4. Recepta na wszystko

139 7 0
                                    

- Indra, szykuj broń i latarki - siedzę z tyłu z bagażem, więc to ja musze to zrobić- Nie wiemy ilu ich będzie w środku, więc lepiej się nie wychylajcie - mówi, wjeżdżając do tunelu. Szczerze mówiąc, wygląda to naprawdę przerażająco.

Odchodząca od ściany farba, asfalt z licznymi i wielkimi dziurami, ogromne pajeczyny... ochyda.

- Trzymajcie - skupiam się na zadaniu, podając im potrzebne rzeczy - Dajcie znać czy...- przerwalam, słysząc głośne odgłosy Poparzeńców. Jakbym miała zgadywać, nie są za daleko. A skoro nikt o zdrowych zmysłach się tu nie zapuszcza...

- Mają kłopoty - Brenda szybko zrozumiała. - Gazu!

Jorge bez chwili zawahania przyspieszył. Buja nami na boki, gdy kierowca z pełnym skupieniem omija stojące na drodze auta. A raczej ich wraki.

- Trzymajcie się! - krzykną, a ja zdążyłam to zrobić w ostatniej chwili.

O samochód zaczęli obijać się zdezorientowani Poparzeńcy. Mężczyzna wieżdża w nich bez żadnych zahamowań, podczas gdy ja walczę, by żaden z nich nie został pasażerem na gapę.

Odwracam się do tyłu i dzięki braku tylniej szyby, zaczęłam strzelać do mijanych zarażonych.

W pewnym momencie Jorge zatrzymał się z piskiem opon. Wtedy też zaczęłam słyszeć strzały z pistoletu Brendy.

- Nie mamy calego dnia! - krzyczę do chłopaków, którzy zapewne muszą być niedaleko. Nie mam czasu by się rozejrzeć i sprawdzić.

- Już jesteśmy. Przesuń się - słysząc głos Newta obok siebie, natychmiast to zrobiłam - Gazu!

Wyjeżdżając z tego przeklętego tunelu, minęliśmy jeszcze mnostwo Poparzeńców. Chłopacy byli otoczeni i najprawdopodobniej gdyby nie my, nie mieliby szans.

Nie strzelali, więc skończyła im się amunicja. Nigdzie nie widziałam sprawnego auta, wiec musieli je zniszczyć.

Nie ma za co.

- Brawo. Przetrwaliście bez nas prawie cały dzień - skomentował, a ja siadłam bokiem, by móc im się przyjrzeć. Są bladzi jak kartka papieru, a ich klatki piersiowe podnosza się zdecydowanie szybciej niż zazwyczaj.

Skanuje wszystkich wzrokiem i.. czy mi się wydaje, że Brenda jakoś inaczej patrzy na Thomasa ?

- Nie chcieliśmy was w to wciągać - brązowowłosy patrzy raz na mnie, raz na krótkowłosą, drapiąc się po karku. Chyba zrobiło mu się głupio.

- Chciał powiedzieć: dzięki za ratunek - poprawił go Patelniak, na co się uśmiechnęłam. Jako jedyny wie jak podziękować.

-To była ostatnia linia obrony. Jeśli ona upadła, miasto pewnie też- kierowca nie łudzi się nawet na robienie nam nadzieji. Westchnęłam, nie zmieniając pozycji. Jest mi naprawdę wygodnie.

- Jak widać, odgrodzili się jakoś inaczej - marszczę brwi, patrząc przez okno po stronie Newt'a. Czemu nikt nie zwrócił na to uwagi?

Zatrzymaliśmy się, by móc się lepiej przyjrzeć. Wysokie budynki, a raczej cale miasto, otoczone jest ogromnym murem dookoła.
Muszę przyznać, że wygląda to naprawdę bardzo solidnie i wytrzymale.

- Trzy lata forsowaliśmy mury, a teraz włamujemy się spowrotem - skomentował Newt. - Super..

- Jak tam wejść? Mur jest za wysoki, aby się wdrapać. - Thomas juz szuka rozwiązania.

- Ta.. to chyba ich recepta na wszystko- spowrotem wsiadłam do auta. - Tutaj na nic nie wpadniemy.

Warriors | The Maze Runner Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz