Rozdział 10. Ten w którym ja widzę ich więc oni widzą mnie

35 4 0
                                    

Po raz pierwszy w życiu czułam, że jestem w sytuacji, w której kiczowaty pisk typu „laska w horrorze", jest na miejscu.

Chciałam krzyknąć.

Serio.

Ale nie mogłam. Po mojej szyi rozlewało się ciepło więc heroicznym wysiłkiem sięgnęłam do niej dłonią. Moje palce natrafiły na ciepłą i lepką maź, co sprawiło, że od razu odsunęłam dłoń obrzydzona. Na palcach miałam krew, ale nie tylko. Było też tam coś...czarnego i smolistego. W moim brzuchu coś się przewróciło pobudzając potrzebę, aby zwymiotować, ale na to też nie miałam siły.

- Tym razem przegiąłeś, Sylwestrze – znów ten męski głos, który znałam.

Bardzo powoli zwróciłam głowę w stronę głosu.

Czarne włosy, znów zebrane w luźny splot na karku, jasna cera i te fiołkowe oczy, które teraz spoczęły na mnie. Wyglądał na zniecierpliwionego. Co on tu robił? Przedramiona zaplótł na klatce piersiowej a nogi rozstawił szeroko zasłaniając drogę przejścia. Usłyszałam mlaskanie, które sprawiło, że zwróciłam głowę w stronę mojego Nietrafionego Towarzysza Wieczoru. NTW, fajny skrót, może powinnam częściej go używać? Ciekawe co by na to powiedziała Lidia? Moje myśli zaczynały być coraz bardziej rozbiegane. To chyba przez krew, która wypływała ze mnie jak czekolada z fondue. NWT podniósł głowę i oblizał się w najobrzydliwszy sposób jaki kiedykolwiek widziałam. Gdy skończył pomasował lewą dłonią prawe ramię jakby było obolałe.

- Mam prawo sszjadać kogo chsse Szsssamanie i nicss ssci do tego – wyseplenił zwracając się do mnie bokiem i skupiając swoje czarne tęczówki na mężczyźnie, który teraz patrzył na swoje dłonie jakby sprawdzał czy nie ma jakiegoś brudu pod paznokciami.

Powoli wracało mi czucie w ciele. Zjadać? Szamanie? Czemu NTW...? Nie no dobra. Czemu ten wampir wiedział kim jest ten psychol z Kilińskiego? Chyba, że... Nie no. Nie mogli być znajomymi, którzy wspólnie postanowili mnie wkręcić w swoją bajkę o Szamanie i jego dziewczynie, prawda?

Pieczenie na szyi sprawiło, że oderwałam oczy od dwóch walczących na spojrzenia samców i skupiłam się na swojej otwartej ranie. Z niechęcią przyłożyłam do niej dłoń blokując spływającą po mnie krew. Chłód objął całe moje ciało. Jak długo zajmuje wykrwawienie? Ile zostało mi czasu nim odetnie mi prąd? Czemu nigdy o tym nie czytałam? Naprawdę nie chciałam stracić przytomności i być skazana na łaskę tej dwójki.

Dziwne mamrotanie dobiegające z ust domniemanego Szamana sprawiło, że zerknęłam na niego kontrolnie. Zaciskał dłonie na swoich bransoletkach i miał przymknięte oczy. Wymawiał sznur słów, które dla mnie nie miały sensu a nieznajomy, który mnie tu przywlókł – miał na imię Sylwester? (Czy to nie jest najzabawniejsze na świecie imię dla wampira?) - marszczył czoło i zacisnął pięści, ale nie ruszył się z miejsca, chociaż wyglądał jakby bardzo chciał.

- Co robisz? – wyrzęził, jego gardło było widocznie zaciśnięte i wyglądał jakby miał problemy z oddychaniem.

I dobrze mu tak.

Zjechałam po ścianie na tyłek, bo nie miałam już siły w nogach. Szaman otworzył wcześniej przymknięte oczy by zerknąć na mnie przelotnie a z jego ust wyrwało się warknięcie. Serio. Naprawdę warknął jak jakiś pies czy wilk i zaraz po tym zaczął wypowiadać tę swoja dziwną litanię głośniej i dosadniej a wampir, czy Sylwester czy kimkolwiek był ten dupek, który mnie ugryzł zaczął jęczeć. Nie z przyjemności, o nie. To brzmiało jak to co zawsze sobie wyobrażam, gdy czytam w książkach o lochach, w których zamykają złoczyńców na długie lata co doprowadza ich do szaleństwa. Potem po wielu latach schodzi do nich główna bohaterka i słyszy tylko ich przeraźliwie jęki i wołanie.

Dziewczyna Szamanaजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें