Złość piękności szkodzi

6K 96 82
                                    

Mamy już 26 listopada. Jeżeli chodzi o moją relacje z braćmi najlepszą mam z Tonym lub Willem, o dziwo nawet kilka razy porozmawiałam tak na luzie z Vincentem. Jeżeli chodzi o szkołę to bardzo polubiłam się z chłopakami a oni ze mną. Z Aresem jesteśmy przyjaciółmi i bardzo dobrze się dogadujemy, z Matteo ciągle się śmieje i podgryzamy sobie. Nieraz ja nie raz on podrywamy się dla żartów i tak dalej, uwielbiamy się ze sobą droczyć. Z Nathanielem jesteśmy porostu dla siebie kumplami tak samo jak z Luką. Jeżeli chodzi o Mie to jesteśmy przyjaciółkami tak samo z Gabrielem. Chłopaki nie mają nic do niego bo jest gejem więc jak nie spędzam czasu z chłopakami to chodzimy sobie w 3. 

Właśnie wstałam a przynajmniej próbuje, mamy poniedziałek czyli najgorszy dzień tygodnia. Lekcje mam na 8 więc wstaje o 6. Idę do łazienki i biorę prysznic myjąc przy tym włosy. Po kąpieli maluje się delikatnie i ubieram mundurek. Dosuszam moje wilgotne włosy i stwierdzam że dziś sobie je lekko pofaluje nową falownicą od Willa. Spakowana z plecakiem poszłam na dół do kuchni przy której był już Tony i Shane którzy właśnie jedzą płatki z mlekiem.

-Hej chłopcy.-Powiedziałam i skierowałam się do lodówki wyciągając sobie mleko

-Hej aniołku.-Powiedział Tony

-Siema owieczko.- Powiedział Shane

-Owieczko?-Spytałam

-No bo ostatnio mówiłaś że jestem baranem, to ty jesteś owieczką.-Powiedział

-Świetnie.-Powiedziałam i zaczęłam konsumować moje wykwintne śniadanie.

-Zbieraj się aniołku, bo za 5min jedziemy.-Powiedział do mnie Tony i zaczął kierować się w stronę garażu. Dojadłam szybko śniadanie i poszłam do garażu gdzie w srebrnym porsche czekał już Tony. Wsiadłam na przednie siedzenie i zapięłam pas.

-Od czego dziś zaczynasz?-Spytał mnie Tony i odpalił auto

-Matma.-Powiedziałam

-O jezu współczuję nie dość że matma to jeszcze z tą żmiją.- Powiedział. Jakby co to żmija to nasza baba od matmy. Jest taka wredna i irytująca, nikt jej w szkole nie lubi, a najbardziej nas, Monetów.

-Może wytrzymam.- Mruknęłam i oparłam głowę o szybę.

-Co ty taka nie w sosie? Coś się stało aniołku?-Spytał z troską

-Nie nic się nie stało, po prostu jest poniedziałek i godzina 7:40 musze dalej tłumaczyć?-Zaśmiałam się cicho.

-Rzeczywiście.- Zaśmiał się Tony. Resztę drogi słuchaliśmy radia i śpiewaliśmy niektóre utwory. Gdy zajęliśmy nasze miejsce na parkingu od razu zobaczyliśmy chłopaków do których poszliśmy. 

-SIEMA DEBILE.-Powiedział Tony gdy byliśmy już niedaleko. Gdy zobaczyłam Aresa od razu do niego podbiegłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

-Hej kwiatuszku.-Powiedział

-No heja.-Powiedziałam i się odsunęłam. 

-Siema młoda.-Powiedział Luka

-Siema.-Odpowiedziałam

-A gdzie ten cymbał Matteo?- Spytał Tony.

-Jeszcze nie przyjechał.-Powiedział Luka. Chwile pogadaliśmy i poczułam że unoszę się więc pisnęłam przerażona. Po chwili słyszałam Śmiech Matteo i puścił mnie już.

-Ty debilu skończony, wiesz ja się przestraszyłam?!-Krzyknęłam w stronę Matteo i zaczęłam bić go pięściami w tors.

-Oj nie złość się, złość piękności szkodzi.-Powiedział dalej rozbawiony.

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now