• Rozdział dwudziesty czwarty •

26 7 40
                                    

SELENE

Sanktuarium Błękitnej Pełni leżało stosunkowo blisko stolicy, jednak w towarzystwie trzech kapłanek podróż Selene trwała niezwykle długo. Lot do granicy zajmował kapłance znacznie krócej, gdy nie zatrzymywała się co pięć minut, by poprawić włosy (choć oficjalnym powodem była modlitwa). Kapłanka chciała tylko odprawić comiesięczny rytuał i wrócić do swojej swoich spraw — miała oczywiście na myśli sprawę bariery i tajemniczego sabotażysty.

Pęknięć nie dało się już ukryć, a niepokój wśród Lumeńczyków rósł z każdym dniem. Nawet oświadczenie królowej opublikowane w państwowym czasopiśmie (które niegdyś nazywano nocnikiem, ze względu na częstotliwość publikacji, dopóki ludzie nie zaczęli mieć dziwnych skojarzeń) nie uspokoiło mieszkańców. Na ten moment pęknięcia widoczne były wyłącznie w północnej części kraju, jednak jeśli bariera prędko nie zostanie naprawiona, wkrótce cała Lumena zadrży w posadach. Niestety Siostry Nocy również były bezradne.

Selene nie miała pewności, czy notatki dostarczone jej przez Artemis, miały coś wspólnego z tą sprawą. Poruszały temat smoków, badań na temat trawiącej je choroby, w niektórych wspomniane zostały również tereny Smoczego Pustkowia. Człowiek, który zapisał to wszystko, był wyjątkowo nieostrożny. Kapłanka nie chciała tego roztrząsać, wiedząc, że do niczego jej to nie zaprowadzi — a w dodatku notatnik sprawiał, że myślała o Artemis. O której zamierzała zapomnieć. A raczej o tym, co czuła — a czego nie powinna czuć.

Zawsze wiedziała, że miłość nie zawsze jest czymś dobrym. Bywała piękna, ale też niebezpieczna. Mogła sprowadzać ból, połączyć ludzi, którzy nigdy nie będą razem. Mogła zakwitnąć w sercu osoby, która przysięgała, że się nie zakocha — już do końca życia.

Gdy Selene ponownie została zmuszona do postoju przez marudne nowicjuszki (które zagłuszały protesty lecącej za nimi Luminy), z ulgą stwierdziła, że są już blisko. Sanktuarium znajdowało się w lesie przy wodospadzie nieopodal wioski, w której się zatrzymały. 

Lokalna ludność serdecznie przyjęła kapłanki, co niezwykle zadowoliło nowo wyświęcone dziewczęta — siostry o brązowych włosach tak długich, że sięgały im aż do kolan. Wszystkie cztery zostały przyjęte przez właściciela niewielkiej restauracji, który przygotował dla nich stolik na ukwieconym podwórku i poczęstował herbatą.

Selene milczała tak długo, dopóty nie musiała pouczać Twilight i Sparkle, których humor był tak dobry, że omal nie spadły z krzeseł. Dwukrotnie. Na całe szczęście Lumina okazała się niezwykłym wsparciem i również nie omieszkała strofować młodszych sióstr w wierze, gdy ich zachowanie zaczynało prezentować się nadzwyczaj nagannie.

Najstarsza z kobiet zapatrzyła się w Księżyc, który z każdą nocą stawał się coraz mniejszy. Zbliżał się nów — znak, że trzy noce magicznej pustki zbliżały się nieuchronnie. Wszyscy magiczni już od tygodni przygotowywali się na brak magii w tym okresie. Dlatego kapłanki modliły się, by Luna, uosobienie pełni, miała wpływ na Selene, panią nowiu, i aby ta nie odbierała magii. Choć zawsze to robiła. Bogini patronująca magicznym sprowadzała trzy noce mroku, zabierając ze sobą magię. Legendy głosiły, że pani śniących zaczęła sprowadzać magiczną pustkę w ramach kary za rewolucję magicznych sprzed tysiąca lat, w wyniku której Lumena poniosła niebywałe straty — ludność, która zginęła w czasie przewrotu, stanowiła niemal połowę księżycowych.

Zanim ruszyły w dalszą drogę, uprzejmie podziękowały właścicielowi, obiecując, że pomodlą się w jego intencji. Selene wydawała się jednak nieobecna. Nawet gdy leciały przez las, nie mogła wyrzucić z głowy obrazu kelnerki, która z daleka wydawała się tak bardzo podobna do Artemis. A to sprawiało, że Artemis całkiem nie mogła opuścić jej myśli.

Miała wrażenie, że traci rozum. Ale sama była sobie winna — nie potrafiła na dobre odciąć się od strażniczki, nawet gdy zaczęła dostrzegać, w jaką stronę zaczyna zmierzać ich relacja. Zaczęła ją ranić, raniąc samą siebie — ale to było najlepsze wyjście. Nie mogła być kapłanką i być z Artemis. A jeśli nie byłaby kapłanką... to kim innym mogłaby być? Już dawno porzuciła naukę, straciła do niej cały zapał i wiarę w jej siłę. W dodatku nie mogła ignorować tego, co czuła w środku — i nie miało to nic wspólnego z Artemis.

Jeszcze jako dziecko Selene doświadczyła widzenia. Pewnego zaćmienia miała sen. Śniła jej się sylwetka okryta szarym całunem, a na jej piersi położono lilię — ukochany kwiat jej matki. Miesiąc później kobieta zmarła. Drugi raz wizja nawiedziła ją na kilka tygodni przed Smoczą Furię. Wówczas zbudziła się zlana zimnym potem, po ujrzeniu pary szkieletów, z których wciąż odłaziły zwęglone szczątki. Ojciec i macocha spłonęli żywcem.

Matka powiedziałaby, że to dar od Księżyca. Był to jeden z wielu powodów, dla których Selene została kapłanką. Nigdy nie dzieliła się tym z nikim — nie po tym, jak Kapłanka Matka zaśmiała się jej w twarz.

Miała nadzieję, że podobna wizja nie nawiedzi jej już nigdy więcej... Choć wkrótce miała przekonać się, że los miał dla niej inne plany.

Wizyta w sanktuarium była śmiesznie krótka w porównaniu do całej podróży. W okrągłym budynku zebrała się garstka najbardziej wierzących z okolic, by wziąć udział w rytuale. Tej nocy Selene postawiła swoją protegowaną przed trudnym zadaniem, jakim było przewodnictwo w czasie tego drobnego, acz istotnego obrzędu. Poradziła sobie znakomicie, a Selene mogła odetchnąć z ulgą — dziewczyna miała talent, sprawiała, że ludzie chcieli jej słuchać, patrząc na nią jak urzeczeni. Tak samo mówiono o starszej kapłance, gdy była na samym początku swojej drogi — nic więc dziwnego, że widziała w Luminie swoją następczynię.

Kiedy nadeszło zaćmienie, wiedziała, że nie będzie spać zbyt wiele. Poprzednią misją noc wcześniej przewodziła Crystal, jednak do tej pory nie złożyła raportu, dlatego tego zaćmienia Selene miała znacznie więcej pracy. Położyła się znacznie wcześniej niż pozostałe kapłanki. Obudziła się z poczuciem przerażenia.

Biały rycerz stał na ziemi pokrytej popiołem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Biały rycerz stał na ziemi pokrytej popiołem. A wtedy przybyła skrzydlata bestia. Postać w zbroi była tak drobna w porównaniu z potworem. Potworem, który płakał. Jego cielsko było tylko marionetką, a gdy sznurki zostały pociągnięte, rycerz padł. Białe jak śnieg włosy pokryła krew. Bezdenna pustka, a w niej pierścień przełamany na pół. Wysoka sylwetka stojąca samotnie na szczycie góry, wpatrująca się w złotą kulę na jasnym, dziennym niebie.

Co to wszystko mogło oznaczać?

 Dziś krótki rozdział z perspektywy Selene, ale w następnym szykuje się bomba - w końcu Astro chciał czegoś od Crystal ;)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 Dziś krótki rozdział z perspektywy Selene, ale w następnym szykuje się bomba - w końcu Astro chciał czegoś od Crystal ;)

Podczas gdy pierwszy tom wciąż publikuję, drugi dopiero piszę. I wierzcie, będzie się w nim działo ^^

Kroniki Lumeny: Księga pierwsza • KsiężycWhere stories live. Discover now