X

793 72 5
                                    

Marcelina

- Co?! - rzuciłam patrząc na nich wszystkich po kolei.

- Posłuchaj mnie, proszę. Razem z twoim tatą, jak z resztą doskonale wiesz, wzięliśmy ślub jeszcze na studiach. Oboje kochaliśmy się wtedy do szaleństwa, tuż po obronieniu naszych prac odebraliśmy klucze do naszego wspólnego mieszkanka i brakowało nam wtedy do szczęścia jedynie dziecka. Nie powiem, bo staraliśmy się o nie bardzo długo, ale przez wiele miesięcy nie wychodziło nam. W końcu... po utracie jedynej ciąży w jaką udało mi się zajść postanowiliśmy o adopcji. W tamtym momencie procedury adopcyjne były zupełnie inne niż teraz i już po dwóch miesiącach od tej decyzji do domu dziecka trafiłaś ty... byłaś Marcysiu przepięknym dzieckiem, twój tato od początku zakochał się w twoich rudych kosmykach i oczach, mimo że noworodkom kolor się jeszcze zmienia. Uparł się wówczas on, że jeżeli mamy już mieć jakieś dziecko to tylko i wyłącznie ciebie. I tak się stało. Niecałe dwa tygodnie później wychodziliśmy już stamtąd z Marceliną Urbańską.

- To dlatego nie masz nawet żadnych zdjęć z ciąży? Okłamywałaś mnie, że na większości był ojciec i nie chciałaś o nim pamiętać?

- Musiałam to zrobić, nie miałam innej opcji. Wracając, twój ojciec szalał za tobą jak głupi, co chwila kupował ci nowe ubranka i zabawki, wszystkim chwalił się swoją śliczną córeczką, a ja w tym czasie jedynie zastanawiałam się nad... tobą. Strasznie ciekawiło mnie kim są twoi biologiczni rodzice i dlaczego cię oddali. Z racji tego, że nie mieszkaliśmy w jakieś ogromnej miejscowości nie było to trudne do ustalenia, wystarczyła znajomość jednej z pielęgniarek w szpitalu, gdzie przyszłaś na świat. Oczywiście nie podała mi ona danych czy miejsca zamieszkania tych ludzi, ale wytłumaczyłam mniej więcej, że w ciążę z tobą zaszła bardzo młoda dziewczyna, której rodzina i chłopak nie dali wyboru. Tutaj też masz odpowiedź na to, dlaczego kompletnie nie jesteś do mnie podobna. Swoją urodę, te włosy i zielone oczy zawdzięczasz tylko i wyłącznie tym ludziom.

- Czyli kolejne kłamstwo? To nie rodzina taty tak wygląda, tylko moi... rodzice?

- Być może oni, być może ktoś z ich rodziny, nie wiem. - powiedziała i westchnęła - Pierwsze lata twojego życia minęły nam w miarę dobrze. Ojciec wciąż cię rozpieszczał, zabierał do różnych miejsc i kupował co tylko chciałaś. Mi natomiast bardzo ciężko było zaakceptować to wszystko, nie umiałam przyjąć wiadomości, że jesteś moim dzieckiem, a ja twoją matką. po prostu...

- Nie potrafiłaś mnie pokochać?

- Tak, nie potrafiłam cię pokochać. Z biegiem czasu zauważyłam, że również i twój tata zachowuje się w stosunku do ciebie inaczej. Pytałam o to wielokrotnie, jednak nigdy nie dostałem żadnej sensownej odpowiedzi, a jedynie były to wstępy do sprzeczek. Jakiś czas później coś w nim nie wytrzymało, pękło i wybuchła między nami ogromna kłótnia, w której między innymi...

- Między innymi co?

- Powiedział, że już tak nie może. Stwierdził, że to, że nie jesteś naszą, a w szczególności jego córką już go dobija i mimo, że stara się z tym walczyć to nie może. Następnego dnia po tej kłótni zabrał swoje rzeczy, a jakiś tydzień później dostałam papiery rozwodowe. Nie wiem czy pamiętasz to, bo miałaś niecałe pięć lat, ale brak taty wpłyną na ciebie bardzo źle, a ja nawet nie potrafiłam wtedy cię przytulić i powiedzieć, że będzie dobrze. Podczas całego procesu rozwodowego twój ojciec nawet nie ubiegał się o jakiekolwiek prawa do ciebie, od razu z nich zrezygnował i zadeklarował się jedynie do płacenia alimentów. Pierwsze pół roku po tym jak nas zostawił było ciężkie, W tym momencie jest mi strasznie głupio, ale miałam wtedy do ciebie, do pięcioletniego dziecka okropny żal za to wszystko co się stało. Całe szczęście na naszej drodze pojawił się po czasie Robert, który zupełnie zmienił mój kąt patrzenia na całą tę sprawę. Wspólnie z nim po zaledwie trzech miesiącach naszego związku przeprowadziliśmy się do Warszawy. Nie wiedziałam co będzie później, ale widziałam że pokochałaś go od razu, dlatego chociaż to chciałam ci dać. Parę miesięcy później zaszłam w ciążę z Rodrykiem. Nie powiem, bo był to dla nas ogromny szok, ale jednocześnie cieszyłam się wtedy jak głupia. Widząc dwie kreski na teście ciążowym poczułam, że w końcu wydam na świat moje upragnione dziecko. No i stało się to, w końcu założyłam prawdziwą rodzinę z mężczyzną, który mnie kocha, wymarzonym dzieckiem...

playboy || 33szczepanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz