Rozdział 31

9.7K 1.1K 387
                                    

wyjaśnienie: tom II nie dobiegł końca. przed nami jeszcze kilka rozdziałów. nowa książka to jedynie zapowiedź tomu III. 

***

River chyba nigdy nie czuła takiego strachu. Właściwie nie wie czy kiedykolwiek czuła ten rodzaj strachu. Że ktoś faktycznie może ją skrzywdzić. Była bardzo beztroskim dzieckiem. Nie musiała nawet obawiać się tego, że uderzy o kant stołu, bo wszystkie były pozaklejane folią bąbelkową. Nigdy nie musiała wracać sama do domu i nie znała nikogo kto w jakikolwiek sposób mógłby jej zagrażać. Naprawdę przez całe swoje dotychczasowe życie czuła się bezpiecznie (głównie dlatego, że miała takich ojców. Logan przecież wsadził Isaaka do aresztu, bo obraził jego ulubiony serial).

Ale teraz naprawdę się bała.

Jej mięśnie się napięły, a oddech utknął w połowie drogi. Zrobiło się jej bardzo gorąco i próbowała zmusić nogi do ucieczki, ale one wtopiły się w posadzkę. Sally zmierzała w jej stronę z mordem w oczach. Co teraz będzie? Zaczną się bić? Sally uderzy ją prosto w nos? Wylądują u pielęgniarki, a dyrektor wezwie ich rodziców? I co dalej? Czy będzie niezręcznie, gdy razem z chłopakami będą jadły obiady? A może wcale nie będą już jadły razem i nie będą siedziały w jednej ławce, a na treningach będą się ignorować. River nie chciała, żeby ich przyjaźń skończyła się w ten sposób.

Nie na szkolnym korytarzu, kiedy inni uczniowie z ciekawością przyglądają się całej sytuacji.

— Sally za morderstwo grozi więzienie! — River zawołała, gdy dzieliło ich trzy metry.

Dwa metry.

Metr.

Cholera.

— Morderstwo to najłagodniejsza rzecz jaką ci zrobię.

— Nie musisz robić nic — powiedziała i poczuła jak ich klatki piersiowe się stykają. Sally oddychała tak samo ciężko jak River. — Ja...

— Zamknij się, naprawdę — Sally wysyczała. — Już wystarczająco dużo powiedziałaś.

— Musiałam coś zrobić.

— Musiałaś? — Sally zaśmiała się, ale w jej śmiechu nie było nawet grama szczęścia. — Ty chciałaś coś zrobić. Zawsze chcesz, nie? Ratować świat. Próbujesz go zbawić.

— To nie...

— Masz pieprzony kompleks bohatera!

River przełknęła ślinę.

Czy blondynka może mieć racje? Czy River cierpiała na kompleks bohatera? Nigdy nie chciała myśleć o sobie w ten sposób. Po prostu chciała pomóc bliskiej sobie osobie. Nie chciała patrzeć na cierpienie Sally i nie chciała, żeby dziewczyna była pogrążona w czymś co ją niszczy. Gdyby miała pewność, że relacje, które utrzymuje Sally są zdrowe, to na pewno by się w to nie mieszała.

Ale czy na pewno?

Russell powiedział jej kiedyś coś podobnego, ale wtedy to brzmiało jak komplement. Coś dobrego. Wspomniał, że River zawsze musi wygłaszać swoje przemowy o ratowaniu świata i równouprawnieniu. O dbaniu o planetę i zwierzęta. Wtedy odebrała to jako coś dobrego. Walczyła o co na czym jej zależy. Logan zawsze mówił, że to dobra cecha. Teraz zastanawiała się czy faktycznie tak jest. Czy faktycznie jej walka jest cokolwiek warta.

— Chciałam ci pomóc — wyszeptała, bo nie chciała, żeby ich rozmowie przysłuchiwała się znaczna część szkoły. — Chciałam dobrze.

— Zaufałam ci, River — Sally wypluła te słowa. — Zaufałam ci.

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz