Problem?

357 31 2
                                    


Matematyk miał skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Jego wyraz twarzy był obojętny nie wiedziałem o czym myśli.

- Dobry wieczór, panie Park.- lekko skinąłem głową po czym odwróciłem się, zabrałem torbę z podłogi i szybko ruszyłem w kierunku swojego pokoju.
Wbiegłem wręcz do pomieszczenia po czym zakluczyłem drzwi, przecież nie chciałem kolejnej, niezapowiedzianej wizyty sąsiada. Odłożyłem plecak obok biurka, a torbę i koszulę rzuciłem na łóżko. Podszedłem do szafy po czym ją otworzyłem.- No i co ja mam niby założyć?- westchnąłem zaraz zdejmując z siebie bluzę, którą także rzuciłem na łóżko obok nowej koszuli. Przez chwilę spoglądałem na nową rzecz. - Nie, lepiej nie. Pomyślą, że się stroję.- mruknąłem do siebie wracając wzrokiem na wieszaki w szafie.- Chociaż...

\

Przed wejściem do salonu wziąłem kilka głębszych oddechów. Skończyło się na tym, że założyłem kupioną koszulę i czarne rurki.

- Cześć wujku, ciociu.- przywitałem się, wchodząc do pomieszczenia zaraz do nich podchodząc.

- Cześć Guk.- podał mi rękę wujek Kang, a ja uścisnąłem jego dłoń.

- Jungkook, Boże jak ty wyrosłeś.- zachwyciła się ciocia Mina, przytulając mnie.

- Przecież niedawno się widzieliśmy.- powiedziałem, oddając uścisk.

- Niedawno? Będzie ze dwa miesiące.- spojrzała się na mnie.- Czy ty w ogóle jesz?

- Jem ciociu, jem.- usłyszałem śmiech mojej mamy.

- Masz nogi jak patyki.- westchnęła.

- Nie przesadzaj, należę do szkolnej drużyny koszykarskiej muszę być jakoś zbudowany.- przewróciłem oczami i spojrzałem na wujka, który jedynie się uśmiechał.

- Zbudowany? Przecież to sama skóra i kości.- klepnęła mnie w udo.

- To mięśnie ciociu.

- No nie wiem, nie wiem.

- Mina, zostaw go już.- pociągnął swoją żonę na kanapę wujek, za co byłem mu wdzięczny.

- To co skoro są już wszyscy to może coś zjemy?- zaproponowała moja mama.

- A zrobiłaś te swoje pyszne ciasto z galaretką ciociu?- zapytał zaraz Cheng.

- Oczywiście, wiem jak bardzo je lubisz.- odpowiedziała uśmiechając się. Ciocia Mina zaraz wstała i udała się z mamą do kuchni. A tata rozmawiając z Parkiem i wujkiem udali się do jadalni.

- Lizus.- powiedziałem, wychodząc z salonu, na co usłyszałem jedynie śmiech kuzyna.

Wszedłem do jadalni po czym zająłem swoje miejsce. Siedziałem naprzeciwko Chenga i obok jego taty. Jednak obok mojego kuzyna usiadł Park co mnie zirytowało.

- Mamo, ciociu pomóc wam?- zapytałem głośniej, aby usłyszały.

- Nie, damy sobie radę.- odpowiedziała ciocia Mina.

- Prostak.- powiedział nagle Cheng. Starsi rozmawiali, więc nie zwracali na nas uwagi.

- O co ci chodzi?- spojrzałem na niego zdenerwowany.

- Drzesz się jak jakiś prostak.

- Jestem u siebie w domu, jakbyś nie zauważył.

- W domu, w którym masz gości. Zachowuj się idioto.

- A kim ty jesteś?- zapytałem. Pieprzonym monarchą?- powiedziałem głośniej przez co matematyk, wujek i mój tata spojrzeli na mnie.

- Jungkook.- powiedział zdziwiony mój tata. A ja spojrzałem na Chenga, który teraz lekko się uśmiechał.

- Kto jest pieprzonym monarchą?- zapytał wujek, a ja przełknąłem ślinę. Zrozumiałem, że nie usłyszał pierwszej części mojej wypowiedzi, jednak bałem się tego co powie mój kuzyn.

- Jung- zaczął Cheng, jednak Park mu przerwał.

- Dyskutowali o królach.- spojrzałem na matematyka ten też na mnie patrzył.- Trochę podsłuchałem, chciałem wiedzieć co wzbudziło w nich tyle emocji.- uśmiechnął się Jimin.

- Oo rozumiem, wasze pierwsze zgrzyty. Ja i twój ojciec często mieliśmy odmienne zdania odnoście wojen. Teoretycznie zawsze kłóciliśmy się o rzeczy związane z historią.- spojrzał na mnie z uśmiechem wujek.- Ahhh to były czasy, prawda Ciel.- zwrócił się do mojego ojca wujek.

- Prawda, gdy byliśmy młodzi kłóciliśmy się o byle co.- dodał mój tata, po czym znów zaczęli o czymś ze sobą mówić.

Spojrzałem na Chenga, ten miał zmarszczone brwi i patrzył na mojego nauczyciela, jednak Park nic sobie z tego nie robił po prostu oddał się rozmowie. Gdy matematyk nie zwrócił na kuzyna uwagi jego wzrok przeniósł się na mnie, przez co szybko spojrzałem w inną stronę. Cholera co jeśli się czegoś domyśli? Będę mieć nie lada problem.

- Już jesteśmy.- powiedziała nagle ciocia przez co podskoczyłem na krześle.

- Cholera...- westchnąłem, opierając się na ręce i patrząc na leżący przede mną talerz. Prawdopodobnie profesor usłyszał naszą rozmowę. Jak zwykle ten przygłup Cheng chciał zwalić winę na mnie. Może byłoby lepiej, gdybym był w domu od początku. Ale musiałem jak zwykle wszystko źle zrozumieć, przecież gdyby Park poszedł do Any powiedziałaby mi, a poza tym przecież przed chwilą mnie uratował od Chenga. Tylko jeśli się czegoś domyśli to najpewniej powie mojej mamie. Cholera mogłem nie zakładać tej koszuli, ale nie no oczywiście, że nie, musiałem się pokazać nauczycielowi w nowym stroju. Po prostu cudownie. - westchnąłem. Muszę powiedzieć Tae, że ufam Parkowi i, że ten na pewno by mnie nie okłamał.

- Guk.- usłyszałem, a po chwili poczułem szturchnięcie. Podniosłem wzrok, spotykając spojrzenia innych. Wszyscy się na mnie patrzyli, jednak tylko matematyk się do mnie uśmiechał.

- Coś się stało?- podniosłem brew.

- Mówiłam do ciebie.- powiedziała z pretensją moja mama.

- Co mówiłaś?- zapytałem, a wujek zaśmiał się głośno.

- Musisz mieć dużo na głowie skoro nawet nie skupiłeś się na tym co mówiła do ciebie twoja mama.- zwrócił się do mnie wujek i zaraz każdy zajął się sobą i posiłkiem.- O czym tak myślisz?- zapytał nakładając sobie jedzenie.

- Nie myślałem o czymś konkretnym, po prostu się zapatrzyłem.- powiedziałem, spoglądając na mojego nauczyciela, który właśnie rozmawiał z moim ojcem.

- Jimin jest twoim korepetytorem prawda?- zapytał wujek. Spojrzałem na niego zdziwiony, że powiedział na pana Parka po imieniu.

- Tak, ale jest też moim nauczycielem w szkole. - powiedziałem.

- I co jak idzie ci nauka? Jimin mówił, że zrobiłeś znaczący postęp.

- Mhm jeśli Jimin tak powiedział.- wzruszyłem ramionami.

- Jimin?- spojrzał na mnie, podnosząc brew.

- Znaczy pan Park.- poprawiłem się szybko.- Powiedział, że mogę zwracać się do niego po imieniu.

- Skoro tak mówisz.- odpowiedział. Byłem mu wdzięczny, że nie pytał o więcej. A ja nałożyłem sobie trochę sałatki, nie miałem ochoty na nic innego, a poza tym wcześniej zjadłem w pubie.

Kolacja minęła szybko, zanim się obejrzałem ciocia wraz z moją mamą zaczęły zbierać ze stołu naczynia. A tata wstał po czym podszedł do barku. Wiedziałem już po co sięga.

Mój nauczycielWhere stories live. Discover now