- Indra, szykuj broń i latarki - siedzę z tyłu z bagażem, więc to ja musze to zrobić- Nie wiemy ilu ich będzie w środku, więc lepiej się nie wychylajcie - mówi, wjeżdżając do tunelu. Szczerze mówiąc, wygląda to naprawdę przerażająco.
Odchodząca od ściany farba, asfalt z licznymi i wielkimi dziurami, ogromne pajeczyny... ochyda.
- Trzymajcie - skupiam się na zadaniu, podając im potrzebne rzeczy - Dajcie znać czy...- przerwalam, słysząc głośne odgłosy Poparzeńców. Jakbym miała zgadywać, nie są za daleko. A skoro nikt o zdrowych zmysłach się tu nie zapuszcza...
- Mają kłopoty - Brenda szybko zrozumiała. - Gazu!
Jorge bez chwili zawahania przyspieszył. Buja nami na boki, gdy kierowca z pełnym skupieniem omija stojące na drodze auta. A raczej ich wraki.
- Trzymajcie się! - krzykną, a ja zdążyłam to zrobić w ostatniej chwili.
O samochód zaczęli obijać się zdezorientowani Poparzeńcy. Mężczyzna wieżdża w nich bez żadnych zahamowań, podczas gdy ja walczę, by żaden z nich nie został pasażerem na gapę.
Odwracam się do tyłu i dzięki braku tylniej szyby, zaczęłam strzelać do mijanych zarażonych.
W pewnym momencie Jorge zatrzymał się z piskiem opon. Wtedy też zaczęłam słyszeć strzały z pistoletu Brendy.
- Nie mamy calego dnia! - krzyczę do chłopaków, którzy zapewne muszą być niedaleko. Nie mam czasu by się rozejrzeć i sprawdzić.
- Już jesteśmy. Przesuń się - słysząc głos Newta obok siebie, natychmiast to zrobiłam - Gazu!
Wyjeżdżając z tego przeklętego tunelu, minęliśmy jeszcze mnostwo Poparzeńców. Chłopacy byli otoczeni i najprawdopodobniej gdyby nie my, nie mieliby szans.
Nie strzelali, więc skończyła im się amunicja. Nigdzie nie widziałam sprawnego auta, wiec musieli je zniszczyć.
Nie ma za co.
- Brawo. Przetrwaliście bez nas prawie cały dzień - skomentował, a ja siadłam bokiem, by móc im się przyjrzeć. Są bladzi jak kartka papieru, a ich klatki piersiowe podnosza się zdecydowanie szybciej niż zazwyczaj.
Skanuje wszystkich wzrokiem i.. czy mi się wydaje, że Brenda jakoś inaczej patrzy na Thomasa ?
- Nie chcieliśmy was w to wciągać - brązowowłosy patrzy raz na mnie, raz na krótkowłosą, drapiąc się po karku. Chyba zrobiło mu się głupio.
- Chciał powiedzieć: dzięki za ratunek - poprawił go Patelniak, na co się uśmiechnęłam. Jako jedyny wie jak podziękować.
-To była ostatnia linia obrony. Jeśli ona upadła, miasto pewnie też- kierowca nie łudzi się nawet na robienie nam nadzieji. Westchnęłam, nie zmieniając pozycji. Jest mi naprawdę wygodnie.
- Jak widać, odgrodzili się jakoś inaczej - marszczę brwi, patrząc przez okno po stronie Newt'a. Czemu nikt nie zwrócił na to uwagi?
Zatrzymaliśmy się, by móc się lepiej przyjrzeć. Wysokie budynki, a raczej cale miasto, otoczone jest ogromnym murem dookoła.
Muszę przyznać, że wygląda to naprawdę bardzo solidnie i wytrzymale.- Trzy lata forsowaliśmy mury, a teraz włamujemy się spowrotem - skomentował Newt. - Super..
- Jak tam wejść? Mur jest za wysoki, aby się wdrapać. - Thomas juz szuka rozwiązania.
- Ta.. to chyba ich recepta na wszystko- spowrotem wsiadłam do auta. - Tutaj na nic nie wpadniemy.
CZYTASZ
Warriors | The Maze Runner
FanfictionDotarcie do Prawego Ramienia miało zapewnić im bezpieczeństwo. Mieli być szczęśliwi i zdala od wszelkich zagrożeń. DRESZCZ jednak miał inny plan. Co zrobią streferzy, gdy jeden z nich trafi do wrogiej organizacji? Jak wiele będą w stanie poświęcić...