Marcelina
Droga do domu minęła mi strasznie szybko, bo ją spędziłam na opisywaniu wszystkiego moim przyjaciołom. Rzecz jasna będą oni w domu dopiero za jakiś czas, ale moja ekscytacja nie wytrzymałaby. Ostatecznie do mieszkania weszłam chwilę po 22, a tam na dzień dobry przywitały mnie śmiechy i rozmowy z salonu, dlatego bez ściągania butów od razu się tam udałam.
- Oooo... Marcelinka! - rzuciła siostra mojego ojczyma.
- Dzień dobry.
- Dobry wieczór raczej. - powiedziała moja mama.
- No tak, wieczór.
- Gdzie byłaś młoda jak cię nie było? - spytał wujek.
- I skąd taka wielka bluza? Tobie chyba ona za duża...
- Z kolegą byłam.
- Ty już ją na randki puszczasz? Jeszcze w takich sukienkach?
- Dajcie spokój, żadna randka to nie była.
- I o sukienkę też zwróciłam jej uwagę. - broniła się mama, a następnie spojrzała na mnie z wymalowanym wkurzeniem na twarzy.
Ona z ciocią nigdy się nie dogadywały. Obie ze wzajemnością krytykowały wychowanie swoich dzieci, prace czy wystrój w mieszkaniach. Niby nie było to typowo na poważnie, jednak mama spotkania z nimi odreagowywała dobre pare dni, a nam się dostawało najbardziej.
- Idź już Cysiu do siebie.
- Jasne... - rzuciłam i bardzo szybko znalazłam się na górze.
***
Właśnie się wykąpałam. Gości najprawdopodobniej już nie ma, bo na dole słuchać jakąś kłótnie. W ogóle nie chciałam w niej uczestniczyć, jednak musiałam coś jeszcze przed snem wziąć do picia, dlatego zeszłam najciszej jak umiałam na parter.
- O! I lolita przyszła!
- Aldona, już po ciszy nocnej jest...
- No i co?! Po co ich tu zaprosiłeś to po pierwsze!? A po drugie, o której przepraszam bardzo ty wróciłaś!?
- Tak jak było ustalone, chwilę po dziesiątej.
- Pisałam do ciebie i prosiłam, żebyś była szybciej.
- Nie.
- Tak.
- Nie dostałam nic.
- Nie kłam, pokaż telefon.
- Jest na górze.
- To idź po niego.
- Aldona, proszę nie rób już afery...
- Idź Marcelina po ten cholerny telefon, a ty się nie wtrącaj.
- Idź Cysiu. - dodał jeszcze Robert, dlatego poszłam do siebie i wzięłam go, a następnie zeszłam na na dół.
- Nie mam nic, zobacz.
- Usunęłaś w takim razie.
- Jak mogłam usunąć coś, czego nawet nie dostałam?
- Nie wiem, ale naprawdę na za dużo sobie pozwalasz. Jeszcze ten twój wygląd dzisiaj... musiałaś świecić dupą na wierzchu?
- Nic nie było widać, była to przecież zwykła sukienka.
- Taka zwykła, że ten matoł skomentował twoją figurę jak poszłaś na górę. A ja naprawdę sobie nie życzę żeby jakieś obleśne typy tak się zachowywały.
ESTÁS LEYENDO
playboy || 33szczepan
Fanfic- Ale ty wiesz, że nie jesteś żadnym playboyem? - Dla ciebie mogę nim zostać. - rzucił i po raz kolejny jedynie wpatrywał się we mnie z bananem na twarzy - To co?