4/ 365 dni

129 13 22
                                    

Ani Pan Popo, ani Dende nie ukrywali zdziwienia, gdy Trunks zjawił się następnego dnia w strażnicy w towarzystwie kobiety-android i oznajmił, że chce wejść z nią do Komnaty Ducha i Czasu. Oczywiście wiedzieli, że Saiyanin zamierzał tam trenować jeszcze raz przed powrotem do swojej linii czasowej, ale zupełnie nie spodziewali się, kim będzie jego partner. Pan Popo wpatrywał się w blondynkę z lekkim niepokojem, a Dende po prostu czekał na to, co się wydarzy. Trunks zauważył ich niepewne miny, więc poczuł się w obowiązku wytłumaczenia im tego:

– Bulma sprawdziła jej systemy, nie jest już powodem do obaw.

– Skoro jesteś tego pewny... – Dende wzruszył ramionami i skinął głową na znak, żeby Pan Popo zaprowadził ich do wejścia.

Problem był taki, że Trunks wcale nie był pewny tego, co robił. Cały czas zastanawiał się, czy nie postępuje zbyt samolubnie, szkoląc ją i zostawiając w tej rzeczywistości silniejszą niż kiedykolwiek. Ale ciągle starał się też myśleć, co w tej sytuacji zrobiłby Goku i akurat tego był pewny – zrobiłby dokładnie to, co on teraz. Mógł też pomyśleć o tym, co zrobiłby jego ojciec, Vegeta – zabiłby ją, gdy tylko otworzyła oczy. Ta opcja niestety też wydawała mu się odrobinę kusząca. Potrząsnął głową, chcąc wyrzucić z niej wszystkie zbędne myśli.

Pomyślał, że to będzie niesamowicie trudny rok, wymagający od niego wzniesienia się na wyżyny samokontroli. 

– Pamiętajcie, żeby się nie oddalać za bardzo w głąb komnaty, bo możecie się już nigdy nie odnaleźć – przypomniał Pan Popo, gdy znaleźli się przed drzwiami.

Trunks tylko skinął głową, ale blondynka spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. O tym, że mogą pozostać tam na zawsze, nie wspominał. Saiyanin, widząc jej zdekoncentrowaną minę, wywrócił oczami i powiedział, że jeśli chce się wycofać to właśnie ma ostatnią szansę. Ale ona twardo obstawała przy swoim.

– Jestem pewna, że chcę tu wejść. Z tobą.

Postanowił zignorować ostatnią część jej wypowiedzi, ale ona dodała ją nieprzypadkowo. Chciała wejść i trenować właśnie z nim. Nie sama, nie z kimś innym, tylko z nim.

Gdy już znaleźli się w komnacie, kątem oka obserwował jej reakcję. Przypomniał sobie, jak się czuł, gdy wszedł tu po raz pierwszy – był przerażony. Naprawdę przerażony i nie wiedział, jak wytrzyma w takich warunkach tyle czasu. Rok spędzony tu ze swoim ojcem był naprawdę... ciężki. Spojrzał na nią jeszcze raz; wyglądała na nastawioną całkiem optymistycznie. Nawet zbyt optymistycznie. Zmrużył oczy, zastanawiając się nad tym przez chwilę.

Ale im dalej wchodzili w wymiar i czym bardziej pochłaniała ich biała przestrzeń, a warunki atmosferyczne stawały się coraz trudniejsze, zauważył, że powoli zaczynała tracić pewność siebie. Trunks widział, że miała problem z zaczerpnięciem oddechu, a strużki potu zaczynały spływać po jej twarzy, choć szybko je wycierała i starała się nie okazywać słabości.

– Dobrze się czujesz? – zapytał z udawaną troską. – Jeśli to dla ciebie za dużo zawsze możesz zrezygnować.

– W porządku – rzuciła nonszalancko. – Skoro ty poradziłeś tu sobie poprzednim razem, ja też dam radę – zapewniła go stanowczo. – W końcu byłeś znacznie słabszy ode mnie – dodała, posyłając mu porozumiewawcze spojrzenie.

Nie wiedział, czy to jego saiyańska duma, czy zwykłe męskie ego, ale coś kazało mu pokazać jej, że te czasy minęły bezpowrotnie.

– Masz ochotę na mały sparing? – zaproponował nieoczekiwanie. – Obiecuję potraktować cię ulgowo. – Puścił jej oczko.

Prawdziwa historia Trunksa | Dragon BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz