"Tylko wampir może kochać cię na zawsze, mio caro."
_______________☪️✴☪️______________
W którym Lilith Vesper
zostaje połączona z notorycznie wściekłym królem - Caiusem Volturi
lub
Czy miłość uratuje dwie złamane dusze?
A może zginą pod ciężarem...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
„Cóż, jest trzech przywódców,” zaczęła Katherine, początkowo wahając się, zanim przypomniała sobie wiedzę, którą usłyszała. " Aro, Kajusz i Marek. Mają osobistych strażników - myślę, że czterech, żeby strzegli za nich prawa "
Skinąłam głową, idąc dalej, gdy poczułam, jak samolot przechyla się lekko do tyłu, zanim odepchnął się od ziemi.
„Ja, hm, nigdy nie spotkałam ich osobiście, znam tylko historie. Ale z tego, co słyszałam, są bezlitośni i gardzą wszystkimi ludźmi”. Mówiła cicho, zostawiając tylko mnie i przypuszczalnie Alice, żebym ją usłyszała. Jednak sposób, w jaki mówiła, zawierał nutę strachu, mówiąc mi o jej właściwych uczuciach do nich.
"Boisz się ich?" Znałam odpowiedź, ale chciałam, żeby podzieliła się ze mną swoimi opiniami. Pochyliła się nieco bliżej mnie i zaczekała, aż pilot przestanie mówić przez system zapowiedzi, zanim kontynuowała.
"TAk." Gdyby nie nasza bardzo bliska odległość, byłam pewna że bym jej nie usłyszała. Przeniosłam wzrok z podłogi na jej i za jej okularami dostrzegłam przebłysk jej krwistoczerwonych oczu. „Jako wampiry mamy… prawa. Takie, które mogą być karane śmiercią, a Volturi utrzymują, że prawa są przestrzegane, ale pójście do Volturi – to dla większości z nas prawie obiecana śmierć”.
Przełknęłam ślinę, próbując usunąć gulę w gardle. Domyśliłam się, jakie było jedno z praw.
" Nie miałaś mi powiedzieć, hm, prawda?" Mój głos nie był tak cichy jak jej, ale wątpiłam, by ktokolwiek mógł to usłyszeć przez głośny warkot silników. Potrząsnęła głową; nie.
„Więc sprowadzenie nas do ich frontowych drzwi prawdopodobnie nie jest najlepszym pomysłem, ale no cóż”. Ostatnie słowa były podszyte sarkazmem, a na jej stoickim wyrazie twarzy pojawił się mały uśmiech. Zanuciłam w odpowiedzi; no cóż, co najgorszego może się stać? Śmierć - prawdopodobnie. Ale chłopak Belli potrzebuje ratunku, a to w jakiś sposób oznaczało, że Katherine i ja też musieliśmy się przyłączyć.