Rozdział 32

9.8K 1K 261
                                    

Dłoń Russella delikatnie gładziła plecy dziewczyny. Niewiele mieli takich chwil. Niewiele momentów, kiedy mogli być tylko oni. Dziewczyna cieszyła się, że do kolekcji przyjemnych chwil będzie mogła dopisać również to. River była na granicy snu, gdy usłyszała jego cichy głos.

— Porozmawiam z nią.

— Nie — River pokręciła głową i mocniej wtuliła się w ciało Russella. — To tylko bardziej ją rozzłości.

— Nie może złościć się już bardziej.

— W takim razie nie znasz Sally — na samą myśl o przyjaciółce poczuła jak jej serce boleśnie się ściska.

Opowiedziała Russellowi o wszystkim, bo potrzebowała zrzucić z siebie te wszystkie emocje. Nie oczekiwała, że będzie w jakiś sposób ingerował w to co wydarzyło się między nią, a Sally. Same musiały to jakoś naprawić. Chociaż spróbować.

River miała plan. Postanowiła dać Sally kilka dni, żeby mogła poukładać w głowie wszystkie fakty. Potem postara się z nią porozmawiać i namówić na terapię. Jeśli Sally będzie chciała z nią rozmawiać to River będzie jej najlepszym wsparciem w całej tej drodze. Jeśli Sally nie będzie chciała rozmawiać to River będzie jej najlepszym wsparciem w całej tej drodze i dodatkowo jej utrapieniem. Nie opuści jej. Choćby miała być najgorszą zmorą w życiu blondynki.

— Przejdzie jej.

Russell znowu czytał jej w myślach.

— Próbujesz mnie pocieszyć — River westchnęła ciężko i przesunęła nosem po skórze na szyi chłopaka.

— Pomaga?

— Ani trochę — stwierdziła i poczuła, jak chłopak układa dłoń na jej brodzie. Łapie ją delikatnie i unosi. Ich spojrzenia spotkały się na kilka chwil przed pocałunkiem. — Dziękuję, że przyjechałeś.

— Nareszcie zrozumiałaś, że to tylko niewielka odległość.

— Dwieście kilometrów to tyle co spacer do sklepu — wymamrotała, a Russell zaśmiał się cicho. — Poza tym muszę czerpać tyle ile mogę z twojej obecności.

— Dlaczego? Zamierzasz boleśnie ze mną zerwać?

— Nie — pokręciła głową. — Ale idziesz na studia.

— Racja — pokiwał głową. — Dalej nie rozumiem co masz na myśli.

— Widziałam ulotki w twoim pokoju, pamiętasz? Każda z tych uczelni była oddalona o setki kilometrów od Seattle. Ode mnie.

— A gdzie je dokładnie znalazłaś?

— W koszu na śmierci.

— Więc chyba masz odpowiedź co o nich myślę, nie?

River poprawiła swoją głowę i westchnęła ciężko. Naprawdę nie miała zbyt wiele sił. Martwiła się o Sally i o ich przyjaźń. Ale wiedziała, że otacza ją wiele innych ważnych spraw. Nie mogła skupić się tylko na jednej z nich. Czasami naprawdę marzyła o tym, że było jej kilka. I każda z River miałaby swoją działkę. Jedna zajmowałaby się relacjami rodzinnymi, inna szkołą, a jeszcze inna życiem miłosnym. Może byłaby jeszcze jedna River. Ta, która miałaby wolną głowę. Mogłaby czytać książki do drugiej w nocy, objadać się lodami, chodzić na jogę i oglądać lubione seriale. Ta River robiłaby wszystko to na co inne nie miałby czasu.

Jednak życie nie mogło być takie łatwe.

— Ale pójdziesz na studia, prawda? Chcesz na nie iść.

— Racja.

— I te uczelnie, których ulotki wyrzuciłeś do kosza, dają ci stypendium.

— Racja.

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz