Rozdział 26

143 8 2
                                    

~ Byli kochankowie ~

Kyle radośnie z kimś rozmawiał, jednak gdy podeszłyśmy bliżej, jakby zbladł. Uśmiechnęłyśmy się do niego. W tej samej sekundzie odwróciłam od niego wzrok i przeniosłam go na dwie osoby, wcześniej z nim rozmawiające i stojące nieopodal. Mina zrzedła mi od razu.

Skrzyżowałam wzrok z tęczówkami chłopaka, który kiedyś tak wiele dla mnie znaczył, a teraz stał przede mną niczym nie zrażony i obejmował ramieniem inną kobietę.

Wyglądał tak samo, zmieniła się jedynie nieco jego budowa. Wydawało się, że zmężniał. Z jego twarzy nie mogłam wyczytać żadnych emocji. Tak po prostu przede mną stał, a mnie coś w środku zakuło. Nie mogła w to uwierzyć.

Przeniosłam swój wzrok na zadziornie uśmiechającą się dziewczynie. Ta po chwili, również na mnie spojrzała. Była piękna. Jej długie blond włosy opadały bezwładnie na ramiona. Była wysoka, szczupła i miała piękną, wysportowaną sylwetkę. Miała na sobie obcisłą białą sukienkę i szpilki tego samego koloru. Na twarzy widniał mocny, podkreślający jej nietypową urodę makijaż. Była opalona a jej piękne szmaragdowe oczy emanowały wyższością.

- Co wy tu robicie? - ostry głos Emily wyrwał mnie z transu.

- Jesteśmy na imprezie. Nie widać? - odpowiedział chłopak.

- Po co tu przylazłeś? - Em zazgrzytało zębami.

- Uspokój się. To już nie można się bawić? - zakpił z niej Noah.

Zdziwiłam się na ten gorzki i przepełniony obojętnością ton. Nie pamiętałam go takiego. Kiedy stał się taki zimny?

- Okej bo zaraz się pozabijajcie - próbował się wtrącić Kyle, jednak Bogu winny oberwał groźnym spojrzeniem od swojej dziewczyny.

- Może mnie przedstawisz? - zwróciła się do mojej przyjaciółki nieznajoma.

- Może twój chłopak to zrobi? - plunęła w jej stronę jadem, a mnie ponownie coś zakuło.

Kyle spojrzał na swoją dziewczynę błagający spojrzeniem, jednak ta była tak wściekła, że nawet go nie zauważyła.

Poczułam na sobie czyichś wzrok i od razu odnalazłam brązowe tęczówki wywiercające we mnie dziurę.

- To jest Ashley Evans - rzucił jakby od niechcenia, a ton jakim wypowiedział moje imię był szorstki i kpiący.

Dziewczyna od razu spojrzała na mnie inaczej. Jakby... Z odrazą?

- Ach tak? To ty jesteś byłą dziewczyną Noah? - zapytała, jednak nie dostawczy ode mnie odpowiedzi wystawiła w moim kierunku rękę i się przedstawiła - Samanta Briss obecna dziewczyna Noah.

Gdy tylko z jej ust padły te słowa miałam ochotę ją rozszarpać. Zupełnie nie wiedzieć czemu. Przecież nie miałam ku temu żadnych powodów. Miał prawo ułożyć sobie życie. To, że ja nie potrafiłam w niczym nie zakazywało zrobić tego jemu. Jednak sama świadomość bolała, a ja nie chciałam by tak było. Chciałam zapomnieć, o nim, o nas i o przeszłości, a teraz jakby za dotknięciem magicznej różdżki wszystko wróciło.

Poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku i sekundę później znajdowałam się parę metrów dalej od grupy.

- Wszystko ok? Przysięgam, że nie miałam pojęcia, że Noah się tu pojawi, jeszcze w towarzystwie tej lafiryndy. Gdybym wiedziała, poszłybyśmy gdzie indziej.

- Emily spokojnie. W żadnym wypadku nie jestem na ciebie zła. Nie mogłaś tego przewidzieć.

- Przykro mi, że w taki sposób się dowiedziałaś - poklepała mnie po ramieniu.

~ Peace of heaven ~Where stories live. Discover now