Rozdział 4

239 4 0
                                    

~Margaret~

Wstałam dzisiaj o 10 jako że była sobota to mogłam sobie na to pozwolić,Lissy pracowała tylko w poniedziałek i sobotę a w niedzielę  i święta nie ,spałam sobię jeszcze chwilę gdy do sypialni wszedł on,ubrany w same szorty,wyglądał nieziemsko.

-dzień dobry panno Hoover -odpowiedział podchodząc do mnie z uśmiechem.

-dzień dobry panie Hoover, pieprzony dupku -odparłam radośnie i spojrzałam w jego oczy,były przepiękne.

-widzę pani Hoover że wróciliśmy do przezwisk-odparł schylając się nad mną.

-o nie nie-zakryłam swoją dłonią jego usta były takie miękkie,powoli podniosłam się z łóżka,zabrałam rękę i wyszłam z sypialni,wiedziałam że pójdzie za mną i się nie miliłam,gdy byłam prawię w kuchni on mnie złapał w pasie i podniósł obracając mnie do swojej twarzy.

-śliczna jesteś z rana-powiedział patrząc w moje oczy.

-puść mnie!-krzyczałam do niego uderzając pięściami w jego nagą klatkę.

-czyżby pyskatce się to nie podobało?-zapytał ironicznie,co prawda podobało mi się to,ja go dalej nienawidzę.

-oczywiście że mi się nie podoba-odparłam bez zastanowienia wkurzona.

-kłamiesz-powiedziała mi do ucha szeptem a mnie przeszły ciarki.

-nie kłamie -powiedziałam poważnie i spojrzałam w jego cudowne oczy.

-zdradzają cię oczy,one wszystko mówią -znowu odparł mi do ucha ty seksownym głosem.

-puść mnie dupku-powiedziałam głośniej a w salonie zjawił się ochroniarz, odwróciliśmy twarze do niego.

-szefie,był napad na nasz magazyn -odparł patrząc na Nickolas'a.

-dobrze,zaraz będziemy jechać-odparł z westchnięciem i postawił mnie na ziemię a ochroniarz zniknął.

-czyli zostaje w domu-odparłam i miałam już iść do lodówki gdy coś mnie zatrzymało.

-jedziesz ze mną-odparł mi do ucha i zostawił mnie w kuchni.

Zjadłam śniadanie i ruszyłam do sypialni, oczywiście go nie było nigdzie więc się cieszyłam,weszłam do sypialni i skierowałam się do garderoby wybrać ubranie,nie miałam ochoty nakładać dzisiaj rzadnej sukienki więc postawiłam na biały kombinezon i białe szpilki.Sciagnełam piżamę i zostałam w samej bieliźnie,po czym usłyszałam że ktoś wszedł więc się odwróciłam.

-wyjdź-rozkazałam mu na co on się uśmiechnął

-wstydzisz się mnie pyskatko?-zapytał uśmiechając się,włożył ręce do kieszeni i podszedł do mnie.

-tak,po za tym nie możesz mnie oglądać -odparłam zasłaniając się kocem z łóżka.

-o to się nie martw,jesteś moja więc mogę cię oglądać-odparł bez skazy i podszedł jeszcze bliżej a nasze ciała dzieliła mała szpara.

-a kto powiedział że jestem twoja?-zapytałam podnosząc brew patrząc w jego oczy.

-ja-odparł dumnie a ja tylko prychnełam.

-spadaj-burknełam i podeszła do garderoby aby ją zamknąć,wtedy on lekko złapał mnie za szyję i wbił się w moje usta bez ostrzeżenia.

-pogieło cię!-krzyknełam kiedy się od siebie oderwaliśmy, znowu się wbił w moje usta ale tym razem oddałam i po chwili przestaliśmy,meżczyzna wyszedł a ja się ubrałam i zeszłam do salonu,stał oparty o framugę,bez słowa wyszliśmy z domu,droga minęła nam spokojnie.

Pass to paradiseWhere stories live. Discover now