The Perfect Gift

33 3 0
                                    

- Kuuurt! Blaine do ciebie! - szatyn usłyszał wołanie Finna z dołu, więc zbiegł tam tak szybko, jak to było tylko możliwe.

Przy drzwiach stał Blaine w grubej kurtce i czerwonym szalikiem. Na jego ramionach było trochę śniegu, który sypał na zewnątrz. Kurt od razu rzucił się swojemu chłopakowi na ramiona.

Nie spodziewał się zobaczyć Blaine'a przed świętami. Andersonowie mieli lecieć następnego dnia na Boże Narodzenie na Hawaje, więc Kurt podejrzewał, że brunet będzie się cały dzień pakować i nie znajdzie czasu na spotkanie z nim. Nie byłoby w tym niczego złego. Cieszył się jednak, że Blaine'owi udało się znaleźć trochę czasu na spotkanie, ponieważ były to ich pierwsze święta, jako para.

Po chwili odsunął się od Blaine'a, bo chłopak i jego ubrania były zimne. Dał mu szybkiego buziaka oraz zaciągnął za rękę do środka, żeby ten mógł się ogrzać.

- Siadaj. Chcesz czegoś do picia? Jedzenia? - rozejrzał się dookoła siebie i nagle zauważył, że jego rodzina gdzieś zniknęła.

- Nie chcę. Wpadłem tylko na chwilę. - Kurt na niego spojrzał zdziwiony. - Nie patrz tak na mnie. - odpiął kurtkę, bo zrobiło mu się gorąco. - Wiesz, że nie mam czasu za bardzo dzisiaj.

- Wiem, ale mógłbyś się chociaż czegoś napić. - wzruszył ramionami.

- Siadaj. - złapał Kurta za rękę i usiadł razem z nim na kanapie. - Mam dla ciebie prezent.

- O matko. - przeraził się i zakrył dłonią usta. - Zapomniałem kompletnie o tym. Nie zapakowałem jeszcze prezentu dla ciebie. Zostawiłem go u góry. Daj mi tylko sekundę. Pójdę po niego. - chciał wstać, ale brunet go zatrzymał.

- Spokojnie Kurt. - zaśmiał się. - To nie jest taki prezent, jak ci się wydaje. - złapał szatyna za ręce. -  Znaczy kupiłem ci fizycznie prezent, ale mam wrażenie, że to za mało i że ci się nie spodoba i że okażę się przez to najgorszym chłopakiem Kurta Hummela na świecie, a zasługuje na najlepszego, bo sam jest najlepszy na świecie.

- O czym mówisz? - zaśmiał się, bo role się odwróciły?

- Mam dla ciebie prezent, ale nie wydaje mi się, że jest wystarczająco dobry, dlatego mam dla ciebie też piosenkę.

- To gdzie jest ten mój prezent, który mi kupiłeś? - Blaine wywrócił oczami. - Żartuję tylko. - uśmiechął się. - Sama piosenka by w zupełności wystarczyła.

- Nie słyszałeś jej nawet.

- Nie muszę, żeby wiedzieć, że mój chłopak jest najbardziej utalentowaną osobą na świecie.

- Nie napisałem jej.

- Nie szkodzi.

- W porządku. W takim razie ubieraj się i jedziemy do mnie. - Kurt się zaśmiał z uniesionymi brwiami. - Mówię serio. Kradnę cię do siebie, bo tam mam wszystko. Przy okazji pomożesz mi wybrać stroje na wyjazd. Odwiozę cię wieczorem.

- Jestem w piżamie.

- To się przebierz i weź prezent dla mnie. Masz dziesięć minut.

- Potrzebuję trochę więcej i musimy podjechać do warsztatu mojego taty, żeby powiedzieć mu, że wychodzę. Powinien tam być. - powiedział, wbiegając po schodach do góry.

Blaine się tylko zaśmiał i rozwiązał szal, który miał owinięty wokół szyi. Wiedział, że w wypadku swojego chłopaka czas miał dla niego inne znaczenie, niż dla niego. Przez to z minutki robiły się pięć, a z pięciu piętnaście. Blaine dalej nie rozgryzł ile dokładnie sekund miała dla niego jedna minuta, ale wiedział, że na pewno więcej, niż sześćdziesiąt.

Klaine One Shots v2Where stories live. Discover now