Właśnie z chłopaki kierowałam się do naszego stolika. Restauracja była bardzo elegancka, naprawde była piękna. Usiedliśmy przy naszym stoliku, siedziałam pomiędzy Willem a Tony, niewiem co cię stało że usiadł koło mnie bo zawsze raczej siadał najdalej. Przeglądaliśmy menu a ja szczerze nie wiedziałam co mam wziąść.
-Malutka, a co ty byś chciała?- Spytał Will
-Makaron z krewetkami.- Postanowiłam
-Dobrze jak przyjdzie kelner to ci wezme.- Uśmiechnął się do mnie Will co odwzajemniłam. Chwile czekaliśmy na jakiegoś kelnera, i w końcu przyszedł. Był to młody blondyn obstawiam że w wieku Dylana. Gdy zauwarzył że się mu przyglądam uśmiechnął się do mnie.
-Dobry wieczór, mogę przyjąć zamówienie?- Spytał cały czas gapiąc się na mnie z chytrym uśmieszkiem, Tony chyba to zobaczył bo lekko się spiął. Kelner zapisywał i przytakiwał głową.
-To wszystko?- Spytał
-Hailie chcesz coś do picia?- Spytał Vincent który sładał zamówienie.
-Tak, lemoniade.- Odpowiedziałam.
-Bardzo dobry wybór- Powiedział kelner cały czas na mnie patrząc. Niewiem czemu ale czułam że kapi mi się na cycki.
-To wszystko możesz już iść.-Burknął Dylan a kelner tylko pokiwał że rozumie i odszedł.
-Widzieliście to co ja?- Spytał Shane
-Tak i zaraz wyjdę z siebie- Powiedział Dylan
-Przecierz on ją rozbierał wzrokiem.- Powiedział Tony.
-Chłopcy uspokójcie się- Powiedział Will- Jeszcze raz będzie tak robić to straci prace i tyle.-
-Will ma racje, a co do was chłopaki to tak też to widziałem i nie podoba mi się to.- Powiedział Vince. Chwile rozmawiali i przyszedł kelner ten sam kelner z naszymi piciami. Uśmiechnął się do mnie i podał mi lemoniadę i cały czas patrzył mi się na dekolt a ja ścisnełam szczękę i liczył w myślach do 5 żeby się uspokoić. Tony to zauwarzył i szturchnął mnie ramieniem żebym coś powiedziała. Popatrzyłam na kelnera który z chytrym uśmiechem mi się przyglądał i już nie wytrzymałam.
-Kelner.- Powiedziałam na co ten podniósł na mnie wzrok.- Tu mam oczy.- Powiedziałam po czym pokazałam na moje oczy. Słyszałam ciche parsknięcie u św. trójcy. -Poza tym nie gustuje w debilach więc na nic nie licz- Syknełam, kelner popatrzył na mnie zakłopotany po czym poszedł już od naszego stolika. Gdy zniknął zzarogu odrazu usłyszałam śmiech chłopaków, przy czym sama się szczerze szeroko uśmiechnełam.
-No powiem ci maluchu, nieźle to rozegrałaś.- Powiedział między śmiechem. Will który też cicho się śmiał spojrzał na mnie rozbawiony i przyciągnął mnie do siebie ramieniem przytulając mnie.
-Powiem ci Hailie jestem pod wrazeniem.- Powiedział niby z powagą Vince ale widziałam w jego oczach rozbawienie dzięki temu szerzej się uśmiechnęłam.
-Byłem mega blisko żeby wstać i mu przyjabać-Powiedział Shane
-Ja tak samo, już miałem wstać ale maluch się odezwał więc dałem jej pole do popisu.-Powiedział Dylan.
-Nie wierzyliście we mnie?- Powiedziałam
-Ja tam wiedziałem po twoim wzroku że albo się na niego rzucisz i go zabijesz, albo zaczniesz go wyzywać.- Oparł Shane
-Dosłownie gdyby można było zabijać wzrokiem typ by już nie żył- Powiedział Tony.
-Wreszcie Monet no nie?- Powiedział Will. A ja poczułam ciepło na sercu. Jestem Monet.
dajecie znać czy wolicie krótkie ale codziennie czy co dwa dni ale dłuższe <3- AUTORKA
YOU ARE READING
Rodzina Monet
Teen FictionA co gdyby Hailie miała dobre relacje ze wszystkimi w rodzinie? Odrazu zaklimatyzowałaby się, pierwsza miłość. W opowiadaniu są przekleństwa i rzeczy 18+ ZAPRASZAM