Zgoda

898 48 9
                                    

Jaką ochotę? Jungoo?

- Znamy się?- zapytałem,gdy ten nazwał mnie przezwiskiem mojej mamy.

- A jak myślisz?- zapytał podając mi paczkę, z której wyciągnąłem fajkę.

- Masz znajomy głos, mamy razem jakieś zajęcia?- zapytałem,a ten wyciągnął zapalniczkę przybliżając się do mnie. Włożyłem papierosa do ust,a ten podpalił mi go.

- Tak,mamy.- powiedział po czym uśmiechnął się tak,że było widać jego białe zęby.

- Serio?- zaciągnąłem się używką,po czym wypuściłem na niego dym.- Nie mam pojęcia z kim rozmawiam.- zaśmiałem się.- Może zdejmiesz tą maskę i mi się pokażesz co?- zaproponowałem.

- Nie mogę.- powiedział i zgasił swoją fajkę.

- Czemu?

- Jeśli tak bardzo chcesz to chodź ze mną.- powiedział mi na ucho przez co przeszły mnie dreszcze. Mój rozmówca wstał i udał się w kierunku wejścia. Zgasiłem szybko na wpół wypalonego papierosa i ruszyłem za nim. Nie wiem czemu,ale bardzo chciałem wiedzieć z kim rozmawiałem. Moja ciekawość była niezaspokojona,a nie pomogło to,że gdzieś słyszałem głos tego typa.

Wszedłem do domu,potem przecisnąłem się przez tłumy ludzi. Przez chwilę straciłem go z oczu,jednak spojrzałem na schody,na których stał,gdy był pewny,że go zauważyłem ruszył do góry.

Szybko pobiegłem po schodach co nie było łatwe,gdyż wciąż kręciło mi się w głowie. Ledwo spostrzegłem,które drzwi zamyka. Nacisnąłem klamkę od brązowych drewnianych drzwi i wszedłem do środka,gdzie obok okna stała moja zagadka. Kim był ten człowiek? Skąd mnie znał?
Zamknąłem drewnianą powłokę za sobą, przyglądając się twarzy nieznajomego. Nie zapaliłem świtała,gdyż jasność księżyca, dostająca się do pokoju dobrze go oświetlała.

- Więc?- zacząłem.- Mogę wiedzieć z kim mam doczynienia?- usiadłem na dużym łóżku, które było idealnie naścielone. Ogólnie pomieszczenie,w którym się znajdowaliśmy było ogromne.

- Chodź tu i się przekonaj.- powiedział i oparł się o ściankę obok okna.

Wstałem z łóżka i udałem się chwiejnie w jego kierunku.
Ustałem przed nim,ręce założyłem na tył jego głowy w celu rozwiązania jego srebrnej maski.

Przedmiot z delikatnym dźwiękiem opadł na podłogę. Teraz patrzyły na mnie czarne oczy.

- Pan profesor?- zdziwiony odsunąłem się od niego.

- Myślałem,że domyśliłeś się z kim rozmawiasz.- powiedział przechylając głowę w bok.

- Coś mi się kojarzyło,ten pański głos coś mi nie pasował.- stwierdziłem.

- Nie pasował?

- Mhm. Za kogo się pan przebrał?- zapytałem kompletnie zapominając o naszej wcześniejszej rozmowie.- Bo ta maska nic mi nie mówi.- zaśmiałem się chociaż nie wiem z czego.

- Za nikogo,po prostu założyłem maskę,aby nikt mnie nie rozpoznał.- powiedział i zrobił krok do przodu.

- A pan myśli,że kim jestem?- czknąłem i uśmiechnąłem się.

- Myślałem,że nie pijesz.- zmienił temat.

- Bo nie piję. Ja jestem abstynentem.

- Doprawdy?- znów podszedł bliżej mnie.

- Wątpi pan?- teraz to ja przechyliłem głowę w bok i parsknąłem śmiechem na co ten się uśmiechnął. Po czym nie wiem kiedy,ale jego dłoń znalazła się na moim policzku. Jego kciuk delikatnie poruszał się po mojej twarzy. Zaś jego druga ręka znalazła się na moim ramieniu. Co mi w ogóle nie przeszkadzało, patrzyłem się jedynie na twarz matematyka. Przyjrzałem się jego oczom,zgrabnym nosie i pulchnym, różowym ustom.
W pewnym momencie poczułem kciuk na mojej dolnej wardze. Jego lewa ręka powędrowała na dół moich pleców dzięki czemu pchnął mnie delikatnie w swoją stronę. Nic nie mogłem zrobić,nie wiem czy to przez alkohol, który we mnie płynął,czy urok nauczyciela sprawił,że stałem nieruchomo, czekając na rozwój sytuacji.

Mój nauczycielWhere stories live. Discover now