Rozdział 10

271 13 3
                                    

~ Nowa para = sensacja ~

  

Usłyszałam dźwięk budzącego mnie dzwonka SMS. Jęknęłam przeciągle, ale powłóczyłam dłonią w stronę urządzenia.

Noah: Dzień dobry. Za pół godziny będę pod twoim domem.

Wielki uśmiech natychmiastowo pojawił się na mojej twarzy. Prędko odpisałam swojemu chłopakowi i podreptałam do łazienki, by chociaż zdążyć się nieco odświeżyć.

Tak. Mój chłopak. W sobotni wieczór zostaliśmy oficjalnie parą. Może nie oficjalnie, bo nikt poza nami jeszcze o tym nie wiedział, ale to właśnie dziś mieliśmy zamiar oświadczyć nową nowinę naszym przyjaciołom. Nie byłam pewna, czy była to dobra decyzja, gdyż to wszytko stało się tak nagle, ale Noah zapewniał mnie, że Kyle i Emily na pewno to zaakceptują, a ja mu wierzyłam.

W łazience przemyłam twarz wodą, bo mimo, iż w moim życiu coraz więcej rzeczy się układało, ja nadal płakałam po nocach i nic nie mogło tego zmienić, bynajmniej na razie. Opuchliznę pod oczami starałam się przykryć korektorem, który tylko w minimalnym stopniu pomagał, jednak na tyle wystarczająco, by nikt nie zauważył różnicy.

Swoje długie brązowe włosy postanowiłam dzisiaj związać w dwa warkocze. Założyłam szare dresy marki Nike, oraz czarny top na ramiączkach. By dopełnić stylizacje założyłam, również szarą, rozpinaną bluzę z kapturem. Dopakowałam resztę książek do plecaka, zabrałam wieczorem przygotowane prace domowe i ruszyłam schodami w dół do salonu, gdzie od samego świtu urzędowała Tiffany.

- Dzień dobry – przywitałam się zadowolona.

- Cześć skarbie – przywitała się ze mną kobieta – Siadaj zaraz podam ci naleśniki.

- A co ty w takim dobrym humorze dzisiaj? - zapytałam zaciekawiona.

- A tak jakoś – uśmiechnęła się do mnie jeszcze promienniej stawiając przede mną talerz z pięknie ozdobionymi naleśnikami z syropem klonowym.

- Dziękuję -odparłam i zabrałam się za jedzenie ich ze smakiem, bo byłam naprawdę głodna.

- Jeżeli chodzi o ciebie. Ashley Evans skąd u ciebie z kolei ten uśmiech z samego rana? Nawet nie próbuj wciskać mi kitu, że cieszysz się bo idziesz do szkoły, gdyż w to nie uwierzę.

- Dobra, tu mnie masz Tiff. Mam kogoś – powiedziałam bez zastanowienia.

- Naprawdę? Kogo? Mów ale już, bo nie dostaniesz jedzenia – wypowiadając ostatnie zdanie figlarnie zabrała mi talerz spod nosa.

- Ej! - oburzyłam się, po czym odbierając sobie wcześniej zabrany przysmak poczęłam powoli opowiadać jej o wydarzeniach z sobotniej nocy.

***

W samochodzie rozbrzmiewała głośno muzyka lecąca z radia. Nuciłam ją niesłyszalnie pod nosem patrząc na miejski krajobraz rozpościerający się za oknem. Nagle poczułam jak czyjaś ręka dotyka nieznacząco mojego uda. Spuściłam wzrok na swoje nogi, później kierując go w stronę prowadzącego auto chłopaka.

- Jak się dziś czujesz? - zapytał.

Podobało mi się to pytanie z jego strony. Podobało mi się jak się o mnie troszczył, jeszcze jak nie byliśmy razem i podobało mi się to, jak potrafił wyczuwać ode mnie każdą z towarzyszących mi emocji za pomocą jednego spojrzenia.

- Jest świetnie – przyznałam.

- Płakałaś? - zadał kolejne pytanie, a mnie zmroziło – Bo wydaje mi się, że masz lekko opuchnięte oczy.

~ Peace of heaven ~Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora