Rozdział 25

11.8K 1.1K 485
                                    

dotyk to odpowiedzialność. 

dotyk to wybór. nie przymus. 

dotyk to szacunek. 

***

River: Będziemy za jakieś trzy godziny. 

Wystukała krótką wiadomość do Russella. Wciąż nie wierzyła, że dostała pozwolenie. Na pewno wielki wpływ miała na to Ellie, która niecały tydzień temu przyjęła oświadczyny Vincenta. Jeśli River wiedziałaby, że Vincent będzie miał tak świetny humor po zaręczynach to już dawno by go do tego namówiła. Może nie chodził uśmiechnięty od ucha do ucha, ale na pewno miał lepszy humor niż zazwyczaj. Nie marudził jakoś mocno, zgadzał się na więcej rzeczy i z jakiegoś powodu rzadziej mówił słowo nie. 

Isaak i Logan byli zaszokowani. Bardziej tym, że Ellie się zgodziła niż tym, że Vincent w końcu się oświadczył. Zaczęli żartować, że każdy dojrzewa w swoim czasie i najwidoczniej Vincent musiał zbliżyć się do czterdziestki, żeby to zrozumieć. Ray był wspierający, ale odrobine przygaszony. River była ciekawa czy to za sprawą rozmowy jaką jakiś czas temu przeprowadził z Isaakiem. Nie pytała, bo nie sądziła, że dostanie jakąkolwiek odpowiedz. Ale obserwowała. Bardzo uważnie. 

W sobotę wszyscy wybrali się na wspólne śniadanie, by uczcić zaręczyny Vincenta i Ellie, a popołudniem River była gotowa do podróży do Portland. Był dwudziesty piąty marca. Osiemnaste urodziny Russella. 

— Pamiętasz zasady?

— Tak — pokiwała głową. — Mam napisać wiadomość jak dojadę na miejsce, nie mogę pić alkoholu i mam pilnować, żeby Charlie nie pił, bo może mu odbić. Mam sprawdzić Liama alkomatem zanim w niedziele ruszymy w drogę powrotną. Mogę spać w pokoju Russella o ile on będzie spał w jakimś innym — wyrecytowała na wydechu. — Dodatkowo mam co pół godziny pisać wiadomość. Gdybym czuła się zagrożona mam od razu zadzwonić i znaleźć bezpieczne miejsce. Zero postojów, a spontaniczności mam zapomnieć. Mamy jechać z punktu A do punktu B. Jeśli ktoś będzie sprawiał problemy to mam powiedzieć, że mój tata to policjant i bez problemu złamie wszystkie przepisy drogowe, żeby pojawić się na miejscu w bardzo krótkim czasie. Mogę też wspomnieć, że Vincent to prawnik, a Isaak nie boi się odsiadki — dodała. — A jeśli coś pójdzie nie tak to dostaje dożywotni szlaban, koniec z chłopakami do momentu waszej śmierci i mogę zapomnieć o jakichkolwiek innych wycieczkach. 

— I? 

— I bardzo was kocham — dodała z uśmiechem. 

— Chciałem usłyszeć, że będziesz miała przy sobie gaz pieprzowy — Logan powiedział i zgarnął ją do uścisku. 

Liam, Sally i Charlie czekali na nią w samochodzie. Samochodzie, który przeszedł szybki przegląd techniczny, bo Logan nie ufa zapewnieniom Liama, że z autem wszystko jest okej. Pożegnała się z Vincentem i Isaakiem, a potem ruszyła w stronę Raya. 

 — Baw się, ale z głową — Ray powiedział i ucałował czubek jej głowy. 

— Będę ostrożna — powiedziała i pomachała im na pożegnanie. Scena wyglądała tak jakby wjeżdżała gdzieś na pół roku. A przecież jutro o tej godzinie będzie już z powrotem. Nie mogła jednak pozbyć się uczucia rozczulenia, gdy spoglądała na czwórkę swoich opiekunów. 

Naprawdę się o nią martwili. 

Czasem może przesadnie, ale zaczynała ich rozumieć. Też miała bliskich i nie chciała, żeby stała się im krzywda. Posłała im ostatni uśmiech, a Liam ruszył w drogę. 

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz