Rozdział 22

10.4K 1.1K 351
                                    

— River.

— Tak? — zatrzymała się i spojrzała w jego stronę.

— Nie powinnaś czuć się winna — powiedział bardzo spokojnie, a mimo to River wyczuła w tych słowach wiele emocji. — Wina całkowicie leży po mojej stronie. Pomyślałem, że musisz to usłyszeć.

— Ale... — zawahała się przez chwilę, bo co mogłaby powiedzieć? Nie czuła się winna. Nie w stu procentach. Jednak czuła silną potrzebę zaprzeczenia i powiedzenia Russellowi, że jest okej. Nie chciała, żeby czuł się źle co było zgubne. Logan zawsze powtarzał, że nie można kłamać, żeby kogoś uszczęśliwić.

— Ponownie nie ma żadnego, ale — przerwał jej — To my ukrywaliśmy prawdę, River. Mieliśmy swoje powody, ale one nas nie tłumaczą. Mogłem wcześniej z tobą porozmawiać, postarać się uspokoić.

— Nie możesz być idealny — posłała mu słaby uśmiech. — Choć usilnie się starasz.

Russell zaśmiał się krótko i znowu pochylił się, żeby pocałować River. Zdecydowanie bardziej wolała całować Russella niż rozmyślać o tym co jest nie tak. Bo przecież takie rzeczy zawsze się znajdą i zawsze będzie coś co będzie nie tak jak powinno. Cieszyła się, że potrafią rozmawiać i jakoś radzić sobie ze wszystkimi trudnościami.

Dłoń Russella przesunęła się na jej biodro i lekko je ścisnęło. Jego ciało było przyciśnięte do jej więc z łatwością czuła każdy jego napięty mięsień. Miała ochotę jęknąć, ale zamiast tego, ponownie zagryzła jego dolną wargę. Russell syknął boleśnie, ale nie oderwał się od jej ust. Ich pocałunek smakował krwią, ale w tamtym momencie żadne z nich nie wyglądało na zniesmaczonego. Dziewczyna wsunęła dłonie w jego włosy i odruchowo za nie pociągnęła, gdy usta Russella zniknęły z jej usta, a pojawiły się na jej szyi. Dreszcz przyjemności przebiegł po jej ciele. Czuła tak wiele i tak dobrze, że palce u jej stóp zacisnęły się samoistnie. Ciche posapywanie uciekło z jej ust, gdy Russell obcałowywał jej szyje drobnymi pocałunkami. Poczuła coś mokrego i wiedziała, że to jego język. Zagryzła dolną wargę, by nie wydać z siebie żadnego kompromitującego dźwięku. Chłopak musiał czytać jej w myślach, bo przesunął kciukiem po jej opuchniętych wargach i uwolnił je spod uwięzi zębów.

Ich biodra znowu się ze sobą zderzyły, a River wyczuła jak coś twardego wbija się w jej podbrzusze. Odchyliła głowę do tyłu i wygięła bardziej szyję, chcąc więcej pocałunków Russella. Wszystko zaczęło się kręcić, a dotyk stał się ogniem. Wygięła plecy w łuk i poczuła jak dłoń Russella znika z jej biodra i pojawia się na szyi. Delikatnie ją objął i odchylił jeszcze bardziej. Dzięki temu miał większe pole skóry River, które mógł całować. Nie miała nic przeciwko temu. Czuła jakby płonęła i to jedno z najcudowniejszych uczuć jakie kiedykolwiek jej towarzyszyło.

— Proszę — tyle udało jej się wyspać. Jednak Russell zrozumiał, bo od razu ich usta ponownie złączyły się w pocałunku.

Po wielu próbach, w końcu udało im się od siebie oderwać. Było to jedno z najtrudniejszych zadań jakie przyszło jej wykonać w życiu. Zabrała dłonie z jego włosów, ale zanim mogła je opuścić, Russell złapał za obie i ucałował ich wierzch. W jego oczach właśnie można było dostrzec sylwestrowe niebo. Było tam tak wiele kolorów. Tak wiele iskier.

— To nie powinno wydarzyć się w szkolnym składziku.

— Masz racje — wysapała. Czuła się tak jakby przebiegła maraton. Ciężko jej było złapać oddech. — Ale to było miłe.

— Miłe?

— Miłe — odparła zadziornie.

— Tylko miłe? — zbliżył się do niej, a ona momentalnie poczuła, jak kręci się jej w głowie. Wszędzie czuła jego zapach, jego dotyk, jego smak. Wszędzie był Russell. Było go tak dużo, że to stawało się niewiarygodnie ciężkie. Jakby wtapiał się w nią. Stawał się jej częścią. A wyrwanie tej części staje się największym wyzwaniem i najboleśniejszym doświadczeniem. Więc River pozwala jej tam zostać. Osadzić się w niej i trwać. Tak długo jak tylko zechce.

Czterech Ojców River Conway | TOM I & II ✓ [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz