-Po to tu jestem.- Zaśmiałem się cicho.- Ale cieszę się, że odzyskałeś świadomość.

-Wystraszyłem cię?

-Trochę... Ale było przyjemnie.- Szepnąłem tak cicho, by tylko była szansa, że tej drugiej części jednak nie usłyszy.

Chciałem to przyznać na głos. Ale nie wiem... Kurwa!

-Na prawdę?- Zapytał po chwili, a ja poczułem te jebane mrowienie w dole brzucha.

-Yhm.

-A mogę..?- Szepnął cicho, po czym mnie pocałował tym razem delikatnie i namiętnie. Znów rozpływałem się pod jego dotykiem. Mrowienie w dole brzucha jeszcze się nasiliło.

-Mmm...- Zacząłem cicho mruczeć z rozkoszy. Trzymał mnie w biodrach, ja swoje ręce miałem na jego klatce piersiowej.- Izu...

-Kacchan...

Oparłem się znów o jego tors i zaciągnąłem tym uzależniającym wręcz zapachem. Chcę spać...

//////

-Mghm...- Zacząłem się wiercić czując jak słońce nawala mi po oczach. A gdy je tylko otworzyłem zobaczyłem jak Izuku wtula się w mój brzuch. On jeszcze spał, a jak tylko spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, zauważyłem, że to już po dziesiątej.- Długo spałem... Nie mówiąc już o tobie.- Szepnąłem sam do siebie.

Alfa spał jak zabity. Miał spokojny oddech ale jego zapach był intensywny i dosłownie podniecający. Cieszył mnie fakt, otwartego przez całą noc okna, bo chociaż nie reaguje na to aż nad to.

Zacząłem bawić się jego falistymi włosami. Były lekko przepocone, ale jakoś mocno mi to nie przeszkadzało. Fajnie się zawijały na palcach.

-Mmmm... Hej...- Mruknął podnosząc głowę. Jego głos był zachrypnięty i taki przyjemny dla ucha. Dalej leżąc, obserwował mnie bacznie.

-Hej... Jak się spało?

-Lepiej niż w każde inne dni Alfy.- Westchnął.- Zawsze nie mogłem spokojnie się położyć.

-Trzy dni będziesz tak miał?

-Pierwszy jest najgorszy. Jutro już leki zniwelują mi wszystkie objawy, jedynie w nocy będę się męczył pewnie.

-Będę przy tobie, więc będzie lepiej.- Zaśmiałem się cicho. Jest po dziesiątej, pójdę nam po coś do jedzenia, a ty weź leki na zbicie zapachu.

-Co?

-Twój zapach, bardzo nabiera na sile.

-Ah...

-No, a ja idę zrobić nam coś do jedzenia. Tosty mogą być?

-Nie zamierzam marudzić. Zaraz przyjdę na dół.

-Okej.

Wstałem z łóżka i podreptałem prosto na dół do kuchni. Zacząłem szykować jakieś dziesięć tostów z których ja zjem jedynie dwa. Izuku na prawdę w cholerę dużo je, ja nie wiem kurwa gdzie on to mieści. Gdy byłem już w połowie szykowania i akurat wstawiłem wodę na kawę dla Izuku, a sobie zrobiłem w ekspresie, to ten przybył.

-Głodny jestem...- Mruknął podchodząc do mnie stałem do niego tyłem, a on mnie objął w pasie i położył głowę na tej mojej.

-Już się robi, połowa jest gotowa jak chcesz to zacznij jeść.

Znów mnie mrowi w dole brzucha no kurwa jego mać!

-Zaczekam na ciebie. Ciekawe czy mama już jadła...

-Wczoraj mi mówiła, że idzie na piątą czy szóstą do pracy i wraca na noc. Więc sądzę, że owszem.

-A myślałem, że dziś ma wolne.

~Uratowany [DekuBaku] (A/B/O)Where stories live. Discover now