niedobitek
w końcu wszyscy stajemy się opowieściami
il mio mondo - mój świat
Mia bella, bella regina - moja piękna, piękna królowo
Ciepłe promienie słońca obudziły czarnowłosą dziewczynę ze snu. Leżała rozciągnięta na dużym łóżku. Światło wpadało przez okno, oświetlając pokój. Miękkie, jasne promienie padały na jej twarz, sprawiając, że błękit wyglądał jak lśniące diamenty. Zaczęła poruszać głową, patrząc w lewo, zanim przerwał jej głos.
„Teraz, teraz il mio mondo, nie możesz jeszcze się ruszyć”. Gładki i uspokajający głos dobiegł od blondyna stojącego na końcu łóżka. Miał przed sobą sztalugi i płótno, malując przy użyciu swojego ulubionego zestawu olejnego. Miał na sobie jedną ze swoich złamanej bieli zapinanej koszuli z podwiniętym rękawem, odsłaniającym przedramię i czarne spodnie od garnituru, z rozpiętą do połowy koszulą. Mały grymas pojawił się na jej twarzy, chociaż uwielbienie w jej oczach nie dopełniło wyglądu.
"Nie rób tego, kochanie!" Mężczyzna lekko się droczył. Odłożył pędzel i podszedł do kobiety w ich łóżku. Jej włosy były rozrzucone na większości poduszek, a narzuta na łóżko zakrywała większość jej ciała. Mruknęła cicho.
"Co zrobić?" Znała odpowiedź, oboje ją znali, ale cieszyła ją uwaga, jaką otrzymywała od niego. Kiedy przechodził obok promieni słonecznych, jego skóra lśniła jak tysiąc diamentów.
W bardzo szybkim ruchu, szybszym niż jakikolwiek człowiek mógłby zrobić, przystojny mężczyzna znalazł się na niej. Jego ręce podpierały się, spoczywały na jej głowie, gdy upewniał się, że przypadkowo jej nie zrani, naciskając na jej włosy, i założył je za jej ucho.
Patrzył na nią z taką miłością, że szeroki uśmiech wkrótce pojawił się na ich twarzach. - mruknął, muskając razem czubki ich nosa. Nie mógł zrozumieć, jakim cudem spotkało go takie szczęście.
YOU ARE READING
LOVED - CAIUS VOLTURI
Random"Tylko wampir może kochać cię na zawsze, mio caro." _______________☪️✴☪️______________ W którym Lilith Vesper zostaje połączona z notorycznie wściekłym królem - Caiusem Volturi lub Czy miłość uratuje dwie złamane dusze? A może zginą pod ciężarem...