Tres

11.1K 431 3
                                    

- Błagam, tylko nie obrzygaj mi auta! - spojrzałam na zmarnowanego brata z litością i odpaliłam samochód. Już dawno nie widziałam go w takim stanie. Odkąd związał się ze swoją teraźniejszą narzeczoną i urodził im się synek, Leo starał się ograniczyć swoje wypady z kumplami i jak najwięcej czasu spędzać z nimi. I tak już za często bywał w rozjazdach.
- Ej, Liv... gsie ty jesiesz? Ja mieszkkam w drugą srroonę! - zawołał i nagle złapał za moją kierownicę. W ostatnim momencie udało mi się ją przekręcić i uniknąć zderzenia z kontenerem na śmieci.
- Łapy przy sobie! - zganiłam go. - Jedziemy do domu, Anto nie może Cię zobaczyć w takim stanie. Poza tym wystraszyłbyś Thiago. - uśmiechnęłam się pod nosem, a on przetarł zmęczone oczy i szeroko ziewnął. Po piętnastu minutach zaparkowałam w garażu i obudziłam bruneta, który lekko przysypiał. Pomogłam mu wejść po schodkach, a gdy weszliśmy do środka, zaprowadziłam go do jego starej sypialni. Spojrzałam na zegarek, było już po piątej. Ściągłam jedynie buty i wyłożyłam się w swoim mięciutkim łóżeczku. Byłam pewna, że jak tylko się położę to momentalnie zasnę, ale było kompletnie inaczej. Sen nie nadchodził. Kręciłam się z boku na bok, poprawiałam poduszkę trzydzieści pięć razy, otwierałam i zamykałam okno, a to wszystko było na nic. Moje myśli nie wiedzieć czemu zaprzątnięte były pewnym napastnikiem, który zaledwie dwie godziny temu wymiotował na moich oczach. W głowie co po chwilę ktoś naciskał przycisk replay i odtwarzał zaistniałą sytuację od nowa i od nowa, jak gdyby miała ona w ogóle jakikolwiek sens. Nie lubię takich nocy w których to skulam się pod kołdrą, przytulam do poduszki i usiłuję opanować myśli. Wierciłam się niemiłosiernie do godziny ósmej, aż w końcu usłyszałam mamę krzątającą się po kuchni.
- Nic z tego nie będzie... - powiedziałam sama do siebie i ostatecznie wygramoliłam się z łóżka. Zeszłam na dół po schodach i od razu skierowałam się zaparzyć sobie kawy.
- A co ty tu robisz tak wcześnie? Nie pojechałaś po Leo? - mama zdziwiła się na mój widok. Siedziała przy kuchennym stole z krzyżówką w ręce i spojrzała na mnie spod swoich okularów. Była taka piękna nawet z samego rana. Wcale nie wyglądała na swoje czterdzieści pięć lat.
- Pojechałam pojechałam, chrapie w swojej sypialni. Nie mogłam już zasnąć po tym jak wybiłam się ze snu. - wyjaśniłam i usiadłam obok niej z kubkiem kawy. Dawno nie byłam z rana tak rozbudzona jak teraz, nie potrzebowałam nawet zapachu kofeiny aby odgonić zmęczenie. I to było dziwne.
- O czym myślisz? Albo o kim? - mama uśmiechnęła się znacząco pod nosem, a moje serce przyspieszyło. Przez chwilę myślałam, że wniknęła w moją głowę i wie o tym co w niej siedzi, ale szybko przypomniałam sobie, że tylko się ze mną droczy. Mam dwadzieścia jeden lat a jeszcze nigdy nie przedstawiłam jej żadnego chłopaka. Z każdym dniem zasypywała mnie pytaniami czy aby i na pewno się z nikim nie spotykam, a jeśli tak, to kiedy będzie mogła go poznać. Była spragniona zięcia chyba bardziej ode mnie. Byłam już kilka razy w związku ale żaden z nich nie był poważny, wszystkie tak szybko znikały jak i równie szybko się pojawiały.
- O tym, że Ines dzisiaj wraca. - skłamałam, wpatrując się w intensywną czerń napoju. Z tego rozkojarzenia nie nalałam nawet mleka.
Ines i ja nie byłyśmy przyjaciółkami od pieluszki, nie chodziłyśmy nawet ze sobą do szkoły. Mało tego, na początku naszej znajomości wcale za sobą nie przepadałyśmy. Jest siostrą Luisa Suareza, poznałyśmy się rok temu na jednym z treningów Blaugrany. Ja pilnowałam wtedy Thiago i postanowiliśmy odwiedzić jego tatusia i pooglądać go w akcji, a Ines po przystąpieniu jej brata do hiszpańskiego klubu, przeprowadziła się za nim do Hiszpanii i chciała poznać jego nowych kolegów.
Zaraz zaraz, tylko dlaczego na tamtym treningu nie rzucił mi się w oczy Neymar? On chyba z resztą też nie wiedział kim jestem, nie spędzałam z nimi za wiele czasu.
- Przestań. - skarciłam samą siebie za ponowne skierowanie myśli w kierunku wysokiego bruneta.
- A co ja takiego robię? - mama zerknęła na mnie podejrzliwie.
Uratował mnie dźwięk mojego telefonu, szybko wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam połączenie od Antonelli, dziewczyny Leo.
- Hej, Livii. Czy ty przypadkiem nie miałaś odeskortować Leo do domu? - zapytała, a ja w wyobraźni widziałam jak marszczy swoje ciemne brwi.
- Jest u nas, odwiozę go do Ciebie jak tylko trochę się ogarnie. Ostro zabalowali. - Anto westchnęła, a mama zachichotała przysłuchując się moim słowom. Uwielbiała opowiadać nam historie ze swoich młodzieńczych imprez i muszę przyznać, że nie jedna już zryła mi moją biedną, niewinną psychikę. Wolałam żeby oszczędzała mi niektórych szczegółów o których dzieci własnych rodziców nie koniecznie powinny wiedzieć.
Pożegnałam się z Anto i poszłam wziąć kąpiel. Gorąca woda, pachnąca piana i relaksująca muzyka sprawiły że zmógł mnie sen i sama nie wiem kiedy moja głowa opadła na ramię. Widok wysokiego, opalonego bruneta niemalże momentalnie pojawił się w mojej podświadomości. Nie wiem jakim cudem właśnie w tym momencie w moich uszach zabrzmiały słowa mojej mamy. " Sen jest naszym drugim życiem, Livio. Czasami widzimy w nim to, czego na prawdę pragniemy. "

TemptingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz