Rozdział 13

1.9K 178 26
                                    

– Co to znaczy, że byłeś tam dziś wieczorem? – Otaksował mnie spojrzeniem ciężkim i ostrym jak katowski topór, tak że natychmiast ugięły mi się kolana, a w ustach zabrakło śliny. Widząc, że zaciskam wargi, bez zamiaru udzielenia mu odpowiedzi, dodał: – Przed czy po tym, jak cię pocięto?

– Przed – odparłem niemal szeptem, tłukąc się mentalnie po policzku, gdy mój głos osłabł ze strachu. – I po. I w trakcie.

– Okłamałeś mnie. – To już nie było pytanie.

– Vasquez, posłuchaj. Zrobiłem głupotę, jasne? – Zakołysałem się na mięknących nogach. Nie chciałem mdleć po raz kolejny, ale czułem, że jeśli się nie podeprę, runę na dywan w najmniej spodziewanej chwili. Ścisnąłem więc dłońmi krawędź komody, starając się nie zerkać na rozłożone na niej zdjęcia. – Byłem przybity faktem, że napisałeś Erwinowi, że mnie wyrzucisz.

Przypomniałem mu treść SMS-a, który od ubiegłego tygodnia żył w moim ciele jak pasożyt, wysysając soki witalne. Słowo po słowie, literka po literce, składałem niedokończone zdanie, szepcząc je w myślach, gdy leżałem w pustym, zadymionym mieszkaniu, owładnięty hajem. Żadna obelga i żaden cios nie bolały mnie nigdy tak, jak to, co wtedy przeczytałem.

     Jeśli chcesz pogadać o tym, co zaszło między nami w samochodzie, wyrzucę Alberta...

Wyrzucę? – uniósł się z takim zdziwieniem, jakby pierwszy raz słyszał podobny (i podobnie niedorzeczny) pomysł. – Nigdy niczego takiego nie napisałem.

– To sprawdź SMS-y – wymusiłem, pewien swojej racji.

Vasquez sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej telefon. Miał kilka nieodczytanych wiadomości: trzy od Carbonary, cztery od Lucasa, sześć od Laboranta i jedna od Kuia. Nie skupiłem się jednak na podglądach konwersacji. Czekałem aż zjedzie w dół i wyświetli mi to, o czym pisał z Erwinem po moim odejściu. Data ich ostatniej rozmowy była z końca marca, co znaczyło, że od paru dni nie wymienili żadnych SMS-ów.

22:12
Do: Erwin Knuckles
Jeśli chcesz pogadać o tym, co zaszło między nami w samochodzie, podrzucę Alberta do domu i mogę do ciebie wpaść.

22:19
Od: Erwin Knuckles
Vasquez, jeśli Ci nie odpisuję ani nie odbieram telefonu, to jak myślisz, co to znaczy?

Do: Erwin Knuckles
Że nie możesz gadać...

22:25
Od: Erwin Knuckles
Że nie mogę i NIE CHCĘ gadać. Daj mi wreszcie święty spokój. Jestem zajęty. Z A J Ę T Y. Rozumiesz? W KAŻDYM tego słowa znaczeniu.

22:54
Od: Erwin Knuckles
A jak wziąłeś te wygłupy na serio, to sorry, ale żadna z rzeczy, które mówiłem, nie była na poważnie.

22:56
Do: Erwin Knuckles
Wróciłeś już do domu? Jesteś przynajmniej bezpieczny?

Od: Erwin Knuckles
Spotkanie z Purkerem mi się przeciąga. Nie dogadaliśmy się jeszcze. Carbonara zaraz tu będzie. W razie czego o mnie zadba. A ty idź sobie na Vanillę czy coś. Dobrze ci to zrobi.

Na tym szorstka ze strony Erwina rozmowa się zakończyła. Nie przeoczyłem tego, że wiadomość, o którą rozchodziło się od początku, w finalnej formie wyglądała i brzmiała inaczej.

– Miało być „podrzucę" – żachnął się Vasquez, wskazując konkretny dymek. – Widzisz? Próbowałem mu przekazać, że podrzucę cię do domu i mogę do niego wpaść, ale autokorekta wszystko przekręciła, a ty wyrwałeś mi telefon, zanim zdążyłem to poprawić.

Drive Me Crazy || BlacharyWhere stories live. Discover now