Rozdział 12

1.6K 75 75
                                    

Patrzyłam w swoje odbicie, zastanawiając się... Czy naprawdę powinnam tam iść?

– Flora, no dalej! Spóźnimy się, a muszę ci jeszcze zrobić włosy.

– Już! tylko minutka...

– Mówisz tak od dwudziestu minut! – powiedziała zniecierpliwiona dziewczyna.

– Tak wiem, ale ta sukienka jakoś tak dziwnie leży i ten makijaż... – odparłam, przekręcając zamek w drzwiach.

– Mogę wejść?

– Tak.

Stephanie stanęła przede mną, układając ręce na biodrach. Wyglądała olśniewająco. Jej obcisła czarna sukienka bez ramiączek, idealnie wpasowała się, w jej talię. Sięgała do połowy uda, a na bokach miała marszczenia, które podkreślały jej figurę. Na nogach miała wysokie, czarne kozaki, a plecy zdobiły, czarne skrzydła anioła.

Swoje niebieskie włosy, przefarbowała na brunatne i pozostawiła je proste. Makijaż miała mocny, ale nie przesadny. Jej powieki zdobił, błyszczący cień i równe kreski. Rzęsy były wytuszowane. Policzki zostały wykonturowane, a usta, pociągnięte krwistym odcieniem szminki.

– Wyglądasz ślicznie. – przyznałam.

– Tak jak ty. – podeszła do lustra, po czym usiadła na blacie, by być na przeciwko mnie. – No dalej wyduś to z siebie, co Ci się nie podoba?

– Nie wiem... wyglądam wystrzałowo, ale dziwnie się czuję.

– To normalne, w końcu to twoja pierwsza impra, ale luz. Jestem tu ja i dojdą jeszcze chłopaki.

– No dobra... może faktycznie przesadzam? Ale zostawiam te włosy, tak jak są.

Nie chciałam nic z nimi robić i tak przeszłam już samą siebie. Na nogi włożyłam bordowe czółenka, które pożyczyła mi przyjaciółka. Sylwetkę zdobiła sukienka, którą kupiłam z Luke'iem. Odkryty dekolt zdobiło parę złotych łańcuszków, w tym mój z kryształkiem. Na głowę, założyłam rogi diabła, a na plecy narzuciłam czerwone skrzydła. Jednak to makijaż odwalał całą robotę.

Steph wykonała gold makeup. W każdym razie, ona go tak nazwała. Powieki miałam pokryte, różnymi cieniami, a na wierzch dała trochę połysku. Pociągnęła eyelinerem kreski, rzęsy maskarą, a policzki i nos różem, oraz rozświetlaczem.

Chciała również, pomalować mi usta ciemnym kolorem, ale nie zgodziłam się. Przejechałam tylko po nich błyszczykiem, który potem schowałam do torebki.

– Chodź! Oscar już jest. – powiadomiła mnie, na co się zdziwiłam.

– A to nie mieliśmy jechać autem Nick'a?

– Nie, w końcu zabieramy się z Oscarem, bo Nicki oddał swój do serwisu.

Zgasiłyśmy światło i opuściłyśmy mój pokój. Upewniłam się, że mam telefon, klucze, pieniądze, błyszczyk i inne pierdoły. Z korytarza, zgarnęłyśmy swoje płaszcze i nie zwlekając dłużej, wyszłyśmy na dwór.

Pod domem czekało na nas, czarne BMW serii 8 Cabrio z odkrywanym dachem. Wyglądało na drogie i luksusowe. Poczułam nagłą ekscytację, że będę mieć okazję, przejechać się taką furą.

– Cześć! – przywitałyśmy się jednocześnie. Trzy pary oczu spoczęły na nas, lustrując od dołu do góry. Oscar aż zagwistał z zachwytu.

– No, no... ale z was gorące laski.

– Dobra stary, weź bo czuję się zagrożony. – odezwał się szatyn, puszczając oko do swojej dziewczyny.

– Przypomnę Ci, że ty swojej nie miałeś odwagi zaprosić. – przygryzł Luke blondynowi.

If you knew meNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