Jednak póki co musiał trzymać swoją nienawiść w ryzach. Nie był w stanie określić poziomu jej mocy ani granic wytrzymałości, dlatego musiał działać rozważnie. Potrzebował czasu, aby zgromadzić w sobie jak najwięcej energii, wykorzystać wszystkie dostępne mu rezerwy i zaatakować ją w odpowiednim momencie. Wiele by dał, aby móc torturować ją długo i powoli, napawać się jej bólem i strachem, patrzeć, jak wije się w agonii, złamana fizycznie i psychicznie, ale miał świadomość, że nie będzie mógł pozwolić sobie na taką przyjemność; wszystko zależeć będzie od jednego, precyzyjnie oddanego strzału. Lecz żeby w ogóle do tego doszło, Trunks także musiał postąpić zgodnie z jego oczekiwaniami.

I tu mógł pojawić się pewien problem, bo po tym, jak dręczyli go przez ostatnie dwadzieścia lat i wytłukli mu prawie całą rodzinę (wisienką na torcie było oczywiście zabicie jego kochanego Gohana), darowanie mu życia z pewnością było ostatnią rzeczą, której w tej chwili pragnął. Teraz, po tylu latach, Trunks miał wreszcie okazję zemścić się za wszystko, co mu zrobili, i niestety, ale zanosiło się na to, że z tej możliwości jednak skorzysta.

Pioruny uderzały w ziemię, huki i grzmoty rozbrzmiewały w całej okolicy, a błyskawice kreśliły na tle czarnego nieba jaskrawe wzory, jak gdyby odzwierciedlały szalejącą w nim wściekłość. Siedemnastka zerknął na złotą kulę energii, która lśniła w jego dłoni, i przełknął nerwowo ślinę. Nie miał żadnych wątpliwości, że gdyby tylko zdecydował się ją uwolnić, zdmuchnąłby go z powierzchni ziemi w przeciągu sekundy.

Czas mijał. Upływające minuty wlekły się w nieskończoność, a Siedemnastka wpatrywał się w Trunksa, który wciąż celował w stojącą pomiędzy nimi blondynkę, i powoli zaczynał wpadać w lekką panikę. Czyżby się jednak pomylił? Źle ocenił sytuację? Może ta dziewczyna nic dla niego nie znaczyła? A może po prostu pragnienie zemsty, które nosił w sobie przez tyle lat, było silniejsze od tego, co do niej czuł?

Aż wreszcie, po kilku bardzo długich minutach oczekiwania, otrzymał odpowiedź. Rozciągająca się nad nimi burza nagle ustała. Szalejący wokół nich wiatr także ucichł. Nawet buchające z pobliskich wieżowców płomienie zdawały się przygasać. Siedemnastka uśmiechnął się pod nosem, bo doskonale wiedział, co to oznacza. Trunks mógł zdobyć moc przekraczającą jego najśmielsze wyobrażenia i dokonać spektakularnej przemiany fizycznej, ale wewnątrz wciąż był tym samym grzecznym i łagodnym chłopcem, niezdolnym do zadania komuś bólu. Wyraz triumfu odmalował się na twarzy ciemnowłosego androida, gdy Trunks spuścił głowę, zacisnął dłoń w pięść, a jego złota energia rozproszyła się w nicość.

***

Trunks wpatrywał się w czubki swoich butów, czując w sobie przeraźliwą pustkę. Otaczająca go aura zgasła, jego włosy powróciły do swojego naturalnego koloru i pojedynczymi pasmami opadały mu na twarz.

Chciał go zabić. Chciał pomścić Gohana. Chciał, żeby odpowiedział za wszystkie zbrodnie, które popełnił. Pragnął tego z całego serca. To było coś więcej niż jego prywatna zemsta. To miało być wyrównanie rachunków za dwadzieścia lat nieustającego terroru; zapłata za wszystkie krzywdy, jakie w tym czasie wyrządzili, i za każdą duszę, którą odesłali z tego świata. Każda część niego nakłaniała go do oddania strzału – zarówno jego saiyańska natura, która nie mogła się doczekać odwetu za lata upokorzeń poniesionych na polu bitwy, jak i jego ludzka strona, która pragnęła po prostu zakończenia tego koszmaru, a śmierć Siedemnastki postrzegała jako jedyną słuszną karę za wszystkie popełnione przez niego zbrodnie.

Ale gdy spojrzał w jej oczy, pełne nadziei i niczym niezachwianej wiary w niego, zrozumiał, że nie może tego zrobić. Nawet jeśli nie wierzył w jego słowa, nawet jeśli uważał je tylko za stek bzdur i desperacką próbę utrzymania się przy życiu... to gdyby zabił go, nie dając mu wcześniej szansy na zmianę... kim tak naprawdę by się wtedy stał? Wojownikiem, na którego tyle lat czekała jego rzeczywistość, czy zwykłym, zaślepionym gniewem mordercą, takim sam jak on?

Prawdziwa historia Trunksa | Dragon BallWhere stories live. Discover now