To niemożliwe!

290 28 2
                                    


- Co? Co ty w ogóle mówisz?- byłem przerażony nie wiedziałem co myśleć. Zakryłem dłonią usta. Tae spojrzał tylko na mnie, przechylając głowę.

- Jungkook nie mam teraz n-naprawdę...- westchnęła.- nie mam zamiaru ci o tym mówić i to jeszcze przez telefon. Gdy skończysz przyjdź prosto do domu.

- O-okej.- odpowiedziałem, czując już łzy w oczach. Włożyłem telefon do kieszeni i spojrzałem na Tae.

- Jungkook- złapał mnie za ramiona przyjaciel.- Co się stało? Ej wyglądasz tak jakby ktoś umarł.- powiedział, a ja znów spojrzałem na niego, jednie łzy samowolnie spłynęły mi po policzkach.- No powiedzże w końcu!- potrząsnął mną.- zirytował się.

- Namjoon...on-

- No co no Guk wyduś-

- On nie żyje!!- podniosłem głos, Kim zmarszczył brwi, ale zaraz poczułem jak przyjaciel łapie mnie za kołnierz koszuli.

- Nie pieprz! Słyszysz co mówisz!?- jego oczy się zaszkliły, gdy jedna łza popłynęła mu po policzku puścił moją koszulę i odwrócił się ode mnie.- Kurwa, kurwa...- powiedział do siebie po czym usiadł na ławce. Rękoma zakrył twarz.- Jak to możliwe.

- Nie wiem...

- Skąd...w ogóle skąd o tym wiesz?- zapytał cicho mój przyjaciel. Podszedłem do niego po czym usiadłem obok niego.

- Moja mama mi powiedziała.

- Jesteś pewny? Może coś źle usłyszałeś.- powiedział.

- Chyba nie mówisz poważnie. Myślisz, że to sobie wymyśliłem?- wstałem.

- Jeon, Kim. Co wy tutaj jeszcze robicie?- podszedł do nas profesor Seokjin.- Coś się stało?- spojrzał na nas zmartwiony.

Wymieniłem się spojrzeniami z przyjacielem. Przecież profesor i Namjoon byli blisko, co jeśli się załamanie?

- Panie profesorze - wstał Tae i westchnął głośno, wycierając oczy.

- O co chodzi?- przechylił głowę co zaraz skojarzyło mi się z Parkiem, bo przecież on często tak robi.

- Wie pan, bo Namjoon.- przełknął ślinę.- On nie żyje.- nie mogłem uwierzyć, że tak po prostu mu to powiedział. Jednak, gdy tym razem Tae powiedział o Namjoonie łzy same napełniły moje oczy, a sądząc po głosie przyjaciela było słychać, że ledwo powstrzymuje się od szlochania. Jednak nic nie usłyszałem od profesora, dlatego też spojrzałem na niego. Jego twarz nie zmieniła wyrazu twarzy.

- Cóż to straszne?- powiedział, jednak chyba nie był pewny tego co mówi.- Skąd o tym wiecie?

- Moja mama do mnie zadzwoniła i-

- A twoja mama Jungkook, skąd się dowiedziała?- spojrzał na mnie z podniesioną brwią.

- Zadzwoniła do niej pani Kim, mama Namjoona.- mój głos drżał coraz bardziej.

- Rozumiem. Niestety złe wieści szybko się rozchodzą.- powiedział zirytowany.

- Rac- nim skończyłem profesor już od nas odszedł.

Spojrzałem na przyjaciela, głowę miał spuszczoną, widziałem tylko jak rękawem koszuli wycera policzki. Zetknąłem jeszcze na oddalającego się profesora Seokjina, który teraz rozmawiał przez telefon.

\

Wróciłem do domu, wszedłem do salonu, gdzie na kanapie siedziała moja mama. Piła kawę, gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się delikatnie jednak zaraz odwróciła wzrok.

- Jungkook, rozmawiałam z tatą i doszliśmy do wniosku, że przepiszemy cię do innej szkoły.

- Co? Mamo, ale Namjoon-

- Bez dyskusji.- powiedziała stanowczo.- Właśnie dlatego przez to co spotkało Namjoona nie możesz już chodzić do tej szkoły.;- odłożyła kubek i spojrzała na mnie.

- Dlaczego?

- Wiesz...rano we wiadomościach mówili o twoim przyjacielu. Znaleźli jego ciało daleko od domu.

- Mamo.- ścisnąłem pięść. - No mów, że to ten morderca.

- Dokładnie tak, Jungkook.- wstała.- Chcesz obiad?- zapytała nagle, widać było, że chciała szybko zmienić temat. Mama zawsze była wrażliwa i ostrożna, co zawsze prowadziło do sprzeczek między nami, ale teraz doskonale ją rozumiałem.

- Dowiem się kto zabija. - mruknąłem.

- Słucham?- spojrzała na mnie mama.- Co powiedziałeś Guk?

- Powiedziałem, że dowiem się kto zabija tych wszystkich uczniów. Nie mogę tak po prostu uciec, gdy mój przyjaciel nie żyje. Muszę zrobić wszystko żeby ten zwyrodnialec w końcu dostał na co zasłużył.- łzy napłynęły mi do oczu.

- Ani mi się waż Jungkook, zostaw to policji oni na pewno go znajdą.

- Przez tyle czasu nie znaleźli nic mamo, myślisz, że teraz tak nagle ich oświeci!? Nie chcę iść do innej szkoły, więc proszę nie wysyłajcie mnie gdzieś indziej, a jeśli to zrobicie to ja nie podpiszę tych papierów.- powiedziałem i udałem się do siebie.

- Kurwa!- uderzyłem w drzwi. Rzuciłem torbę na biurko zaraz wyciągając z szafki paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyszedłem na balkon i zapaliłem. Zaciągnąłem się dymem, który po chwili wypuściłem. - Namjoon, przecież jesteś- przymknąłem oczy - byłeś takim pieprzonym inteligentem, jak to możliwe, że nie zauważyłeś, że coś ci grozi do cholery.- mówiłem sam do siebie. Wtedy wszystko ze mnie zeszło, zrobiłem się zmęczony, zacząłem czuć opuchliznę pod oczami  po chwili zaczęła mnie boleć głowa, dlatego zgasiłem papierosa. Gdy miałem już wchodzić do środka usłyszałem pisk opon, zaraz po tym widząc samochód mojego nauczyciela. Zatrzymał gwałtownie pojazd, wyszedł z niego szybko i wszedł do domu. Po chwili z niego wyszedł, trzymając w ręku dużą czarną torbę. Chyba mnie zauważył bo nagle zatrzymał się i spojrzał w moją stronę. Był w miarę daleko, jednak czułem na sobie jego przytłaczający wzrok. Torbę położył przy samochodzie i zaczął iść w kierunku mojego domu, jednak ja szybko wszedłem do środka i zamknąłem okno, zasłaniając je zaraz żaluzjami. Przesunąłem delikatnie zasłonę i zobaczyłem jak pan Park stoi przed moim domem. Spojrzał w moje okno, więc szybko puściłem materiał i odwróciłem się do okna plecami po czym przestałem wręcz oddychać. Bałem się, że mógłby mnie usłyszeć. Pieprzony kłamca.- pomyślałem. Przypomniało mi się co zrobił. Po chwili usłyszałem odjeżdżający samochód. Odetchnąłem z ulgą, bo naprawdę nie chciałem mieć teraz styczności z panem Parkiem. Jedyne teraz na co musiałem zrobić to przespać się i znaleźć tego mordercę.

\

Obudziłem i spojrzałem na zegar, który wisiał na przeciwko mojego łóżka. Była godzina 17:45, choć miałem nadzieję, że jest już noc. Chwilę leżałem jeszcze w łóżku, gapiąc się w biały sufit. Nie mogłem dopuścić do siebie wiadomości, iż Namjoon nie żyje.

\

*Następnego dnia*

Oczywiście, że poszedłem do szkoły, egzaminy musiałem napisać, jednak zaraz po testach udałem się z Kimem i jego chłopakiem na pogrzeb.

Gdy byliśmy już na miejscu zauważyliśmy przedstawicieli szkoły. Poznałem kilka osób, ponieważ są one w samorządzie szkolnym. Na pogrzebie pojawiło się też dużo nauczycieli. W ich gronie także znalazł się profesor Park Jimin i Kim Seokjin.

Ten dzień był strasznie smutny. wiedziałem już, że zapamiętam go na długo. Jednak przez cały pogrzeb miłem w głowie myśl, że zabójca wciąż jest na wolności.

Mój nauczycielOnde as histórias ganham vida. Descobre agora