VII

777 72 78
                                    

Szczepan

Po odprowadzeniu Marceliny na autobus od razu wróciłem do reszty. Chłopacy rzecz jasna wrócili do picia, jednak Sara i Alek przystopowali i mimo, że wciąż mieli alkohol w pobliżu to odstawili go i wpatrywali się w wodę.

- Będzie źle? - spytałem siadając obok nich.

- Jak ma pusty dom to raczej nie.

- Boję się o nią, serio. - rzuciła Sara prawdopodobnie pisząc do Cysi.

- Nie no, będzie dobrze. - zaśmiał się delikatnie Musiał - Napijmy się.

- Nie wiem nooo... mam złe przeczucia.

- Niunia, a co ty taka nie zadowolona? - spytał Michał podchodząc do nas - Coś z rudą?

- Nie, tylko ona histeryzuje.

- Nie histeryzuje, znam po prostu jej mamę. I ty też Alek.

- Dobra, ma wolną chatę, matka będzie rano i pójdzie spać po nocce, więc najszybciej spotkają się koło... 12? 13? To Marcelina zdąży wytrzeźwieć.

- Oby. - powiedziała Polańska i napiła się - Krzysiek weź też do niej napisz.

- Sara, ona dopiero co pojechała. Spokojnie.

- Postaram się być spokojna.

***

Tego wieczoru na schodkach nie było już tak jak wcześniej. Marcelina nieraz, a nawet i zawsze wracała pierwsza i wszyscy wtedy bawiliśmy się normalnie, jednak to, że się napiła i tak wróciła martwiło przede wszystkim mnie i Sarę. Z tego też powodu nie zrobiliśmy sobie naszej typowej libacji, a porozjeżdżaliśmy się do domów koło jedenastej.

***

- Oooo... wróciłeś już? - spytała moja mama, gdy spotkaliśmy się w kuchni.

- Ta...

- Coś się stało?

- Nic takiego.

- Krzysiu, widzę.

- Martwię się po prostu.

- O...?

- O Marcelinę. - powiedziałem szybko, ale przecież mama nie wiem kim ona jest - Czyli o moją przyjaciółkę.

- A coś jej się stało?

- Nie wiemy właśnie... ale dobra mamo, nieważne. Idź spać, ja pogaszę dół i też będę się kładł.

- Dobrze, tylko napisz wtedy do niej albo zadzwoń żebyś miał spokojną głowę, co?

- Jasne. Dobranoc mamo.

- Dobranoc synku. - rzuciła całując mnie w polik.

Na parterze byłem jeszcze chwile, a następnie zamknąłem dom, zgasiłem światło i ruszyłem na górę. Idąc wciąż sprawdzałem telefon, czy aby Cysia nie odpisała, jednak nie odpisała ani nie odczytała odkąd weszła do autobusu. Będąc już serio totalnie zakręconym i z głową w chmurach bez sprawdzenia czy łazienka jest wolna wszedłem do środka.

- Ej! Wypad! - rzucił mój brat siedzący na toalecie.

- Sory.

playboy || 33szczepanWhere stories live. Discover now