Rozdział 40

67 5 0
                                    

- Hej - powiedział, podchodząc do Jungkooka powoli - Jest coś, co chcę zrobić od kilku dni...

- Wiem.

- Więc... mogę?

- Jestem cały twój - powiedział cicho chłopak, rozkładając szeroko ręce.

Taehyung zbliżył się do Jeona , po czym wyciągnął ręce przed siebie, kładąc je na karku starszego. Zatopił się w jego spojrzeniu. Jungkook złapał jego jedną rękę, przyciągając go jednocześnie bliżej do siebie.

- Tym razem delikatnie. Zrób to powoli, delektuj się każdą chwilą. - powiedział do młodszego, muskając kciukiem jego usta. Taehyung tylko pokiwał głową w potwierdzeniu. Nie chcąc czekać dłużej szybko pochylił się nad chłopakiem, łącząc ich usta.

W końcu... Tak długo na to czekałem. Wanilia... i papierosy. Zapach Jeona Jungkooka. Ale jak on może na mnie tak działać? Nigdy wcześniej nie było mi tak gorąco. Powoli Taehyung, delektuj się każdą chwilą. Powoli i leniwie muskali swoje usta, nie angażując w to języków. Jednak potrzeba jeszcze większej bliskości była zbyt wielka. Jungkook przeniósł dłonie na talię chłopaka, by po chwili przysunąć go jeszcze bliżej. Stali tak teraz obaj, delektując się delikatnym, czułym pocałunkiem. Nie spieszyli się z niczym, bo o to właśnie chodziło. W pewnym momencie Tae zapomniał o tym, co mówił mu starszy i delikatnie przygryzł wargę chłopaka, jednocześnie pogłębiając pocałunek, bo Jungkook nie śmiał się sprzeciwiać zachłanności chłopaka. Sam niesamowicie go potrzebował. Nawet nie zwrócili uwagi na to, że czapka - nieodłączna część ubioru młodszego - znalazła się na ziemi. Zatracili się w swoim pocałunku, zapominając o oddychaniu. To właśnie ten jeden szczegół spowodował przerwanie pocałunku. Stali mocno w siebie wtuleni, łapiąc oddechy i uśmiechając się do siebie.

- Widzieć? Moje przeczucie było strzałem w dziesiątkę. Jesteś dla mnie jak otwarta księga, wiesz? - powiedział Jungkook, nie odrywając wzroku od ust chłopaka.

- Masz rację... przegrałem.

- To nie jest tak, że jesteśmy przeciwnikami grającymi ze sobą w jakąś grę.

- Wiem, że to nie tak - powiedział Tae wzdychając i odsuwając się od starszego - Po prostu pozwoliłem swoim własnym pragnieniom przejąć nade mną kontrolę.

- A czy twoje pragnienia nie są częścią ciebie?

- Powinienem już iść - powiedział chłopak, spuszczając wzrok na swoje buty. Mam mętlik w głowie i nic na to nie poradzę, że chcę więcej... w tym tempie, stracę całą kontrolę.

- Ok - powiedział Jungkook, schylając się po czapkę młodszego. Otrzepał ją z kurzu i założył Kimowi na głowę - Śpij dobrze, Taehyung.

- Ty też - powiedział chłopak i odszedł w stronę klatki schodowej.

Jimin stał przed szafą przeglądając swoje ciuchy.

- Pomyślmy, co powinienem jutro ubrać? - powiedział, wyciągając z szafy jasno - niebieską koszulę i przejrzał się w lustrze, przykładając ją do ciała. Patrząc wstecz, nasze pierwsze spotkanie 3 miesiące temu nie było ani fatalne, ani romantyczne. Oferowanie pomocy osobie, która ma trudności z noszeniem swoich rzeczy, jest powszechną uprzejmością. A jednak przeszedł obok bez spojrzenia. Pomyślałem, że w tamtej chwili był takim nieczułym palantem. Jego szorstka postawa była nieatrakcyjna, podobnie jak okropnie ponure i ciemne ubranie, które miał na sobie. Jednak jego słowa, jego głos... wciąż odbijają się echem w mojej głowie. - Może po prostu ma dziwny sposób bycia troskliwym? Ach, nie wiem. Na początku postrzegałem go jako dziwaka, a potem jako kogoś, kto był naprawdę ekscentryczny. Ale w końcu pokazał, że jest przyzwoitym facetem i dobrym człowiekiem. Jest bezbłędny. Początkowo nie był idealnym facetem, o którym marzyłem... ale im bardziej go poznaję, tym bardziej mi imponuje.

Błąd semantyczny/ Semantic errorWhere stories live. Discover now