Rozdział 9 Biedronki i szkatułki

71 8 27
                                    

1

Stópka okazał się umięśnionym, łysym mężczyzną po trzydziestce, z wyjątkowo milczącym usposobieniem i celującym prosto w duszę spojrzeniem. Stóp nie byłem w stanie ocenić, bo nosił zabudowane buty (czarne adidasy), za to te wyrzeźbione uda i łydki robiły wrażenie. Spotkaliśmy się w jednej z przyczep, którą nam przydzielono. Od razu go poznałem. Na biodrze nosił materiał z nadanym numerem. Ja też taki dostałem, trzymałem go nadal w dłoni, bo nikt nie wyjaśnił czemu dokładnie miał mi służyć.

Wymieniłem się z nim uprzejmym skinieniem głowy. Za obopólną zgodną zeskanowaliśmy wzrokiem swoje sylwetki. Nie specjalnie miałem ochotę dzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat Stópki z chłopakami. Shinsō natomiast uznał, że świetnym pomysłem będzie stanąć za mną, nachylić się tuż nad uchem i szepnąć z podziwem:

- Czy ty widzisz te...

Odepchnąłem go, a z irytacji musiałem aż sobie fuknąć.

- Zamknij się - warknąłem.

Później na pomoc przybył Izuku. Podbiegł do nas i pokazał swój strzaskany ekran. Minę miał taką, jakby co najmniej odkrył nowy kontynent i przyszedł nam obwieścić swoje dokonanie.

Widzieliście te łydki?

W takiej sytuacji nie mogłem odmówić sobie fuknięcia drugi raz.

- To, że jeden z was jest niemową to wiem, ale czy wy oboje jesteście też ślepi? - spytałem z irytacją. - A widzieliście to?

Zdjąłem koszulkę i z teatralną zawziętością cisnąłem nią prosto pod nogi Shinsō. Oboje patrzyli na mnie z mieszanką niepewności ale i podziwu. Poświęcałem dużo czasu na siłowni, aby być tak wysportowanym.

Po długiej chwili milczenia fioletowy ostatecznie mnie wyśmiał, podniósł koszulkę i odrzucił ją w moją stronę.

- To był jednak błąd, że tutaj przyszliśmy - uznał. - Popłaczę się zaraz.

Zrodziła się we mnie obezwładniająca ochota wyrzucenia go z przyczepy. Zanim jednak zdążyłem zredukować ilość osób w swoim otoczeniu, do wnętrza weszła jeszcze jedna osoba.

Towarzysz Stópki był niskim, szczupłym mężczyzną z haczykowaty nosem. Jego szary garnitur nieco kłócił się z otaczającym nas dress codem nielegalnych walk, ale pasował za to do aroganckiej postawy ciała, którą zdążyłem wychwycić w zaledwie kilka sekund. Podszedł do Stópki i szeptem wymienił z nim kilka zdań. Nie zamierzałem poświęcać mu więcej uwagi, nagle jednak sam mnie zaczepił.

- Ground Zero*, jak mniemam? - zawołał nagle.

Obróciłem się do mężczyzny.

- Zależy kto pyta - odparłem chłodno.

- Dziecko, oddaj tę walkę, a zaproponujemy ci bezpieczny układ, gdzie wilk będzie syty i owca cała. Co ty na to? Po co świadomie prosić się o guza? Możemy się dogadać.

- Nie przyszedłem się układać, tylko wygrać - uściśliłem.

Poczułem jak Shinsō stanął obok mnie. Przez te wiecznie podkrążone oczy i zmęczony wyraz twarzy wyglądał niemal jak dorosły.

Mężczyzna zmierzył go krytycznym spojrzeniem, ale swoje pytanie ponownie skierował do mnie:

- Ty masz w ogóle osiemnaście lat?

- Inaczej bym tutaj nie stał - skłamałem.

Uważnie obserwowałem tę dwójkę. Mężczyzna, który do nas zagadywał ewidentnie próbował odwrócić naszą uwagę swoim gadaniem, ale pamiętałem, że to Stópka siedzący na ławce był prawdziwym zagrożeniem. Cały czas czujnie mnie obserwował. Gdy nasze spojrzenia na chwilę się spotkały, nawet nie odwrócił wzroku.

Numer Jeden | BakuDekuWhere stories live. Discover now