Trzymam kubek w obu dłoniach
Parzy me skostniałe ręce
Z okiem na świat obserwuję
Okolice pobieloną śniegiem
Ze słodko-gorzkim wrażeniem
Że już zabawy mnie nie ucieszą
Ślizganie na lodzie, lepienie śnieżek
Jazda na sankach, sopli urywanie
Jakoby sopel był różdżką
Pomagającą w podróży po snów krainieTeraz jedynie trwoga i milczenie
Będzie tak zimno, czy umrę na hipotermię?
Poślizgnę się i połamie kręgosłup
Czy nie mam podziurawionych butów?
Nie mam rękawiczek, szalik szczypie w szyję
Nie gorzej niż śnieg będzie parzył me ręce
Lecz nie tak jak kubek kawy.
YOU ARE READING
Wiersze
Poetrymoje wiersze, that's all Wiersze, których tytuł to "." nie maja określonego tytułu