Rozdział 2

398 18 0
                                    

~ Chearliderka i koszykarz ~


- Chodź, może spotkasz Noah? - Em za wszelką cenę, próbowała zaciągnąć mnie na trybuny sali gimnastycznej, gdzie miał odbywać się trening jej, oraz drużyny koszykarskiej.

- Jeżeli już jestem zmuszona iść z tobą na salę gimnastyczną, to tylko i włącznie dlatego, by obejrzeć twój trening, a nie wypatrywać boskiej sylwetki Noah - odpowiedziałam jej.

- Tak, tak. Wmawiaj sobie.

W końcu jednak doszłyśmy do wspomnianego pomieszczenia. Ja, weszłam wysoko na trybuny, a blondynka dołączyła do zgromadzonej już na dole grupy chearliderek.

Nie powiem, w duchu liczyłam na zjawienie się bruneta, jednak nie chciałam otwarcie tego przyjaciółce przyznać. Wiedziałam niestety, że ona i tak przejrzała mnie już na wylot.

Usiadłam wygodnie na jednym z wielu, czerwonych krzesełek na trybunach i spojrzałam na rozciągające się chearliderki. Kiedyś robiłam to samo co one. Jednak po... nieważne. Po prostu już nie należę do szkolnej drużyny i tyle.

Stukałam nogą w podłogę i z uśmiechem przeglądałam memy z kotkami na Instagramie, gdy w pewnej chwili usłyszałam dźwięk gwizdka trenera. Podniosłam szybko głowę i spojrzałam na biegnących w stronę środka sali chłopaków. Byli to bez wątpienia koszykarze. Niby od niechcenia, ale jednak szukałam wzrokiem Noah. Gdy w końcu go odnalazłam spostrzegłem, że chłopak również mnie zauważy i... Pomachał? Tak! Noah mi pomachał! Oczywiście bez większego zastanowienia odmachałam mu. Brunet jeszcze raz się do mnie uśmiechnął, po czym dołączył do swoich biegnących już kolegów.

Spojrzałam na Emily. Dziewczyna uśmiechała się do mnie cwaniacko, a po jej minie można było rozpoznać, że odczuwa duży triumf. No dobra. Ona zawsze ma rację. To muszę jej przyznać.

W jednej chwili na sali gimnastycznej można było usłyszeć nie tylko podskoki i oklepane już formułki dopingowe, ale i dźwięki odbijającej się piłki do koszykówki i szuranie sportowych butów.

Z zaciekawieniem przyglądałam się wysportowanym sylwetką mężczyzn, a w szczególności jednej. Spostrzegłam też nienawistne spojrzenie Rose, skierowane w moją stronę. Coś czuje, że będą kłopoty. Ale przecież nie może mi zakazać obserwowania koszykarzy, tak?

***

Trening trwa w najlepsze a mi z minuty na minutę zaczęło robić się coraz to bardziej nudno, więc gdy wszystko wreszcie dobiegło końca, odetchnęłam z ulgą i pokierowała się z przyjaciółką ku wyjściu szkoły. Jak na moje dopisujące całe życie szczęście, nic nie mogło udać się zgodnie z ustalonym planem.

Tuż przy wyjściu z szatni męskiej, która znajdowała się na przeciwko tej damskiej, czekała na nas, albo raczej na mnie, poirytowana do granic możliwości Rose.

Uciekaj, gdzie pieprz rośnie, albo jeszcze dalej - podpowiadał mi rozsądek.

Jednak zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, szeleszczący i donośny głos Rose rozległ się po całym pomieszczeniu.

- Masz coś na swoją obronę?

Spojrzałyśmy z Emily po sobie zdziwione, a później na wściekłą dziewczynę.

- Ale o co ci znowu chodzi Rose? - zapytałam.

- O co mi chodzi? Ty się jeszcze pytasz?!

Powoli zaczynałam mieć już tego dość.

- Rose, umiej się wysłowić - wtrąciła się Emily.

- Em - upomniałam ją szeptem. Nie lubiłam, gdy się wtrącała. Emily miała bardzo ciekawy charakter. Była spokojna, życzliwa, ale potrafiła być też bardzo wybuchowa. Do cierpliwych raczej nie należała, więc od razu szybko się denerwowała. W szczególności, gdy chodziło o Rose. Mnie również dziewczyna grała na nerwach, ale to przecież nie był powód, by tak od razu na nią naskakiwać, pomijając fakt, że to ona zaczęła.

- No co? Denerwuje mnie - odpowiedziała mi dziewczyna.

- Dobra Rose. Konkrety - poprosiłam.

- Dobrze. Chcesz to masz. Co to było? Tam na trybunach?

Spojrzałam na nią, dając jej wyraźny znak, by kontynuowała.

- Czemu, tak patrzyłaś się na Noah! - wycedziła powoli, ostro, każde słowo.

- Co?! - wykrzyczałam kompletnie zbita z tropu.

- To co słyszałaś!

- Czyli Ashley nie może się patrzyć na Noah? - Emily ryknęła głośnym śmiechem.

- Nie! - odrzekła wściekła Rose.

- Co tu się dzieje? - do rozmowy wtrącił się czwarty głos. Był to Noah wychodząca z szatni z jeszcze mokrymi włosami, zapewne po potreningowym prysznicu.

- Misiu ! - rzuciła się na niego jego dziewczyna - Mam ich dość! Ta dziewucha ona... Ona

- Ona co? - zapytał zirytowany.

- Ona się na ciebie patrzyła! Przez cały trening!

Chłopak złapał się głowę i głośno westchnął.

- I to jest powód na wydzieranie się na cały głos?

- Tak!

- Przecież Ashley może się patrzyć na kogo chce - spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech, ale oczywiście Rose od razu musiała to spostrzec.

- Noah! - wykrzyczała.

Chłopak przewrócił oczami i złapał dziewczynę za nadgarstek, po czym podążył z nią wzdłuż korytarza.

- Ktoś tu będzie miał niezła rozmowę - zachichotała Em.

Parsknęłam i pokręciłam głową. Skierowałyśmy się w stronę, w którą sięudali. Kompletnie nie świadomie. Zaufajcie mi. To nie był nasz zamiar.

A jednak ciekawość wzięła górę i razem z Emily nie mogłyśmy oprzeć się pokusie podsłuchania ich rozmowy.

Gdy podeszłyśmy bliżej, z wnętrza pomieszczenia, w którym się znajdowali można było usłyszeć podniesiony głos chłopaka i zrzędzącą jak zwykle Rose.

- Ale o co ci chodzi? - powiedziała dziewczyna piszczącym głosem.

- O to jak się zachowujesz! - wykrzyczał wściekły chłopak.

- Noah. Przesadzasz. Przecież nic takiego nie zrobiłam.

- Nic nie zrobiłaś? Wydzierasz się na Bogu winną Ashley o to, że się na mnie spojrzała podczas treningu! - przez szparę w drzwiach widziałam jak kapitan drużyny chaotycznie gestykulował.

- Ale ty jesteś mój!

- Jak tak dalej będziesz się zachowywać, to już więcej twój nie będę!

Skamieniałam. Czy Noah naprawdę chciał zerwać z Rose?

- Wow - wyszeptała do mnie tak samo zaskoczona jak ja Emily.

- Chyba powinnyśmy już stąd iść - stwierdziłam.

- Tak. Dobry pomysł.

Ostrożnie wycofałyśmy się na bezpieczną odległość i pędem rzuciłyśmy się przez korytarz.

- Czy na naszych oczach, doszło do zerwania najpopularniejszej pary w szkole?

- Oni jeszcze nie zerwali Em. Nadal są razem.

- Z zachowaniem Rose? Nie wiadomo jak długo - upierała się moja przyjaciółka.

~ Peace of heaven ~Where stories live. Discover now