Prolog

472 8 0
                                    

                ~Pięć lata wcześniej~

Stałam dzisiaj pod wielki wyborem a mianowicie miałam pojechać do Vegas na szkolenie,które jak zwykle sponsorowali moi rodzice.Nie miałam ochoty tam jechać ,ostatecznie się zgodziłam było mi głupio tak po prostu nie posłuchać rodziców.Wziełam laptopa i zobaczyłam że dostałam email z kwalifikacją, po przeczytaniu e-maila pobiegłam do kuchni gdzie siedzieli moi rodzice.
-Dostałam się-powiedziałam piskliwie skacząc jednocześnie.
-Tak się cieszę córeczko-powiedziała oschle moja mama która miała grymas na twarzy.
Ja i mama nie jesteśmy jakoś mocno zżyte,moja mama miała blond włosy,jaśniejszą karnacje i mocno brązowe oczy które robiły się czarne gdy się wkurzała,na sobie miała czarną dopasowaną do sylwetki sukienka,włosy miała rozpuszczone.
-Bardzo ale to bardzo się cieszę córeczko-tym razem odezwał się tata który od razu mnie przytulił i obkręcił we własnej osi.Tato i ja mieliśmy lepszy kontakt niż z mamą.Miał on brąz włosy,trochę ciemniejszy odcień skóry i bardzo zielone oczy,jak się w nie zapatrzy to też gdzie nie gdzie widać żółty.On natomiast  był wyższy od mamy o jakieś 6 centymetrów.Miał dzisiaj na sobie swój garnitur który zakładał gdy miał jakieś spotkanie.
-brawo siora-powiedział mój brat z którym byłam zżyta.Michael jest od mnie wyższy o jakieś 8 centymetrów albo więcej ,ma on blond włosy, troszeczkę jaśniejszą karnacje od mnie i ma brązowe oczy.Miał na sobie tylko krótkie spodenki,dopiero teraz zobaczyłam jaki ma sześciopak.
Na gratulację brata uśmiechnęłam się  szczerze,podziwiałam Michael'a za to że był najlepsza wersja siebie.
-pójdę się pakować-stwierdziła i powoli odwróciłam się w stronę wyjścia, będę tęsknić za tatą i Michael'em.
-nie zapominaj niczego- zaśmiał się mój brat a ja poszła na górę z uśmiechem.
Gdy weszłam do pokoju wyjęłam walizkę i zaczełam się pakować,nie mogła powstrzymać łez nie chciałam wyjeżdżać ale niestety to było obowiązkowe jeśli żyłam w mafijnej rodzinie,najbardziej mnie bolało to że przez pięć lata nie zobaczę Michael.
Gdy skończyłam się pakować,ostatni raz spojrzałam na swój pokój i zeszłam na dół.
Na dole czekał na mnie mój ochroniarz który miał mnie zawieść na lotnisko,ostatni raz pożegnałam się z rodziną i poszłam z ochroniarzem pod samochód,spakowałam walizkę i jeszcze chwilę stałam żeby pomachać ostatni raz do brata.
-musimy już jechać- powiedział ochroniarz ale za nim wsiadłam pobiegłam jeszcze do Michael'a i wtuliła się w niego
-bedę tęsknić-powiedziałam po czym zapłakała na co ten chwycił mnie za brode i kazał spojrzeć na siebie
-ja za tobą też,pamiętaj nie żegnamy się na zawszę-powiedział i mnie przytulił,a ja zaraz po tym pobiegłam do samochodu,nie mogłam powstrzymać łez moje serce wiedziało że będę bardzo tęsknić ale niestety muszę przejść te szkolenie aby wiedzieć jak się obronić albo innych.
-nie chce panienka tam jechać prawda?- zapytał mój ochroniarz Ray,którego traktuje jak członka rodziny i jednocześnie przyjaciela.
-nie ale muszę takie są zasady w mojej rodzinie że każde dziecko ma zgłosić się i przejść to szkolenie-odpowiedziałam przez łzy chociaż wiedziałam że on mi współczuje i nie powie nikomu o niczym.
-wiem coś o ty sam musiałem to przejść ale niech się panienka  nie martwi zleci to szybko,chcę może panienka żelki?-odparł przez co się uśmiechnęłam przy nim mogłam czuć się sobą i nie musiałam udawać kogoś kim nie jestem,przy Rayu jest inaczej niż przy mamie,on wie kiedy co potrzebuje,co zrobić żeby mnie rozweselić a przede wszystkim dotrzymuje słowa i zawsze ze mną jest,a z mamą jest inaczej nigdy nic mi nie powie gdy coś jest nie tak tylko jeszcze mnie dobija i każe robić wszystko tak jak ona chce a jak tego nie zrobię to przez tydzień unika i traktuje mnie jak powietrze nie wiem tylko dla czego ona taka jest,z tatą, Michael'em i Ray'en jest inaczej oni wiedzą co powiedzieć,jak pomóc,co sprawi że poczuje się lepiej,uśmiechnę się,zaśmieje się,oni są jak dom,jak dom w który jest tyle dobra,oni są jak moja bezpieczna przystań,jak słońce po burzy,jak moje bezpieczne miejsce,jak moje sacrum które jest tylko dla mnie,przy nich czuje się jak piękny łabędź który pięknieje z dnia na dzień i staje szczęśliwy,każdego dnia dziękuję Bogu że ich mi zesłał.
-chętnie poproszę-odparłam na co oboje się zaśmialiśmy się i ruszyliśmy  w drogę do Vegas,wiedziałam że to dopiero będzie przygoda może akurat kogoś spotkam kto będzie drugim ja.
-ja to panienkę kocham jak własną córkę i obiecuje że jak stanie ci się krzywda to nie ręczę za siebie - odpowiedział z uśmiechem i za to go kochałam że zawsze mogłam na niego liczyć jak nie było przy mnie ani Michael'a ani taty on był wtedy osobą która się mną opiekowała.
-mówiłam ci że wystarczy jak powiesz pani Margaret albo Margi-odwzajemniłam uśmiech i zaczełam jeść żelki,gdy już je zjadłam stwierdziłam że jestem śpiąca i wzięłam poduszkę z torby,położyłam się spać,Ray dał mi koc aby mi się przyjemnie spało,kochałam jak się o mnie martwił miał on zaledwie 22 lata a ja 17, przy nim wyglądałam jak jego córka i mi to nie przeszkadzało bo tak się czułam,był on że mną od kąt skończyłam 9 lat to właśnie w tedy związaliśmy się więzią przyjaźni nie zapomnę tego dnia jak pierwszy raz z nim jechałam a on widząc że się boje kupił mi żelki i baby jodę.
-dobrze dobrze,a teraz się zdrzemnij bo czeka nas długa droga- odparł a ja słysząc jego kojący głos powoli odpływałam,z mojego domu do lotniska były jakieś dwie godziny, a samolotem do Vegas miała 5 godzin, w Manchattanie zawsze były korki i nie dziwi mnie to że zasnęłam bo zawsze w korkach się długo czeka,Ray zawsze mnie budzi jak jesteśmy w wyznaczonym miejscu.

