X. SZCZĘŚCIE

146 13 8
                                    

szczęście

Znalazłem cię, a nawet nie szukałem

Znalazłem cię, a nawet nie szukałem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

„Cóż, jest trzech przywódców,” zaczęła Katherine, początkowo wahając się, zanim przypomniała sobie wiedzę, którą usłyszała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

„Cóż, jest trzech przywódców,” zaczęła Katherine, początkowo wahając się, zanim przypomniała sobie wiedzę, którą usłyszała. " Aro, Kajusz i Marek. Mają osobistych strażników - myślę, że czterech, żeby strzegli za nich prawa "

Skinąłam głową, idąc dalej, gdy poczułam, jak samolot przechyla się lekko do tyłu, zanim odepchnął się od ziemi.

„Ja, hm, nigdy nie spotkałam ich osobiście, znam tylko historie. Ale z tego, co słyszałam, są bezlitośni i gardzą wszystkimi ludźmi”. Mówiła cicho, zostawiając tylko mnie i przypuszczalnie Alice, żebym ją usłyszała. Jednak sposób, w jaki mówiła, zawierał nutę strachu, mówiąc mi o jej właściwych uczuciach do nich.

"Boisz się ich?" Znałam odpowiedź, ale chciałam, żeby podzieliła się ze mną swoimi opiniami. Pochyliła się nieco bliżej mnie i zaczekała, aż pilot przestanie mówić przez system zapowiedzi, zanim kontynuowała.

"TAk." Gdyby nie nasza bardzo bliska odległość, byłam pewna że bym jej nie usłyszała. Przeniosłam wzrok z podłogi na jej i za jej okularami dostrzegłam przebłysk jej krwistoczerwonych oczu. „Jako wampiry mamy… prawa. Takie, które mogą być karane śmiercią, a Volturi utrzymują, że prawa są przestrzegane, ale pójście do Volturi – to dla większości z nas prawie obiecana śmierć”.

Przełknęłam ślinę, próbując usunąć gulę w gardle. Domyśliłam się, jakie było jedno z praw.

" Nie miałaś mi powiedzieć, hm, prawda?"  Mój głos nie był tak cichy jak jej, ale wątpiłam, by ktokolwiek mógł to usłyszeć przez głośny warkot silników. Potrząsnęła głową; nie.

„Więc sprowadzenie nas do ich frontowych drzwi prawdopodobnie nie jest najlepszym pomysłem, ale no cóż”. Ostatnie słowa były podszyte sarkazmem, a na jej stoickim wyrazie twarzy pojawił się mały uśmiech. Zanuciłam w odpowiedzi; no cóż, co najgorszego może się stać? Śmierć - prawdopodobnie. Ale chłopak Belli potrzebuje ratunku, a to w jakiś sposób oznaczało, że Katherine i ja też musieliśmy się przyłączyć.

LOVED - CAIUS VOLTURI Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz