XII

15 2 0
                                    

Chodząc od kąta w kąt Dream oczekiwał aż osoba przed nim obudzi się. Po chwili w końcu to nastało.
- Co jest... - Error chciał się ruszyć, ale nie był w stanie przez metalowe kajdany na jego rękach i nogach. Był przywiązany łańcuchami jak pies do budy. Gdy tylko jego wzrok zdołał zrozumieć co się dzieje, próbował się teleportować, ale to na nic. 
- Wybacz, ale nie mogłem pozwolić byś stąd uciekł... - ich wzrok spotkał się ze sobą.
- To twoja sprawka? Jesteś psychiczny?! - wściekły glicz wstał chcąc zbliżyć się do niższego od siebie marzyciela, ale nie zdołał przez zbyt krótkie łańcuchy.
- Zamknij się. Czułem, że coś jest z tobą nie tak... w końcu kto normalny pomagałby Nightmare'owi? - zakpił, a Error coś zrozumiał.
- Gdzie jest Night..? - warknął.
- Naprawdę liczysz na to, że ci powiem? Nie jestem głupi... - wyciągając z kieszeni telefon zerknął na wiadomość - Poza tym czy nie było lepiej, gdy go nie było? - spokojny ton głosu Dream'a irytował glicza - Pomyśl o tej wolności, którą miałeś przez te lata. Nie czułeś się wspaniale bez tych negatywności? Bez kogoś kto tobą rządzi? - umysł Error'a zgasł na chwilę - Dalej możesz być bohaterem. Jak ja... Error... - ich wzrok na nowo spotkał się.
- Nightmare nie był tylko osobą, która mną rządziła. Był osobą, która pomogła mi zapomnieć o stracie tych, których kochałem... - zacisnął dłonie - Mimo, że pozytywne uczucia go raniły nie zabraniał nam się śmiać czy cieszyć z życia... Poznał mnie z najlepszymi osobami, które istnieją. I może nie był wylewny w uczuciach. Ale z całą pewnością miał więcej moralności niż ty... - wzrok Dream'a stał się jakby zamglony.
- Żartujesz sobie..? Nightmare nie posiadał uczuć... A to co przyprowadziłeś to nie Nightmare... i dobrze o tym wiesz... 
- Skoro oboje wiemy, że to nie Nightmare... to czemu mu to robisz? To twój brat...
- Mój brat nie żyje...
W międzyczasie pewien szkielet wyszedł z pokoju i ruszył w stronę jednego z pokoi. Wszedł tam wcześniej spoglądając czy nikt nie patrzy. Szybko namierzył upragniony obiekt. Plecak, który Error nosił. Szkielet otworzył go chcąc poznać obcą mu osobę w jego domu. W momencie, jednak wyciągnięcia małego pudełeczka jego oczy zaszły mgłą. 
Raniąc łzy Nightmare czuł jakby jego ciało rozrywało się na pół. Bill nie przestawał ranić go za pomocą magicznych narzędzi. 
- Przestań! - płacząc krzyczał, jednak kat nie powstrzymywał się. Chęć zemsty i nienawiść wrzała w nim co Night doskonale czuł. 
- Bill przestań... - nagły głos Dream'a zatrzymał złotookiego.
- Nie jesteś moim szefem - jednak mimo wszystko Bill odsunął się od zapłakanego potwora - Za dwie godziny przyjedzie wóz i go zabiorę. Do tej pory niczego nie próbuj - warknął i wyszedł z pomieszczenia.
Bracia natomiast spojrzeli sobie w oczy, a jeden z nich poczuł większy ból niż jakakolwiek z zadanych mu ran.
- Dlaczego..? - spytał Nightmare, a marzyciel jedynie usiadł na krześle przed nim - To ja Dream... to ja Nightmare... nie ten zły... 
- Wiem - przerwał mu - Wiem, że jesteś tym prawdziwym Nightmare'em... Widzę to w twoich oczach - łza spłynęła po policzku koszmaru.
- Więc.. czemu? Jesteśmy braćmi... Przebyłem całą tą drogę, by znów cię zobaczyć... - dusza Dream'a drgnęła, ale mimo to twarz pozostała szorstka i zimna.
- Mój brat nie żyje. Zginął, gdy zjadł jabłko z drzewa... To, że masz jego pamięć nie oznacza, że to ty. To czym jesteś to negatywność Nightmare. I nawet jeśli teraz jesteś taki za kilka dni ten teraźniejszy Nightmare wróci. Jestem tego pewien, dlatego nie pozwolę, by zmarnowano okazję na zabicie cię.
- Odkąd powstaliśmy mówiłeś mi, że nigdy mnie nie opuścisz... - Dream zacisnął dłonie.
- TO TY OPUŚCIŁEŚ MNIE PIERWSZY! - wrzasnął wstając nagle - To ty mimo moich błagań zamieniłeś się w to! - złote łzy spływały mu po policzkach - Nie wiesz co czułem, gdy widziałem jak mordujesz moich przyjaciół, znajomych! - ciało drżało - Zabiłeś mojego męża! - oko Nightmare'a rozszerzyło się szeroko - Zabijałeś wszystkich, na których mi zależało, a mnie zostawiłeś! Jak możesz w ogóle myśleć, że cokolwiek dla ciebie zrobię?! Chce, żebyś zdechł! Więc Reaper cię zabije! W końcu będziesz cierpiał! - odsuwając się w tył Dream załkał - W końcu... Zginiesz... - starł łzy, a jego wzrok znów przybrał zimny wyraz - Na tym świecie masz tylko wrogów Nightmare... 
Niekończący się strumień łez przeszkodził koszmaru w mowie. Obraz rozmył się całkowicie, a dusza rozdarła na kawałki. Dream miał rację. W tym świecie nie ma nikogo. Nikt nie jest po jego stronie. 
Po wyjściu Dream'a, Error z całych sił próbował się wydostać. Jego magia, jednak nie działała, a przez lata jego siła obniżyła się do bardzo marnego poziomu. 
- Cholera, by to wszystko! - wrzasnął wściekły i usiadł. 
Nie wierzył w to, że uda mu się stąd wydostać. Że ocali Nightmare'a. Martwił się o niego jak o nikogo przez ostatnie lata. 
- Przepraszam... - wyszeptał do siebie cicho, a drzwi od pomieszczenia, w którym się znajdywał otworzyły się.
Szkielet o błękitnych oczach wszedł do pokoju wpatrzony w Error'a w szoku. Jego spojrzenie nie wyrażało wiele. 
- To ty... - Error patrzył na niego z niepewnością - Ty też chcesz ponarzekać mi na życie? - prychnął, ale Swap zbliżył się do wroga niepewnie - Nie boisz się? - czekając na odpowiedni moment glicz zaatakował, gdy tylko nieprzyjaciel stanął w odpowiedniej odległości od niego - Więc teraz jesteś moim więźniem - obwiązując jego szyję łańcuchem przyszpilił go do podłogi - A teraz gadaj gdzie jest Nightmare - ciało Swapa trzęsło się, ale nie ze strachu.
- Dream nie każe mi wchodzić do piwnicy, czyli zapewne tam jest... - spokojny ton głosu zdezorientował Error'a - Zaprowadzę cię tam. I pomogę wam o ile pozwolisz mi iść z wami... - glicz zamyślił się chwilę. 
Odkąd tylko zobaczył Swapa, widział, że ten nie chciał tu być. Możliwe, że został kiedyś uprowadzony i przytrzymywany przez Dream'a. Mimo, że myśl o kolejnym członku zespołu była nieprzyjemna, na tą chwilę Error potrzebował kogoś przy sobie. Musiał w końcu uciec.
- Jeśli czegoś spróbujesz zabiję cię... - zdejmując z jego szyi łańcuchy Swap znów odetchnął spokojnie - Teleportuj nas tam...
- Nie potrafię się już teleportować... Odebrano mi magię... - przyznał wyciągając z kieszeni niewielką fiolkę - Masz... - podał mu miksturę - Wcześniej używałeś czegoś podobnego prawda? Na zmianę wyglądu - Error przyjął płyn - Do mikstury dosypałem DNA jednego ze służących... Nie działa, jednak długo, więc musimy się pośpieszyć, by uciec... - w jego dłoniach pojawiły się klucze, którymi otworzył kajdany z nadgarstków i kostek Error'a - Pośpiesz się inaczej zginiesz... - mimo wciąż wielkich niepewności glicz łyknął napój i razem ze Swapem wyszli z celi opracowując plan odbicia Nightmare'a.

Stratne Życie||Multiship Sans AuWhere stories live. Discover now