|Sezon 9 - Rozdział 10|

450 22 0
                                    

Przybici stratą przyjaciół nadal ze wszystkich sił próbowali powstrzymać Garmadona, jednak bez mocy Lloyda było to wręcz niemożliwe, dlatego Nya wraz z Amber przejęły na swoje barki trenowanie Zielonego Ninja, chcąc powrócić jego moc.

- To bez sensu. Powiedziałem wam, nie uda mi się. - westchnął Lloyd, kiedy został powalony na ziemię poprzez kryształową moc Amber, która szkoliła się pod okiem Misako.

- Wmawiasz to sobie. - odrzekła brunetka, podając mu rękę, żeby pomóc mu wstać z ziemi.

Blondyn tylko skulił się pod jedną ze ścian, otaczając kolana rękami. Znów czuł się tak samo bezradny jak wtedy, gdy dopiero dowiedział się o tym kim jest.

Obydwie dziewczyny spojrzały po sobie, podchodząc do niego. To był kolejny trening, w którym naprawdę prosta metoda pokonała chłopaka. Musiały być dla niego oparciem, nieść mu światło i nadzieję, jednak same były zmęczone przez stratę bliskich.

- Każde z nas straciło jakąś cząstkę siebie, która została zabrana wraz z nimi.. - zaczęła Nya, kładąc ręce na ramieniu siedemnastolatka.

- Ale to właśnie dla nich musimy walczyć. - dokończyła za nią Amber, siadając obok niego na podłodze.

- A jeśli moje moce nie wrócą?

- Wtedy będziemy walczyć bez nich.

- Będziemy silni, ale, żeby tak było ty też musisz uwierzyć w siebie.

Całą trójką siedzieli na ziemi, stwarzając koło. Dziewczyny nie musiały nic mówić, żeby zrozumieć, że Lloyd potrzebuje chwili przerwy. Lecz nie dane im było odpoczywać, gdyż drzwi ich kryjówki otwarły się z hukiem.

- Musimy się zbierać. - oznajmiła Misako, a trójka nastolatków nawet nie pytając o zagrożenie, gdyż było ono wiadome, wybiegła z pomieszczenia.

Pędząc zwartą grupą między szczątkami zniszczonych budynków, musieli być niezwykle ostrożni, zważając na fakt, że gonił ich cały batalion Synów Garmadona. Amber szła na końcu, by w razie czego obronić idącego przed nią Lloyda, który zatrzymał się, by pochwycić w ręce dziwnie znajomą ramkę ze zdjęciem.

- To tutaj. - odrzekł z chrypą w głosie.

Dziewczyna wyjrzała zza jego pleców, dostrzegając w jego dłoni zdjęcie szóstki Ninja wraz z Mistrzem Wu.

- Tutaj się rozbili. - dodała po chwili, kiedy cała reszta ich otoczyła.

Gdyby mogła cofnąć czas, zostałaby na statku wraz z Kai'em, jednak ten za bardzo o nią dbał, przez co to ona przeżyła.

- Musimy iść dalej. - Nya objęła dwójkę przyjaciół ramionami. - W nas cała nadzieja.

Amber skinęła jej w porozumieniu głową, czując jak łzy napływają do jej oczu. Lloyd tylko przekręcił ramkę na drugą stronę, odczepiając od jej powierzchni liść Herbaty Podróżnika.

- Czy to.. Liść herbaty? - zapytała Pixal, stojąca za nimi.

Trio rozeszło się w innych kierunkach, zaczynajac wymieniać po kolei po jednym z leżących przedmiotów.

- To części połowy statku. - oznajmiły zgodnie dziewczyny.

- To znaczy, że oni żyją. Druga połowa jest gdzieś indziej. - zauważyła ucieszona Amber, a na twarzach pozostałych pojawiła się nadzieja.

Ich uciechę przerwali Synowie Garmadona, którzy otoczyli ich z obydwu stron, blokując in drogę ucieczki. Gdy Pan E ruszył z bronią na Daretha, został powstrzymany przez Karloffa, który uderzył go z pięści. Zaraz potem z każdego możliwego kąta zaczęli wyłaniać się znani im Mistrzowie Żywiołów, jakich niektórzy z nich poznali w trakcie Turnieju Żywiołów.

- Jak się masz, śliczna? - za Nyą pojawił się Cień, który objął ją ramieniem, zwracając uwagę na stojącą przy Lloydzie Amber. - Nowa w ekipie?

- Bez szans, Kai by cię podpalił. - zaśmiała się Nya, uśmiechając się.

ᥫ᭡

Uratowani przez Ruch Oporu prowadzony przez Skylor: Amber, Lloyd i Nya, a także pozostali, którym udało się przetrwać, zostali przetransportowani do starego magazynu śmieciarek, którego grupa innych Mistrzów Żywiołów nazywała bazą.

- Czujcie się jak u siebie. - odparła Skylor, kiedy w końcu dotarli na miejsce. - Okazuje się, że to świetna przykrywka. Możemy się swobodnie poruszać po mieście i mamy oko na wszystko.

- Naprawdę nam przykro z powodu waszych przyjaciół. - oznajmił Griffin Turner, pochodząc, a raczej podbiegając do Misako dzięki swojej szybkości.

- Kiedy zobaczyliśmy co się stało, wyruszyliśmy z pomocą. - dodał Cień, pojawiający się obok nich.

Kobieta uśmiechnęła się do nich, po czym stwierdziła.

- Wielkie dzięki, ale mamy powody, by wierzyć, że jednak żyją.

Nya zaczęła ekscytować się ilością żelastwa zebranego tutaj, przez co spotkała sojusznika w Karloffie, który niemal od razu wyraził chęć do budowania.

- Częstuj się. - Skylor uśmiechnęła się do niej, spotykając się z iskierkami w oczach młodej Smith.

- Możemy zbudować mechy, zbroje! Wszystko czego trzeba. - ekscytacji na twarzy ciemnowłosej dziewczyny nie dało się przeoczyć, przez co Skylor zaśmiała się pod nosem.

- Wszystko czego nam trzeba to armia. - uniosła się Tox, kierując swoją wypowiedź głównie do Skylor.

Między nimi można było wyczuć lekko sprzeczną relacje, a że obydwie były tak samo uparte, żadna nie wyciągnęłaby ręki na zgodę.

- Skąd wiedzieliście gdzie nas szukać? - zapytała Amber, chcąc zmienić temat.

- Powiedział nam to miły ptaszek. - ze słowami rudowłosej do pomieszczenia weszła Mystake.

- Wiedziałam, że się jeszcze spotkamy.

Takim sposobem Lloyd trafił na rozmowę z Mystake, podczas której nie dowiedział się nic, co byłoby mu potrzebne, oprócz tego, że Mystake też uwielbia herbatę i komunikuje się tymi samymi mądrościami, co Mistrz Wu.

- Czemu nic nie wiedziałem? O Amber.. - zapytał, kiedy został z Nya na poddaszu, skąd mieli dobry widok na ludzi w dole.

- Jakoś nigdy nie było o niej tematu. - przyznała brunetka, zaparzając sobie herbatę. - Była z nami tylko przez rok, później pojechała do szkoły z internatem.

- Czemu nie wiedziałem, że Cole ma siostrę?

- Ona i Kai to drażliwy temat.

Blondyn skinął jej w porozumieniu głową. Podczas dołączenia Amber do ich grupki, on był zbyt skupiony na Harumi, by pojąć, że Amber jest mu zupełnie obca. Zamienił z nią może z dwa zdania.

- Jak już mnie odgadujecie, powinniście zamknąć drzwi. - ich ciszę przerwał trzeci głos, który należał do ciemnowłosej dziewczyny, stojącej w drzwiach.

Widząc ich skołowane miny, nie wytrzymała, by utrzymać powagę na twarzy, wobec czego roześmiała się, mówiąc.

- Żartuję, dzieciaki.

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now