może powinienem traktować ją lepiej by do tego nie doszło, lecz nie potrafiłem. Chciałem by odeszła z pracy i dała mi spokój. Może to mało logiczne. Gdybym zachowywał się w stosunku do niej normalnie, to na pewno nie targnęłaby się na swoje życie, nie musiałbym o czymś takim rozmyślać. Niby nie zrobiła tego, była silniejsza niż mi się na samym początku wydawało. A ten studenciak wtedy... po prostu był za słaby i to wcale nie z mojej winy chciał popełnić samobójstwo. Za to Kitty chyba się nadawała, dziewczyna ewidentnie miała jaja. Do tego z każdym dniem, gdy coraz bardziej przyglądałem jej się w milczeniu, docierało do mnie, że kryła coś w sobie. Coś, co mnie intrygowało. Nie wiedziałem czemu przyciągała moją uwagę, ale po głębszym zastanowieniu miała w sobie coś znajomego. Jakbym już wcześniej spotkał kogoś podobnego do niej, ale nie potrafiłem sobie przypomnieć gdzie oraz kto to był. Nie zamierzałem też jej pytać, czy już kiedyś mieliśmy ze sobą do czynienia, bo tylko pewnie mi się wydawało. Nie mieszkała w Nowym Jorku, sprowadziła się tutaj niedawno, więc rzeczą niemożliwą jest, byśmy spotkali się wcześniej. Tyle w temacie. Nawet jeśli ciągle mnie intrygowała pod pewnymi względami, czego nie umiałem wyjaśnić. No i niestety nie potrafiłem również zaprzeczyć pewnym faktom. Jestem tylko facetem, więc umiem stwierdzić kiedy kobieta jest ładna.

Algorytm na miłość. The Thomas Family#3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz