Rozdział 34

9.3K 1K 215
                                    

— Może ta?

— Nie, to nie twój krój — Sally odparła i zabrała wieszak z suknią ślubną od Ellie. Kobieta westchnęła ciężko i skrzywiła się delikatnie.

— W takim razie chyba pójdę do ślubu w spodniach.

— To nie jest taki głupi pomysł — River posłała jej zachęcający uśmiech.

Od trzech godziny Ellie przymierzała kolejne suknie ślubne, a Sally i River próbowały jakoś jej doradzić. Prawda była taka, że wszystkie suknie były śliczne, ale żadna z nich nie była idealna. Jedna miała za dużo koronki inna nie miała jej wcale. Tamta była ciężka, a kolejna zbyt księżniczka. Ellie szukała czegoś prostego, ale nawet znalezienie prostej sukienki było trudne.

Pomóc miała im koleżanka Ellie z czasów szkolnych. Odnowiły kontakty jakiś czas temu i Ellie bardzo zależało, żeby kobieta była z nią w tym dniu. Napisała, że się spóźni, ale na pewno do nich dołączy. River chciała poznać przyjaciółkę Ellie z czasów szkolnych, bo to znaczyło, że ta osoba zna również jej ojców. Może powie jej coś ciekawego z ich życia? Lucy też chciała pomóc, ale miała dwójkę małych dzieci i nie mogła wyrwać się na cały dzień do sklepów.

— Mam pójść w spodniach?

— W białym garniturze.

— Wystarczy, że Vincent chodzi w nich cały czas — zrezygnowana usiadła na różowej kanapie. — Może w innym sklepie?

— Nie musisz kupować jej dziś — River przysiadła obok niej. — Może pójdziemy coś zjeść i wrócimy tu, kiedy dołączy do nas twoja koleżanka?

— To chyba najlepszy pomysł.

Opuściły sklep i udały się do pobliskiej knajpy. Zjadły tam obiad, podczas którego Ellie odrobine panikowała. Stwierdziła, że musi schudnąć, skoro za kilka tygodni jest jej wesele. Potem panikowała, że nie ma wybranych kwiatów ani listy gości. Sally próbowała ją uspokoić, a River panikowała, bo nie wiedziała co ma powiedzieć. Nigdy nie była dobra w pocieszaniu. Miała ochotę delikatnie poklepać Ellie po plecach i rzucić głupi tekst w stylu "będzie dobrze".

Na ich szczęście koleżanka Ellie napisała, że jest już na miejscu. We trzy opuściły restauracje i ruszyły w drogę powrotną do salonu sukien. Przed wejściem stała niewysoka kobieta z bujnymi włosami, które starannie były uwiązane kolorową chustką w niebieskie i różowe kwiaty. River była pewna, że gdzieś już taką widziała. Sally również tak wyglądała. Podeszły bliżej, a ich oczom ukazała się nowa pielęgniarka z ich szkoły. Ellie przywitała ją szerokim uśmiechem i uściskiem, a River i Sally stały lekko zmieszane.

— Znacie się? — Ellie zapytała w końcu.

— Pracuje w szkole jako pielęgniarka — kobieta wyjaśniła. — W szkole, do której chodzą dziewczyny.

— Oh — Ellie przez chwilę wyglądała na zmieszaną, spojrzała na River, a potem na Danielle. — W porządku. To chyba nie jest większy problem?

— Nie, absolutnie — kobieta posłał nastolatkom szeroki uśmiech. — Tu możecie mówić mi po imieniu. W szkole w sumie też. Nie ma to większego znaczenia — odparła i podała im dłoń do uściśnięcia.

River już rozumiała reakcje Logana, gdy zobaczył Danielle. Musiał być zaskoczony jej obecnością.

— Mamy jakiś plan?

— Skończyć tę męczarnie jak najszybciej — Ellie odparła i weszła do środka sklepu.

Reszta ruszyła za nią i we cztery zaczęły przeglądać wieszaki z sukniami ślubnymi. Spędziły kilka godzin na przymiarkach, dyskusjach i plotkowaniu. Danielle okazała się naprawdę dobrym doradcą. Nie krytykowała, ale i nie kłamała sztucznie na temat wyglądu Ellie w jakieś sukni. Dużo żartowała, ale ani razu nie wróciła do czasów szkolnych. River nie chciała wprost jej pytać o to czy zna jej ojców, więc liczyła na to, że kobieta sama zacznie ten temat. Niestety nic takiego się nie wydarzyło.

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz