bad idea right?

11 4 0
                                    

Nie było zaskoczeniem, że podczas ostatnich dni wakacji Kurt starał się spędzić jak najwięcej czasu ze swoim chłopakiem. Nie pasowało to za bardzo do introwertycznej natury Hummela. Bez względu na to jak ekscentrycznie się zachowywał, czym zwracał na siebie uwagę praktycznie każdego w małym mieście, w którym mieszkał czasami nie czuł się tak pewnie siebie, a po szkole zamiast wychodzić z ludźmi z liceum (szczególnie tymi popularniejszymi) wolał siedzieć sam w pokoju, zajmując się jednym ze swoich wielu hobby. Kiedy okazało się, że spotykanie się z Blaine'em wcale nie oznaczało, że musiał zrezygnować z tego, co robiłby bez obecności chłopaka zaczął się mocniej przekonywać do spotykania się. Nie było na świecie mnóstwo osób, które szczerze chciały spędzać czas z Kurtem. Przynajmniej Hummel był w stanie wyliczyć takie osoby na palcach jednej ręki. Słabo dopuszczał do siebie informacje, że faktycznie mógł być lubiany wśród rówieśników po latach prześladowań jakie miał za sobą. Tak długo jak udawał pewność siebie tak długo ludzie w to wierzyli. Zawsze cenił to, że przy pewności siebie nikt poza nim nie był w stanie stwierdzić, że nie była ona prawdziwa.

Przynajmniej był jedyną osobą, która wiedziała o tym, zanim pozwolił Blaine'owi zbliżyć się do siebie. Dawniej uważał, że poleganie tylko na sobie było lepsze. Na pewno było bezpieczniejsze, skoro wtedy nikt inny nie mógł go zawieść. Blaine sprawił, że Kurt kwestionował sporo rzeczy, w które wierzył. Cześć z nich uległa zmianie na lepsze. Kurt popełnił parę nieodwracalnych decyzji w związek z Blaine'em, jednak końcowo nie żałował żadnej z nich. Nie musiał. Nawet, jeśli nie zawsze bywało między nimi kolorowo Blaine nigdy nie pozwolił, żeby Kurt czuł się źle sam ze sobą. Nawet po największej kłótni po ochłonięciu emocji rozmawiali ze sobą i godzili się. Byli dla siebie idealni. Jeszcze przed tym jak faktycznie zdecydowali się na bycie razem w kontekście romantycznym nauczyli się od siebie wiele.

Bez względu na to, przez co razem. przechodzili atmosfera nigdy nie była tak gęsta jak ostatniego dnia wakacji. Poprzedniego roku też było trochę dziwnie w tym okresie. Musieli przestawić się z przyzwyczajeń, które mieli w wakacje na te, które mieli w roku szkolnym. Obowiązki jakie mieli nie pozwalały na to, żeby codziennie przesiadywali razem od świtu do zmierzchu. Wszystkie zmiany były na swój sposób trudne i nie było nic w tym złego. Tym razem było trudniej, bo na następny dzień Kurt wyjeżdżał do Nowego Yorku, a dwa dni później Blaine wybierał się na studia do Los Angeles. Studia w innych miastach nie były spełnieniem ich marzeń jako pary, ale osobno były dla nich najlepszym wyjściem. Nie było idealnej opcji, ale wspólnie zdecydowali, że ich drogi powinny się rozejść na okres studiów.

- Jak dużo ci jeszcze zostało? - zapytał Blaine po dłużej chwili ciszy.

Nie wiedział, czy powinien się odzywać. Kurt nie denerwował się szybko, ale był skupiony na dokończeniu koca na szydełku, który robił od miesięcy. Postawił sobie za punkt honoru, że skończy go przed swoim wyjazdem i mówił to poważnie. Blaine wolał nie przeszkadzać swojemu chłopakowi, gdy ten potrzebował zwrócić trochę więcej uwagi na swoją robótkę, ale tym razem nie wyglądał na przejętego tym, co robił. Wyglądał na całkiem wyluzowanego, leżąc w ogródku na kocu piknikowym, używając kolan Blaine'a jako poduszki.

- Nie dużo. - przerwał szydełkowanie, żeby pokazać Blaine'owi dokładnie, ile mu jeszcze to brakowało.

- Trochę ci jeszcze zostało.

- Mówisz tak, bo jak próbowałem cię tego nauczyć to tragicznie ci szło. W twoim tempie nigdy bym tego nie skończył.

- Nie poszło mi tak źle. - powiedział ze śmiechem, bo sam w to nie wierzył.

- Gdybym dał ci jeszcze jedną lekcję to byłbyś profesjonalistą. - w przeciwieństwie do Blaine'a zabrzmiał jak najbardziej poważnie.

- Jesteś pewny?

Klaine One Shots v2Where stories live. Discover now