V

819 70 156
                                    

Marcelina

Lipiec zleciał mi szybciej niż myślałam, a tym samym został mi jedynie miesiąc wakacji. Na niego nie mam jakichś ogromnych planów, bo z rodziną od wielu lat nigdzie nie byłam. Wyjścia z ekipą też wychodzą jakoś spontanicznie, więc jedyne, co mam zapisane na tablicy w moim pokoju to treningi. Ich na całe szczęście w tym miesiącu mam mniej, bo nasza trenerka będzie miała ponad tygodniowy urlop, a mało tego zaplanowany jest mały remont całej szkółki, co wykluczy możliwość treningów.

Dzisiejszy dzień natomiast strasznie mnie ekscytuje. Jakieś dwa dni temu na naszym schodkowym spotkaniu Krzysiek zaproponował wyjście do kina. Co prawda powiedział to na głos i Michał z Frankiem od razu wyrazili aprobatę tego pomysłu, jednak następnie wyraził się jasno, tutaj cytuję "to było tylko do Marcysi zjeby". I tym oto sposobem idziemy ze Szczepanem na naszą pierwszą (nie)randkę.

Chłopak oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że muszę wracać szybciej etc., dlatego wybrał film na 17:15, a po nim obiecał jeszcze wyjście a jakieś jedzonko. Mi również udało się jakoś udobruchać mamę i mogę wrócić trochę później niż zwykle.

Na razie jednak wstałam. Co prawda obudziłam się już jakiś czas temu, ale dopiero teraz ruszyłam dupsko, bo Gustaw chciał wejść do mnie, gdzie od razu zakopał się w pościeli. Z racji tego, że już wyszłam z łóżka poszłam do toalety i wciąż delikatnie zaspana położyłam się obok Gucia.

- Wyspany książę? Wsypany? - spytałam miziając go.

Odpowiedzi jednak nie otrzymałam, dlatego wzięłam telefon i na dzień dobry zobaczyłam wiadomość od Krzysia.

Krzysztof
miłego dnia!

Ja
dziękuję!

Krzysztof
a zapomniałem ze będzie
ze mną wiec musi być będzie miły

Ja
EGO TOP

Krzysztof
ucz się dziecko tego
ode mnie

Ja
chciałbyś

Krzysztof
widosmo ze bym chciał
chociaż nie możesz mniec
większego niż ja
bez podtekstu 🤪

Ja
jesteś głupi

Krzysztof
nie urazisz mnie

Ja
warto próbować

- Marcelina! - wrzask mamy sprawił, że oderwałam oczy od telefonu i spojrzałam na nią - Co tak się uśmiechasz do tego telefonu, co?

- Dobry humor od rana mam.

- Nie ma treningu to na pewno masz dobry. - zaśmiała się - Robert robi tosty francuskie, chciałby żebyś zeszła.

- Za moment.

- Kawy ci zrobić?

- Jakbyś mogła.

- To lecę. Tylko naprawdę Marcysiu, wstawaj.

- Wiem, wiem.

***

Na śniadanie zeszłam jeszcze w piżamie, a na moim miejscu przy stole stał już kubek z unoszącą się nad nim parą i talerzyk z porcją dla mnie. Mało tego znajdowały się tam również pokrojone owoce i syrop klonowy, a Robert wyjmował z lodówki jeszcze jakieś serki waniliowe.

playboy || 33szczepanWhere stories live. Discover now