Rozdział ósmy

3.7K 633 102
                                    

#przyslugawatt

HARDY

– Warrick Young wypytuje na mieście o Tabby Davenport – oznajmia Remy, jak zwykle bez pytania wchodząc do mojego gabinetu.

To najbardziej chujowe rozpoczęcie dnia, jakie tylko mogłem sobie wyobrazić. A męczę się już z raportem na temat trzech osiemnastoletnich wilkołaków, którzy w ostatni weekend wypili zbyt dużo alkoholu, pojechali do centrum Nowego Orleanu, po czym zmienili się w wilki i zaczęli sikać na środku Jackson Square. A potem przemienili się z powrotem i sikali dalej, nie przejmując się oczywiście takimi drobnostkami jak brak ubrań.

Poważnie. Nie mogę ich nawet usprawiedliwić stanem upojenia alkoholowego, bo takie ilości gorzały nie powinny na nich zrobić żadnego wrażenia.

– O co dokładnie wypytuje? – pytam, odsuwając od siebie raport i wskazując Remy'emu miejsce po drugiej stronie biurka.

Zajmuje je z westchnieniem.

– Chce wiedzieć, gdzie mieszka Tabby – wyjaśnia ku mojej rosnącej irytacji. – A także kim dokładnie jest. Wie, że ma jakieś zdolności, ale chyba nie ogarnął, jakie dokładnie.

– Oczywiście, bo jest półmózgiem – mamroczę. – Czy powiedział komuś przypadkiem, gdzie sam się zatrzymał?

– Nie, ale moi ludzie się dowiedzieli, że Niszczyciele zajęli jeden z moteli za miastem – odpowiada Remy z niechęcią. – Poza naszą jurysdykcją.

Świetnie. Skoro hieny znajdują się poza terytorium watahy, nie możemy oficjalnie wypędzić ich z miasta.

– Zajmę się tym – obiecuję. – Tabby jest siostrą Davenporta, więc to mój kłopot.

Remy prycha lekceważąco.

– No na pewno nie mój.

– Słuchaj, możesz go nie lubić – przyznaję, a kiedy Remy posyła mi protekcjonalne spojrzenie, dodaję: – No dobra, możesz go nienawidzić. Ale Tabby nie jest winna temu, co zrobił. Wręcz przeciwnie, jest przyjaciółką Pepper, więc powinno ci zależeć na jej bezpieczeństwie. Zajmę się tym. Dowiem się, dlaczego Young o nią wypytuje, i postaram się, by o niej zapomniał.

Co może być kurewsko trudne. No bo kto przy zdrowych zmysłach zapomniałby o Tabby Davenport?

– To jeszcze nie wszystko – uprzedza Remy, na co podnoszę brwi. – Moi ludzie dowiedzieli się czegoś jeszcze. To znaczy... raczej ktoś przyszedł do mnie z informacją, że zaproponowano mu pieniądze.

Jeszcze tego nam brakowało.

– Ktoś chce sobie znaleźć u nas kreta? – dziwię się.

– Nie o to chodziło. – Remy kręci przecząco głową. – Chodzi o jakiś eksperyment... i z tym również jest związana Tabby.

Nic już z tego nie rozumiem.

– O czym ty właściwie mówisz?

– Człowiek, z którym rozmawiał nasz wilk, nie zdradził dużo więcej – wyjaśnia. – To jakiś facet, nazywa się Killian Burke. Sprawdziłem go. Empata, prowadzi gabinet terapeutyczny czy inne gówno. Chce wynająć zmiennego, żeby móc na nim coś poćwiczyć. Nie znam szczegółów, ale w rozmowie padło nazwisko Tabby i informacja, że to bezpieczne. Gość zostawił swój numer telefonu. To wszystko, czego się dowiedziałem.

Czuję dziwny niepokój na jego słowa. Nie dlatego, że Tabby coś kombinuje – no dobrze, może z tego powodu też – ale dlatego, że ma kontakt z jakimś innym empatą, o czym wcześniej nie słyszałem. Facetem. Oczywiście ten facet może być stary, łysy, bezzębny i mieć żonę, trójkę dzieci i ośmioro wnucząt, ale...

Niedźwiedzia przysługa | Nieludzie z Luizjany #6 | ZAKOŃCZONEOù les histoires vivent. Découvrez maintenant