6. Niszczenie może okazać się ukojeniem.

270 11 0
                                    

Nora

Nienawidziłam przemocy.

W podstawówce wielokrotnie chodziłam do dyrektora, ale nie na tak zwany dywanik, ponieważ ja nigdy nie winiłam. Miałam za to ogromne skłonności do dopilnowywania porządku. I sprzedawania każdego, kto tego nie robił. 

Jakimś cudem byłam zawsze tam, gdzie działo się coś, co dziać się nie powinno. A jeśli wiedziałam o tym ja, to powinien wiedzieć ktoś jeszcze. Akurat tę moją cechę znał każdy, i musiałam przyznać, że wiązało się to z dużymi zaletami. 

Do teraz pamiętam, jak wyszłam ze szkoły bocznym, zazwyczaj nieużywanym wyjściem i przyłapałam grupkę chłopców, którzy jako prawdziwi gentelmani postanowili pobić się o dziewczynę. Mieli dwanaście lat i całą listę uwag w dzienniku. Nie ciężko zgadnąć, kto przyczynił się do ich ukarania. 

Stałam i patrzyłam na nich z pytającym wzrokiem. Gdy jeden z nich mnie zobaczył, krzyknął do pozostałych coś, co dla mnie brzmiało jedynie jak bełkot. Najwidoczniej podziałało, bo już po chwili cała siedmioosobowa grupka, z dwójką zapaśników na czele, przepraszała mnie i błagała wręcz żebym udawała, że nic nie widziałam. 

Odeszłam od nich dumna, mając dwa duże batony i paczkę gum w kieszeni, które łaskawie ofiarowali mi w zamian za zachowanie ciszy. 

Już dawno jednak nauczyłam się, że w życiu wiele się zmienia. Dlatego, mimo że jako mała dziewczynka wierzyłam w pokój i bycie miłym dla każdego, moje priorytety zmieniły się wraz z dojrzewaniem. Siedmioletnia wersja mnie popłakałaby się na widok nastoletniej Nory oglądającej i oklaskującej bójkę dwóch pijanych chłopaków.

Tak samo w tamtym momencie, gdy patrzyłam na roztrzaskane szkło i chłopaka, który je rozbijał czułam coś na kształt wyzwolenia.

Na mojej twarzy pojawiał się zalążek uśmiechu.

- Twoja kolej! - krzyknął.

Podniósł mały kawałek drewna i ustawił na nim sporych rozmiarów szklany wazon.

- Nie myśl o niczym. Po prostu uderz.

Wpatrywałam się w szkło, a moje myśli rozpłynęły się. Do głowy wróciły słowa chłopaka. 

Jesteś zła. Przychodzę tutaj, gdy jestem wkurwiony. 

Czy to był dla niego sposób na radzenie sobie z problemami? Czy to naprawdę pomagało?

Zaczynałam rozumieć. Ale w jednym nie miał racji. 

Nie byłam zła. Byłam wściekła. 

Przypomniałam sobie rozmowę z mamą. Nie rozumiałam, dlaczego pozwoliła ojcu wrócić do naszego życia, po tym jak nas porzucił. Miałam do niego tyle pytań. Byłam ciekawa, czy kiedykolwiek wracał myślami do tej małej dziewczynki. Żałował, że nas zostawił?

Nie znałam go. Stał się dla mnie obcym człowiekiem.

Wpatrywałam się w wazon, do czasu, gdy emocje mnie przytłoczyły. Nie spodziewałam się, że byłam w stanie utrzymać w sobie tak wiele. Nigdy wcześniej nie musiałam myśleć o ojcu. Nie było go, a mi było dobrze. Dlaczego nie mógł wrócić wtedy, gdy o tym marzyłam? Gdy zasypiałam ze łzami w oczach, bo ból po jego odejściu był nie do przyjęcia?

Zamachnęłam się i wymierzyłam kijem prosto w szkło. Krzyknęłam głośno przy akompaniamencie szklanych kawałków uderzających o podłogę. 

Aslan zaśmiał się, ale zanim dałam radę spojrzeć na jego twarz, stał obrócony do ściany i rozwalał niewielki stolik.

No more hopeWhere stories live. Discover now