○90○

528 18 3
                                    

Pocałowałam go i podeszłam do drzwi wyjściowych i ubrałam buty i wyszłam z pokoju.

Stałam pod drzwiami pokoju, wzięłam  głęboki oddech i zapukałam. Stresowałam się tą rozmową, jedno słowo Wojtka i moje plany pójdą się jebać.

Po chwili otworzyły się drzwi pokoju, za którymi stała Marina.

- O Nadia, jesteś już.

- Gdzie Wojtek?

- W toalecie, zaraz powinien wyjść. My idziemy z Liamem na spacer, nie zabijcie się tu.

- Nie obiecuje. Zaśmiałam się i usiadłam na łóżku. Po kilku minutach wyszedł z łazienki. Dłużej się nie dało? Zapytałam.

- Daj żyć, o czym chcesz gadać?

- Mówiłeś coś o planach na święta, nie słuchałam cię więc powiedz mi w skrócie ten cały plan bo chce wiedzieć czy mi to zepsuje moje plany. Popatrzył na mnie z zdziwieniem i otworzył buzię.

- Proste, spędzamy święta w Włoszech, u mamy.

- NO CHYBA KURWA NIE. Bo?

- Bo tak. Chce żeby Liam zobaczył Włochy i poznał bardziej swoją babcię.

- A ja nie mam zamiaru tam siedzieć.

- Nie masz wyboru.

- Pf. Dlaczego zawsze myślisz o sobie i swoich potrzebach. Dobrze wiesz jakie mam z nimi relacje to jeszcze bardziej chcesz mi dojebać, i ty się bratem nazywasz. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju.

Weszłam do wspólnego pokoju z Nicola i trzasnełam za sobą drzwiami.

- KURWAAAAA. Krzyknęłam na caly pokój, a może nawet hotel.

- Co sie stało? Popatrzyłam w stronę łóżka na którym siedział przestraszony piłkarz.

- Wojtek się stał.

- Czemu?

- Ha. Skurwysyn umyślał se święta u rodzinki w których mam uczestniczyć.

- Nie dobrze.

- Kurwa. Szczerze mam to gdzieś jak mi się nie spodoba atmosfera w tym jebanym domu to chętnie się przyłączę do ciebie i twojej rodzinki, więc nie zapomnij o jednym dodatkowym miejscu przy stole. Uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Oczywiście. Podszedł do mnie i przytulił. Teraz ty się zbieraj bo jedziemy zaraz.

- Ta. Puściłam chłopaka i skierowałam się w stronę łazienki.

Gdy siedzieliśmy w autokarze, usłyszałam że niektórzy z piłkarzy się stresują. Niedziwiłam się ja stresowałam się samym siedzeniem na ławce nie chce wiedzieć co by było gdybym miała grać na boisku.

Usiadłam wygodnie w fotelu i oparłam głowę o ramię Nicoli.

- Wszystko w pożądku?

- Mhm. Martwi mnie to że chłopaki są zestresowani, i mogą źle zagrać.

- Myślę że będzie dobrze

Po dotarciu na stadion, chłopaki odrazu poszli się przebrać a potem na boisko by chwilę potrenować.

Obie drużyny zaśpiewały hymny, i mecz się zaczął.

Chłopaki nawet grali dobrze, ale było widać ich stres.

W 44 minucie przeciwnik strzelił gola.

Gdy pierwsza połowa dobiegła końca, wszyscy zeszliśmy do szatni.

Po zamknięciu drzwi trener odrazu zaczął krzyczeć na chłopaków. Gdy sobie pokrzyczał spokojnie powiedział zmiany na kolejną połowę i wyszedł.

- Mamy przejebane. Powiedział Lewy

- Gdybyście się nie stresowali to by tak nie było. Zagraliście już tyle meczy, a wy się dalej stresujecie. Mam pomysł, ci którzy wychodzą na boisko ustawcie się plecami do mnie.

- Po co? Zapytał Krychowiak.

- Po wpierdol. Dostaniecie w plecy, to zawsze pomaga.

- No chyba nie. Powiedział Matty.

- Już stawać. Z nie chęcią ustawili się w szeregu i odwrócili plecami do mnie. Ile do końca przerwy? Zapytałam

- 3 minuty.

- To idealnie. Podeszłam do pierwszej osoby która był Matty i uderzyłam go z całej siły w plecy. Uderzałam tak każdego po kolei. Gdy miałam już uderzyć chłopaków na zmiany, stwierdziłam że poczekam i walne ich przed zmianą. Resztę walne przed zmianą.

- A ja już byłem przygotowany na ból. Powiedział Nicola.

- Mówisz? Klepnełam go w tyłek i uśmiechnęłam się. Bolało?

- Tak. Powiedział trzymając się za pośladek.

- Takie pytanie. Dotykaliście kiedyś jego tyłka. Wskazałam na Nicole.

- Co to za pytanie. Zasmiał się Lewy.

- Bo fajny ma.

- Nadia. Powiedział zawstydzwony Nicola.

- Dobra, chodźcie już. Powiedział Szczęsny.

Wyszliśmy z szatni i poszliśmy spowrotem na boisko.

-----------

Wróciłam xdd. Nie mialam weny na pisanie.

Miłego dnia wszystkim.

~Only you~ Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now