9. pod gołym niebem

Comenzar desde el principio
                                    

Łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić, bo jedynym co wtedy przychodziło mi do głowy było wesołe miasteczko, ale sami dobrze wiecie, że miałem przeraźliwy lęk wysokości i trząsłem portkami na samą myśl, że ktoś mógłby wpakować mnie do jakiegoś klaustrofobicznego wagonika, przypiąć pasami i rzucić, że może widzimy się na końcu, a może nie. Wiecie, zasadniczo było mi trzeba tylko odrobiny szczęścia, bo na Titanicu wszyscy byli przecież zdrowi, a to opuściło mnie już kiedy Aurora bez pytania postanowiła pożyczyć mój samochód, zostawiając mnie zdanego na łaskę naszej mamy i jej białego mercedesika, będącego książkowym przykładem babowozu pełnego walających się pomiędzy siedzeniami szminek, puszek po wodzie kokosowej wzbogaconej o całą tablicę Mendelejewa i paragonów sprzed kilku ostatnich lat.

Zabierz ją na piknik na działkę. Jest ciepło, a laski lubią romantyczne rzeczy - powiedział Gonzalez, mój prywatny mentor w kwestiach sercowych, kiedy wreszcie udało mi się wykopać go na parkingu lotniska. I rzeczywiście, wieczór należał do całkiem ładnych, choć na próżno było jeszcze wypatrywać lata, za którym tak bardzo tęskniłem. Idąc za radą mojego przyjaciela zabrałem z domu dawno nieużywany kosz wiklinowy, koc, zestaw sztućców i termos, który pamiętał jeszcze czasy moich obozów piłkarskich w podstawówce. Wiecie, może nie byłem mistrzem w planowaniu randek, ale wychodziłem z założenia, że i tak najważniejsze są chęci, a tych z kolei miałem aż w nadmiarze. Z takim też nastawieniem zakasałem rękawy i sprawdziwszy w internecie co jada się na piknikach, przeszedłem do realizacji mojego wspaniałego planu.

Nie minęła godzina a stałem już pod kawiarnią w której pracowała niezaprzeczalna królowa mego serca. Wypiszczawszy się na zapas z radości już w aucie, nie chcąc wyjść na desperata naciągnąłem na ten pusty łeb kaptur mojej bluzy, a swoje przystojne lico schowałem za okularami przeciwsłonecznymi nie chcąc wzbudzić niepotrzebnej sensacji. Pewny siebie, nucąc pod nosem Lay All Your Love On Me, popchnąłem sobą ciężkie drzwi prowadzące do lokalu i niemal od razu doznałem ciężkiego szoku na widok prężącego się przy kasie przed Cruz, proszącego się o wpierdol przychlasta w skórzanej kurtce od Diesla.

Nie zamierzając jednak robić trzody w miejscu publicznym, z rękoma nonszalancko włożonymi w kieszenie moich spodni stanąłem tuż za nim, a moje gumowe ucho wyłapywało każde kolejne padające z jego ust słowo. Moja cierpliwość miała jednak swoje granice, a te zostały przekroczone kiedy po raz trzeci usłyszałem jak ten kretyn próbuje zaprosić chiquititę na spacer, a ona po raz trzeci mu odmawia mówiąc, że ma już inne plany na ten wieczór.

Odchrząknąłem znacząco, czując jak nagle skacze mi ciśnienie, lecz ten prymityw miał to sobie za nic. Dakota kątem oka spojrzała na mnie, a kącik jej ust nieznacznie zadrżał, na krótki moment wytrącając ją ze skupienia na jego pierdoleniu. Ten jednak, nawet nieprzejęty brakiem zainteresowania ze strony swojej rozmówczyni, wydawał się nie odpuszczać, a to z kolei sprawiło, że musiałem przejść do ofensywy:

– Jezu, ile można wybierać pieprzonego pączka - sarknąłem z wyraźnym poirytowaniem. – Panie, decyduj się pan szybciej, bom głodny jak pies bezdomny.

Stojący przede mną facet odwrócił się, omiótł mnie pogardliwym spojrzeniem i nieskrępowany wrócił do bajerowania mojej chiquitity, szczerząc się przy tym niczym Anka Lewandowska w reklamie szczoteczki do zębów. Nie muszę chyba mówić jak wyprowadziło mnie to z równowagi, a że ta zniewaga krwi wymaga, to nie zastanawiając się długo chwyciłem jeden z widelczyków do ciasta leżący w wiklinowym koszyczku na blacie i po prostu dźgnąłem nim gościa przede mną, tym samym wyrażając swoje zniecierpliwienie.

strawberry cupcake | gaviDonde viven las historias. Descúbrelo ahora