|Sezon 9 - Rozdział 9|

440 22 3
                                    

Żyjąc w świecie, w którym wszyscy wyglądają inaczej niż ty, trudno jest się zaprzyjaźnić z kimkolwiek, dlatego też często przebywała w towarzystwie smoków, jakich niektórzy się obawiali.

Od kiedy pamiętała była właśnie tutaj, choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że stąd nie pochodzi. Jej opiekunka - Wiara, twierdziła, że znaleźli ją wśród dziczy, podczas jednej z wypraw lata temu, kiedy to leżała zawinięta w koc chroniona przez węża wraz z karteczką, która głosiła jej imię. I z i r a.

Myślała, że nigdy nie uda jej się odnaleźć miejsca, które byłoby idealne dla niej, a co dopiero zobaczyć podobnych do niej ludzi, aczkolwiek miało się to zmienić pewnego dnia.

Nadchodzące zmiany dało się wyczuć nawet w powietrzu. Chociażby zachowanie plemienia, jakie przyjęło ją pod swoje skrzydła. Stali się oni bardziej brutalni i dzicy niż dotąd byli, polowali na smoki, wykorzystując ich moce żywiołów do własnych celów, a pokręcony (jej zdaniem) Żelazny Baron straszył swój lud swoimi opowiastkami, w które ci bezgranicznie wierzyli.

Izira jako jedyna (oprócz przywódcy) wiedziała, że Wiara jest prawą ręką Barona pod pseudonimem Heavy Metal. W zamian za milczenie otrzymała nietykalność przez kogokolwiek z plemienia, tym samym zostając wykluczona z polowań, co było dla niej dodatkowym wynagrodzeniem. Z samego rana wymykała się z wioski, żeby znów udać się w kolejny zakątek krainy, zdającej się nie mieć końca. Zwykle wracała, gdy tylko na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda, by nie martwić Wiary. I tak dzień w dzień.

Dzisiejszego dnia nie było inaczej. Ich kraina była tylko pustynią, po której szwendały się różnych gatunków smoki, a ona jedyna na nie nie polowała. Gdyby reszta dowiedziała się o jej więzi z niektórymi smokami, na pewno wykorzystałaby to do swoich chorych ambicji.

W oddali usłyszała wrzask, należący do bardzo znanego jej zwierzaka, wobec czego od razu zmieniła kierunek swojej drogi, by znaleźć się nad zapadliskiem, w jakim to jej najmłodszy przyjaciel „krzyczał" na małego, blondwłosego chłopca, który strach wymalowany miał na twarzy.

- Hej, Młot, spokojnie. On boi się bardziej od ciebie. - dziewczyna po prostu wskoczyła między nich, układając ręce na pysku smoka. - Nic się nie dzieje.

Odwróciła się w stronę chłopca, analizując go wzrokiem. Był taki sam jak ona. Ten sam odcień skóry, brak mechanicznych części ciał. Patrzył na nią przez moment, jak gdyby właśnie objawił mu się anioł. Izira natomiast uśmiechnęła się i powiedziała.

- Nie powinieneś błąkać się tutaj sam. W ogóle nie powinno cię tu być.. co tu robisz?

- Cole powiedział, żebym nie ufał nikomu obcemu. - odrzekł chłopczyk ze skruszoną miną. - Możesz być złą panią.

- Czy gdybym była „złą panią", uratowałabym cię przed tym smokiem? - spytała retorycznie ciemnofioletowowłosa, formując usta w uśmiech.

- Pomożesz mi znaleźć Cole'a? - w jego oczach pojawił się błysk nadziei.

- Wszystko w swoim czasie. Jak się tutaj znalazłeś, kim jesteś?

- Mam na imię Wu. Razem z przyjaciółmi wylądowaliśmy tu przez herbatę podróżnika. Jestem Ninja!

- Ninja? To jakieś plemię? - zapytała młoda kobieta, posyłając mu pytające spojrzenie.

Gdzieś już na pewno słyszała ten termin. Tylko gdzie?

- Co? Nie! - zaprzeczył chłopak, spinając się. - Ninja to ktoś, kto ratuje innych. Na każdym z Ninja spoczywa wielka odpowiedzialność.

- To jakaś organizacja łowiecka?

- Nie.. Jesteś dziwna. Jay mówił, żebym nie rozmawiał z dziwnymi osobami..

- Mówi to dziecko, uważające się za coś co jest Ninja.

- Nie coś, ktoś. - przemówił chłopiec, po czym rozejrzał się dookoła. - Dziękuję za ratunek, ale poradzę sobie sam.

Izira zmarszczyła brwi, nie wierząc w jego pochopną decyzję, jednak kiedy Wu zaczął kierować się w swoją stronę, ta szybko go dogoniła, zatrzymując chłopca za rękę. Wtedy właśnie jej oczy zapaliły się na srebrną barwę, powodując, że obydwoje zobaczyli to samo.

Wizerunek młodego mężczyzny ubranego w przedziwne szaty, niosącego na swoich rękach małe zawiniątko. Facet przystanął na chwilkę, by spojrzeć na trzymane przez niego dziecko, które uśmiechało się do niego. Westchnął z widocznym żalem na twarzy, wymówił zaklęcie, a zaraz potem przed nim otworzył się różnobarwny portal, do którego ten włożył dzieciątko owinięte w koc, na jakim znajdowało się imię - Izira.

- Znam cię.. - szepnęła dziewczyna, puszczając jego rękę.

- Ty też jesteś Mistrzem Żywiołów. - odparł Wu z podziwem w oczach. - To znaczy, że mi pomożesz! Proszę, muszę znaleźć przyjaciół.

Fioletowooka dziewczyna przygryzła wargę od środka. Gdyby tamci złapali ją wraz z dzieckiem mogłoby skończyć się do źle dla niego, czego by nie chciała, ale przecież jak długo może jej zająć poszukiwanie jakiegoś Cole'a na powierzchni, którą znakomicie znała?

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now