                              ********
Gdy dojechaliśmy na lotnisko Ray mnie obudził,wyszliśmy z samochodu zabraliśmy moje bagaże i poszliśmy do środka.
Zarejestrowałam się u recepcjonistki po czym musiałam czekać jeszcze dwie godziny bo lot do Vegas się opóźni ze względu na panującą tam pogodę.
Siedział w poczekalni a Ray właśnie przyniósł mi kawę i usiadł obok mnie.
-prosze-powiedział i podał mi kawę uśmiechając się
-dziękuję za kawę i że lecisz ze mną -odpowiedziałam i uścisnęłam go czule na co on to odwzajemnił
-nie ma za co-odpowiedział i czekaliśmy razem na samolot.
Po dwóch godzinach czekania w końcu siedzieliśmy w samolocie a ja patrzyłam za okno i puściłam swoją ulubioną piosenkę apocalypse#  i tak właśnie rozpoczęła się podróż do Vegas, wiem tyle dużo się zmieni na pewno już nie będę sobą tylko kimś zupełnie innym,będę bardziej dorosła,rozsądną i bardzo atrakcyjna chyba.
W końcu wylądowaliśmy po czym poszliśmy na obiad a potem do apartamentu który przydzielili mi w e-mailu,to było dla mnie za dużo i od razu poszłam spać, Ray jeszcze coś tam ogarniał i sam też poszedł spać.

D/S: Dzień dobry/dobry wieczór
Z tego miejsca chciałabym powiedzieć że zaczęłam pisać nową książkę którą jest Paradise,pomysł podsunęła mi moją przyjaciółka której jestem wdzięczna,myślę że wam się spodoba i pokochacie ją tak jak ja.
Całuje wasz Daya

Pass to paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz