|Sezon 8 - Rozdział 2|

Start from the beginning
                                    

Osiemnastolatka przystanęła w wejściu, opierając się o ścianę. W pokoju było tak głośno, że ci nie zdawali sobie nawet sprawy z jej obecności.

- To co piją takie małe dzieci? - zapytał Jay, wymachując rękami. Nic się nie zmieniło, robił tak od zawsze.

- Mnie pytasz? Jego zapytaj. - Kai, który dopiero co dostał zawiniątko na ręce od razu przekazał je dalej do Jay'a.

Amber strzeliła sobie dłonią w czoło, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Daj facetowi dziecko na pięć minut, a nawet Garmadon się podda.

- A może trzeba mu zmienić pieluchę? - zaproponował Jay, oddając malca z powrotem w ręce Cole'a.

- To my mamy jakieś pieluchy?

Brunet odłożył nadal niezadowolonego chłopca do kołyski, by za chwilę wrócić do dwójki chłopaków z zastanowieniem na twarzy, mówiąc.

- Jesteśmy Ninja, nie potrzebujemy pieluch.

W czasie ich nieuwagi, Amber odbiła się od ściany, żeby dostać się do małego i wziąć go na ręce. Zaczęła go lekko kołysać, nucąc pod nosem.

- To love, to kiss, to sweetly hold,
For the dancing and the dreaming.
Through all life's sorrows and delights. - tutaj odwróciła się w kierunku chłopaków, którzy stali w osłupieniu, wpatrując się w nią. - I'll keep your love inside me.

Chłopczyk niemal natychmiastowo zamknął zmęczone oczy, oddając się w ramiona Morfeusza. Amber uśmiechnęła się czule, przekręcając głowę w bok.

- Hej, nieźle sobie poradziłaś. - zagadnął Cole, przypominając sobie czasy, kiedy to ich rodzice wspólnie śpiewali im tą piosenkę na dobranoc.

- Był po prostu zmęczony, a że trafił pod opiekę trzech nie radzących sobie z małym dzieckiem mężczyzn to musiał trochę popłakać. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - prychnęła brunetka, a całe trio podrapało się po głowach.

Jej usta ułożyły się w uśmiech, spotykając się z pełnym podziwu, a także rozmarzenia wzrokiem szatyna, z którym parę lat temu była bardzo blisko. Spuściła głowę w dół i odłożyła chłopca do kołyski, poprawiając jego koc. Zmarszczyła brwi, widząc na drugiej stronie koca jakiś wzór. Przekręciła lekko głowę z analizującym spojrzeniem, po czym stwierdziła po cichu.

- To wiele wyjaśnia..

ᥫ᭡

Na horyzoncie zbierała się burza. Wszyscy rozproszyli się na chociaż dwuosobowe zespoły. Cole wziął opiekę nad dzieckiem na poważnie, Nya poszła gdzieś z Jay'em, a Amber przyszło stać za sterem z widokiem na rozmawiających ze sobą w oddali Lloyda i Harumi. Próbowała skupić się tylko na sterowaniu, lecz białowłosa istota na statku nie dawała jej spokoju. Może po prostu bała się jej zaufać? W końcu była tu nowa, a na dodatek nie miała żadnej opinii o niej.

- Kogo tam podglądasz? - z rozmyślań wyrwał ją znajomy głos przy jej uchu.

Kai już wtedy uwielbiał naruszać jej „strefę prywatności", jak to ona nazywała. Teraz znowu to robił, stojąc za nią tak blisko, że na jej szyi odczuwała jego oddech.

- Coś mi w niej nie pasuje.. - skwitowała krótko, poprawiając swoje włosy.

- W księżniczce? A co zazdrosna o Lloyda? - Smith oparł się bokiem o metalową skrzynię, krzyżując ramiona na swojej klatce piersiowej.

Amber okręciła głowę z wstrętem na twarzy, mierząc go wzrokiem.

- Żartujesz? Jest młodszy ode mnie.

- Wolisz starszych? - zapytał z cwaniackim uśmiechem, który wyglądał jak jeden z tych pod tytułem „Nawet nie wiesz co wykombinowałem".

- Kai! - dźgnęła go łokciem w żebro, doskonale zdając sobie sprawę z jego słabych stron.

- No co? Sprawdzam jakie mam szansę. - zaśmiał się, przez co ta poczuła nieznośne mrowienie w brzuchu.

- Idiota.

Niebo rozbłysło wraz z grzmotem, powodując, że Perła przechyliła się odrobinę w bok, wskutek czego Amber złapała się ramienia towarzysza, by utrzymać potrzebną jej równowagę.

- Kai, skończ już te marne podboje i chodźcie do centrum sterowania. Weźcie ze sobą Lloyda i Harumi. - głos Pixal rozebrzmiał z komputera, a zgaszony szatyn tylko zerknął na dziewczynę.

Za rozkazem Pixal całą czwórką udali się do wskazanego miejsca, gdzie byli też Jay i Nya.

- Co się dzieje?

- Natrafiłam na ciekawy zapis połączenia pomiędzy panem E, a Ciszą. Zane zdołał nagrać przekaz zanim stracił przytomność. Był zaszyfrowany, ale jakoś sobie poradziłam. - przemówiła z wyjaśnieniami Pixal. - Pułapka zastawiona.

Każdy z nich miał strach wymalowany na twarzy. O co mogło im chodzić? Coraz więcej pytań, a naprawdę bardzo mało odpowiedzi.

- Pułapka? Klasyczne dla złych gości. Zupełnie jakby ktoś im to pisał. - mruknął Kai, za co dostał kolejnego kuksańca od stojącej obok niego Amber.

- Ale skoro kontaktował się z Ciszą to możemy spróbować go namierzyć. - zauważyła Nya, choć wiedziała, że Pixal na pewno już o tym pomyślała.

- Właśnie to robię.

- Ile to potrwa? - zapytał Lloyd.

- Niestety nie wiem, burza zakłóca pracę nadajników. Musielibyśmy obniżyć loty.

- Ale w burzy możemy się ukryć. Jeśli ci od Garmadona nas zobaczą, od razu uderzą. - zabrała głos Harumi, która stała u boku Lloyda.

Zarówno jak i Amber, tak i nawet Kai zjechali księżniczkę wzrokiem od góry do dołu, aby następnie spojrzeć na siebie, wymieniając się zgodną opinią, do jakiej nie potrzebowali słów.

- Nie możemy ryzykować, więc zostajemy. - zadecydował Lloyd, myśląc o dobrze wszystkich. Aktualnie nie potrzebowali walki.

- A więc dokąd lecimy? - spytał Jay, ponownie używając do tego rąk.

Jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł Cole z rozłożoną mapą w rękach, mówiąc „A tam, kochani".

- Tak jak mówiłaś, Amber, to mapa do ostatniej maski Oni. Dlatego nazywali go „kluczem".

> Ja w prost uwielbiam tą piosenkę z „Jak wytresować Smoka", choć uważam, że w polskiej wersji językowej brzmi ona lepiej

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now