Rozdział 39

3.9K 118 13
                                    

Carmen POV:

Wyżaliłam się im, wzbudzili moje zaufanie. Przez to poczułam się lepiej, jakby spadł ze mnie ciężar. Rozmawiamy i pijemy od dłuższego czasu. Jakoś tak wyszło, że mieli przy sobie alkohol.

-Jesteś stąd? -zapytała Lizzy. To ją polubiłam najbardziej. Ma do siebie ogromny dystans, nie przejmuje się tym, że ma kilka kilogramów za dużo. Jest bardzo optymistyczna.

Rozmawiamy o wszystkim, ale nie o powiedziałam akurat o tym. Gdy opowiadałam o problemach, mówiłam głównie o Ashtonie i swoich uczuciach.

-Dopiero wczoraj się wprowadziłam. Mieszkam z sześcioma facetami. -wzięłam kolejnego łyka. Wszyscy wytrzeszczyli oczy..

-Jezu.. A są chociaż przystojni?

-Bardzo, ale skupiam się tylko na Ashtonie. I jeden to mój ojciec, więc.. -nie dokończyłam, bo wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

-Jak dla mnie, ojciec też może być. W sumie, to całe życie wolałam starszych. Są lepsi, bardziej doświadczeni. -Allie wybuchnęła śmiechem.

-Ash jest starszy o siedem lat, więc ja chyba też. -wzruszyłam ramionami. Usłyszałam dźwięk swojego dzwoniącego telefonu. Wyciągnęłam go i przetarłam z piachu.

-O, chyba tatusiek..-powiedział Oliver.

-Ashton. -parsknęłam. Odebrałam.

-Gdzie jesteś? -zapytał.

-Ma seksowny głos, nie? -zachichotała Lizzy. Jestem pewna, że to usłyszał.. Ale wstyd.

-Nad jeziorem, poznałam nowych znajomych. -odpowiedziałam.

-Czy Ty znowu jesteś pijana?.. -westchnął.

-Trochę. -przyznałam.

-Wyślij mi lokalizację, zaraz po Ciebie przyjadę. -rzucił pomysłem, który mi się nie spodobał.

-Nie chcę jeszcze wracać. -odmówiłam.

-Twój ojciec zaczyna się martwić, wiesz jaki jest.. Myśli, że znowu uciekłaś.

-Ciekawe dokąd. -parsknęłam. Rzeczywiście, dzwonił kilka razy, ale to ignorowałam.

-Po prostu powiedz gdzie jesteś, póki nie jest wkurwiony. Chcesz znowu się z nim kłócić?

-I tak będzie, gdy wrócę. Co to za różnica? Wrócę sama, posiedzę jeszcze z dwie godziny.

-Carmen.. -wyczułam, że traci cierpliwość. Nie dyskutowałam z nim, wiedziałam, że i tak nie wygram.

-Zaraz wyślę.. -przewróciłam oczami, po czym zwyczajnie się rozłączyłam. Weszłam w lokalizację, zrobiłam zrzut ekranu i mu go wysłałam.

-Ale Tobą rządzi.. Nie dawaj się tak, znaj swoje prawa. Powiedz ,, nie " i koniec. -poradziła Allie.

-Nie mogę się sprzeciwić, nie mam wyjścia. Podajcie mi swoje numery. Dobrze jest mieć jakichś znajomych w nowym mieście. -zaproponowałam.

-Daj telefon, wpiszemy Ci się. -zaproponował Oliver. Od razu mu go podałam.

-Wyjdę na drogę, żeby Ash mnie widział.. -mruknęłam, gdy oddał mi telefon. Wszyscy wstaliśmy z piasku.

-Nie bądź smutna, jeszcze się zobaczymy. Odprowadzimy Cię. -Lizzy mnie objęła. Zaczęliśmy iść w stronę drogi.

-Ja smutna? Nie jestem smutna, tylko zmęczona. -sięgnęłam po wódkę i wzięłam ostatniego, dużego łyka. Zaczęłam czuć, że robię się coraz bardziej pijana. Zaczęło szumieć mi w głowie, to był znak, aby przestać.

You Can Be The BossWhere stories live. Discover now